Nikt nie zauważył!

Nikt nie zauważył!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nikt nie zauważył tego, że przekroczona została pewna niewyobrażalna przed laty granica.
Nasze zarobki (przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, wrzesień 2007 r., - 2858,83 zł., przeciętne wynagrodzenie w całej gospodarce narodowej za drugi kwartał - 2644,34 zł.) przekroczyło 1000 dolarów. Dla czytelników młodszych to może żadna rewelacja. Dla starszych, a zwłaszcza tych, którzy pracę zarobkową rozpoczęli przed rokiem 1989 jest to wiadomość szokująca. W chwili upadku socjalizmu bowiem przeciętne zarobki liczone według kursu czarnorynkowego (ale innego przecież nie było) wynosiły bowiem 30 dolarów.

Oczywiście wnioskowanie, że dzisiaj Polak zarabia 33 razy więcej niż przed 18 laty byłoby czystą demagogią. Inne były czasy i inny dolar. Zwłaszcza w Peweksie, gdzie pół litra wódki kosztowało 70 centów (dzisiaj to byłoby 2 zł), paczka Marlboro 30 centów (75 groszy), a Wranglery – 10 dol. (25 zł 50 groszy).

Dzisiaj dolar – za sprawą wielkiego deficytu handlowego USA - słabnie (w oczach), a złoty – także, choć nie wyłącznie, w efekcie naszego wzrostu gospodarczego – rośnie w siłę. Świat, w którym żyjemy, znormalniał. Nasze zarobki – w przeliczeniu walutowym – znacząco zbliżyły się do tych, które występują „na Zachodzie”. Ceny, niestety, też. Tysiąc dolarów, to dzisiaj kwota taka sobie. Jak znajdziemy ją na ulicy – schylić się trzeba. Wielki majątek (przypomnijmy kiedyś równowartość ponad trzydziestoletnich zarobków) jednak to nie jest. Dlatego nikt specjalnie nie podskakuje z radości, że zarabia tysiąc dolarów.

W imię jednak przypomnienia dawnych czasów fakt ten odnotować warto.

Ostatnie wpisy

  • Państwowe jest rzadko dobre4 mar 2010Pomimo naszych 45 letnich doświadczeń z gospodarką niemal wyłącznie państwową, co jakiś czas odżywa dyskusja w kwestii prywatyzacji. Jej przeciwnicy posługują się dwoma argumentami: strategicznym znaczeniem niektórych firm i branż oraz sloganem...
  • I po grypie11 sty 2010Napisałem kilka blogów rozważających problem państwowego zakupu szczepionek przeciwko najstraszliwszej grypie wszech czasów. Cała sprawa byłaby mi może moralnie obojętna, bo jestem morsem, codziennie rano wyrąbuje przerębel w pobliskim jeziorku i...
  • Szczęście zwane stanem wojennym20 gru 2009Już dość dawno postanowiłem, że nic nie będzie mnie w stanie zdziwić. Czasem jednak bardzo trudno jest mi wytrwać w tym postanowieniu. Ostatnio moja silna wola dwakroć wystawiona została na wielka próbę.
  • Będzie dobrze, bo jest źle3 gru 2009Stare powiedzonko ekonomistów głosi, że „jak sytuacja robi się dostatecznie zła, ludzie są w stanie zrobić nawet najmądrzejsze rzeczy”. I na pozór ta piękna maksyma ma się wreszcie w Polsce sprawić. Pewność (bo w nie w kategoriach...
  • Grypa grypą, ale te leki26 lis 2009Mecz minister Kopacz - połączone reprezentacje koncernów farmaceutycznych i WHO na razie jest na remis. Remis ze wskazaniem na Kopacz.