Zaszczepiłem się przeciwko grypie. Na koszt pracodawcy, który dba o moje zdrowie. Okazało się jednak, że także na swój koszt, bowiem opłatę za szczepienie, urząd podatkowy traktuje jako mój dochód i muszę od niego zapłacić podatek. Podatek ten, ponieważ firma wykonująca szczepienie pobierała 28 zł, wyniesie mnie 5 zł 32 grosze.
Pobieranie pięciozłotowego podatku jest nie tylko śmieszne, ale jest również najprawdopodobniej kreowaniem "podatku negatywnego", bo koszt pobrania przekracza wartość przychodu budżetowego. Co więcej, o to czy rzeczywiście owa szczepionka jest dochodem szczepiącego się, trwa spór w urzędach skarbowych. Wedle części z nich szczepionka zmniejsza ryzyko zachorowania pracownika, a więc wpływa na wynik firmy i dlatego może być zaliczona w koszty jej funkcjonowania (a wtedy podatku nie ma), wedle innych jednak jest to "przychód ze stosunku pracy" i podatek jak najbardziej pobierać trzeba.
Sprawa owego podatku trafiała już do sądów. Okazała się jednak bardzo skomplikowana bo ten sam sąd (WSA w Warszawie) w dwóch takich sprawach wydał dwa przeciwstawne wyroki.
No i proszę popatrzeć – 5 zł, a ile osób ma zabawę: posłowie uchwalający ustawy podatkowe, urzędy skarbowe, księgowość zakładów pracy oraz adwokaci i sędziowie …, ani chybi robotę mieć także będzie kierowana przez Janusza Palikota komisja "przyjazne państwo".
Sprawa owego podatku trafiała już do sądów. Okazała się jednak bardzo skomplikowana bo ten sam sąd (WSA w Warszawie) w dwóch takich sprawach wydał dwa przeciwstawne wyroki.
No i proszę popatrzeć – 5 zł, a ile osób ma zabawę: posłowie uchwalający ustawy podatkowe, urzędy skarbowe, księgowość zakładów pracy oraz adwokaci i sędziowie …, ani chybi robotę mieć także będzie kierowana przez Janusza Palikota komisja "przyjazne państwo".