Nie mówimy o rockmanie, tylko o człowieku, który niemal codziennie z telewizora mówi, jak żyć. Durczok kieruje zespołem „Faktów”, które oglądają miliony widzów. Rozmawia z najważniejszymi ludźmi w państwie. Ocenia i piętnuje dwulicowość, wydaje werdykty dotyczące innych osób, komentuje najważniejsze wydarzenia. Przez lata stał się autorytetem dla wielu młodych dziennikarzy. Obowiązują go nieco inne standardy niż gwiazdy rocka. Nasze środowisko, środowisko mediów, obowiązują pewne reguły. To może niektórych boleć, bo najwyraźniej poczuli się nietykalni. Wolno im więcej, bo są celebrytami, bo są lepsi, mądrzejsi, bogatsi, bardziej wpływowi? Nie ma na to naszej zgody. Od wielu tygodni prowadzimy dziennikarskie śledztwo dotyczące molestowania i mobbingu. Zebraliśmy pokaźny materiał, który będziemy sukcesywnie publikować.
Wiemy o naciskach wywieranych na naszych rozmówców. O zawoalowanych groźbach formułowanych wobec mnie nie warto już nawet wspominać. Zdążyłem się przyzwyczaić do personalnych ataków pojawiających się w odpowiedzi na niemal każdy kontrowersyjny temat poruszany na łamach „Wprost”. Powiem jasno: to nic nie pomoże. Sprawy zaszły już za daleko. Nie damy się zastraszyć. Nie odpuścimy tematu molestowania i mobbingu. Nawet tym, którzy uważają się za nietykalnych. Naszym zdaniem są to jedne z ważniejszych problemów, które powinno się poddać publicznej debacie. Żeby przekonywać ofiary, że nie są bezbronne, i sprawców, że nie mogą się czuć bezkarni. Historie przedstawione dotąd we „Wprost” i te, które opublikujemy za tydzień, nie są wytworem czyjejś wyobraźni. Czy, jak zarzucają niektórzy, niepotwierdzonymi plotkami rozsiewanymi przez anonimowych informatorów. To zdarzenia, które miały miejsce. I są osoby, które mocno na skutek nich ucierpiały. Niestety. I dlatego trzeba o tym opowiedzieć. Po to, żeby się to nie powtórzyło.