Dali - pan z zakręconym wąsem

Dali - pan z zakręconym wąsem

Dodano:   /  Zmieniono: 
W paryskim Centre Pompidou wielka retrospektywa Salvadora Dali, kiczowatego histeryka, którego świat okrzyknął geniuszem - ale nie cały świat, bo dla reszty na zawsze pozostał pozerem. Pozerem tonącym w pluszowych lub plastikowych gadżetach ze śmieszną żoną, której biust obnażał najczęściej ale z dopiętym skrzydłem, co dawało mu przepustkę do najdroższych galerii świata, nobliwych muzeów i zainteresowanie stada zapatrzonych w niego wielbicieli. Tych ostatnich liczonych zresztą w milionach.
Niektórzy nazywają Dalego wielkim prowokatorem - inni burzącym to, co zastane, „zakłócającym spokój”. Oczywiście spokój sztuki. Bo w jego obrazach dostrzegali to, co łamało wszelkie zasady, odczucie piękna, patos i porządek. Po prostu rewolucję. Ale czy można porównywać Dalego z Marcelem Duchampem, a nawet Picassem? A więc z tymi, którzy tę rewolucję czynili? To bardzo trudne, a nawet chyba niemożliwe - bo jak porównać Kuchenne Rewolucje z Pegazem?

Ale ludziom się podoba. Nawet tak bardzo, że Dalego rozszarpywano na kawałki, czczono jak Boga a z jego dziwacznej siedziby w Figueres uczyniono monumentalną świątynię, zawsze pełną wyznawców. W tej zatęchłej od naftaliny i pompierskiego kiczu stajni szukają oni śladów swojego mistrza, jego nasienia, potu, albo kawałka włosów, by w końcu - jeśli coś znajdą - z uwielbieniem gonić nad morze do Cadaqués i tam tarzać się z jego plastikowymi misiami.

Dali istotnie zaczynał jak prawdziwy buntownik. Jako mały chłopiec chciał być kucharzem, ale zaraz potem Napoleonem. Nie skończył nawet 7 lat, gdy postanowił być kimś wielkim. Kiedy patrzymy na jego zdjęcia z czasów młodzieńczych, widzimy pewnego siebie artystę w parze z poetą Frederikiem Lorką, na innym z Maxem Ernstem, na innym z Picassem. To wtedy Dali zapalił się do manifestu André Bretona, parł do malowania gdzieś blisko psychoanalizy, wolnej wyobraźni, marzeń sennych, halucynacji, groteski - słowem wszystkiego tego, co dosięgło surrealistów z ich ekshibicjonistyczną potrzebą rozważania funkcji snu i wyobraźni. O ile Breton pisał z pozycji filozofii gatunku, o tyle Dali miał silną potrzebę wzlotu intelektualnego. I udało mu się - co potwierdza fakt, że zauroczył niektórych kolegów malarzy i poetów tego kręgu, a potem już na całe lata, a być może na zawsze, wszystkich snobów z całego świata.

Kiedy miał siedemnaście lat zaczął studiować w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Madrycie. Dostatek domowy nie przeszkadzał mu w buntowniczym nastawieniu do malarstwa i świata zarazem. Znając biografie wielkich dziś malarzy, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że zwykle bywało odwrotnie. Dla Dalego fajnie było mieć kasę, szaleć i żyć ekstrawagancko.

Artysta mówił o sobie, że jest paranoikiem. Koniecznie chciał być ekscentrykiem - po to przylgnął do surrealistów. Chciał być lepszy od Picassa. Nie mógł się zdecydować. A może chciał by go wybrano na króla Hiszpanii? W sztuce rzecz jasna.

Tymczasem jednak w samej Hiszpanii generał Franco zaczynał robić porządki z lewicową władzą, a więc potrzebował wsparcia intelektualnego jak i społecznego. Ale artyści z całego świata namówili się i potępili dziarskiego faszystę, który głosił, że jest aniołem i swoim mieczem jak Durandal od Maurów, ochroni Hiszpanię przed komunizmem. Potrzebne mu były do tego skrzydła, które w geście uwielbienia podarował mu Salvador Dali. To oczywiście metafora, która jednak odnosi się jednoznacznie do charakteru malarza. Dali był chciwy, zaborczy i - jak się okazało - podły.

Związek artysty, zrazu intelektualny, poniekąd braterski (a i nie tylko) z poetą Frederikiem Garcia Lorką jest powszechnie znany. Ale Lorca nie ma swojego grobu. Zginął rozstrzelany i wrzucony do zbiorowej mogiły, przysypany wapnem. Mówi się, że była to jakaś nacjonalistyczna bojówka. Lorca został wywleczony z miejsca, gdzie się ukrywał, a następnie torturowany. W Granadzie, w jego domu, można dziś usłyszeć, że błagał szefa bojówki, żeby skontaktowali się z wielkim Dalim. Już wcześniej przy innej okazji Lorca szukał wsparcia u malarza. Czuł się zagrożony. Owszem poróżnili się po „Psie Andaluzyjskim”, ale tam chodziło o sztukę, o obyczajowość, o dobre imię poety. Teraz to było co innego: wojna, zagrożenie, śmierć. Lorca miał mocno lewicowe poglądy - ale był homoseksualistą i utrzymywał kontakty z bratem przywódcy tej bojówki. Takie banalne. Może o to tylko chodziło?

„No to w dupie mam go” – rzekł artysta i poeta zginął.

Breton gardził Dalim. Mówił „Avida Dollars” - że jest chciwy na dolary. Bo Dali pojechał do Ameryki. Zakręcił cienkiego wąsa i stanął naprzeciw pożeraczy hamburgerów ze swoimi obrazami, robiąc z siebie błazna - a tymczasem oni wszyscy padli przed nim na kolana. Jak się żre hamburgery, to każda halucynacja wydać się może darem boskim. No a jak jest jeszcze kolorowa, przepasana snem i obnażonym aniołem? To niebo jak nic. Dlatego padli.

No właśnie aniołem. Gala...

Na początku nazywała się Helena Diakonova - była od Dalego starsza, a w dodatku była żoną przyjaciela Paula Eluarda, wysublimowanego francuskiego poety i dadaisty. W tym związku obecny był także Max Ernst - inny malarz i poeta. Wszyscy troje żyli w miłosnym trójkącie, bez wahań - tak jak Fryderyk Engels i siostry Burns, albo lord Byron z parą Gucciolich. I dobrze im było, robili sobie zakupy, albo przepierkę, gadali, pili, gotowali zupę albo jeździli sobie na wczasy tu i ówdzie. Raz zajechali do Dalego, no i Gala wpadła w sidła młodzieńca o czarującym wyglądzie i z fajnym domem nad brzegiem morza. A on się oczywiście w niej zakochał. Była po trzydziestce, ale wyglądała na znacznie starszą. I została u Dalego na zawsze.

Biografowie Dalego twierdzą, że artysta cierpiał na fobię przed żeńskimi narządami płciowymi. Nie mówią jak się to u niego objawiało. Czy ich nie lubił po prostu? Może wymiotował na ich widok? Pewne jest, że zbierał pluszowe misie i zabawki, a kiedy wynaleziono plastik - zbierał plastikowe misie, piłki i zabawki. Można i tak, nie jest to groźne.

Ponoć Gala wyleczyła go z tej choroby, za co odwdzięczył się jej licznymi portretami, nagimi, z wypiętym biustem, albo ubraną. Portretami przedstawiającymi ją jako Anioła, jako Proroka albo w ogóle Muzę, na koniu, pieszo, siedzącą i stojącą. Słowem Galę w pełnej gali. Kiedy umarła - wsadził ją do swojego samochodu i woził po okolicy. Było bardzo upalnie i niedobrze było tak wozić trupa bez celu. Mówiono, że to ona uratowała go przed szaleństwem i totalnym zidioceniem. Ale w chwili jej śmierci stan ten objawił się natychmiast. Nie był zbyt stary by malować, ale po jej śmierci był raczej niezdolny do tego - ostatni obraz ukończył w 1983 roku.

Generalnie dla niego inna sztuka nie istniała. Gadał, że od 1800 już nic wielkiego się nie pojawiło. Tylko jakaś anarchia i byle co. Co innego on Dali. Dlatego musiał żyć i tworzyć w osamotnieniu. Jak inni wielcy, kiedyś tam przed laty.

Stał się ikoną mediów. Reklamy. Gadżetem. Jak zegarki, jak bransoletki. Albo jak w dzisiejszych czasach kotleciki jagnięce w malinowym sosie.

Pan z zakręconym wąsem - w ósemkę, że niby tak fajnie. Z fotografii Phillipe Halsmana. Dziś w Centrum Sztuki, imienia sklerotycznego prezydenta, który wyczyścił do cna hale paryskie i kazał postawić ten znany na całym świecie budynek. Prostata nie pozwoliła mu jednak zobaczyć tego gmachu w całości. A turyści dziś walą tam jak do Mekki. Bo postawili w niej wielki ołtarz sztuki. Cały w plastikach i skrzydlatej Gali z cellulitem.

No to wystarczy tej „recenzji”. Był sobie „Plastic Man”.

Aha! W 2004 roku, w stulecie urodzin malarza, autor tego felietonu zrealizował film dokumentalny dla Telewizji Polskiej w plenerach Figueres i Cadaqués. Film otrzymał nagrodę na okazjonalnym festiwalu z okazji tychże urodzin właśnie. Film nie był krytyczny wobec sztuki artysty i utrzymany raczej w tonach pluszowo-plastikowych.

Ostatnie wpisy

  • Po co komu szampan?30 gru 2013Amélie Nothomb, belgijska pisarka mówi dla Le Figaro, że bez szampana nie można żyć, a ona po raz pierwszy piła go jak miała pięć lat, na przyjęciu w ambasadzie. Był to Laurent-Perrier, który belgijska ambasada zamawiała wtedy na okolicznościowe...
  • Yasukuni27 gru 2013Premier Abe odwiedził Yasukuni. Chiny są oburzone. Europejskie media to oburzenie opisują. Że Abe złożył hołd japońskim zbrodniarzom wojennym.
  • Ostatnia ikona16 gru 2013Nelson Mandela został pochowany w Qunu. Przebywał tam po raz pierwszy jako pięcioletnie dziecko i po raz wtóry, kiedy wybrał to miejsce na swój pobyt, zaraz po tym, kiedy opuścił ostatecznie więzienie.
  • Gloria dla czystości lub Walezego21 cze 2013Francuzi mają wiele zasług w dziedzinach światowego stylu bycia – m.in. w branży perfumeryjnej, a także mlecznej. W tej pierwszej kwestii wiele nie dodam do ogólnej wiedzy, poza tym, że niedawno odkryłem, iż Cristobal Balenciaga kolaborował...
  • Mandeli “long walk to freedom“15 cze 2013Najpierw portal dw.de podał wiadomość o śmierci Nelsona Mandeli. Chwilę później wycofał tekst oraz informację o szoku światowej opinii publicznej tym spowodowanym i opublikował następujący komunikat: Retraction: Nelson Mandela. We regret that due...