Istnieje prosty sposób na błyskawiczne zdobycie popularności w kręgach postępowo nastawionej inteligencji. Sposobem tym jest zanegowanie istnienia jakieś postaci historycznej i/lub przypisanie jej odmiennej od zanotowanej przez historię płci. Warunek jest tu jednak jeden: postacią taką musi być założyciel jakiejś religii lub osoba, która jest z nią ściśle związana.
Ostatnio sławę w taki sposób zdobył Muhammad Sven Kalisch z Centrum Studiów Islamskich Uniwersytetu w Munster, który obwieścił wszem i wobec, że Mahomet nigdy nie istniał, a jest tylko tworem mitologicznym. Badania Kalischa miały go zresztą doprowadzić do przekonania, że nie istniał żaden z twórców wielkich religii monoteistycznych, bowiem zarówno Mojżesz jak i Jezus są tylko postaciami mitologiczymi.
O ile jednak te ostatnie deklaracje nie są groźne dla profesora studiów islamskich, o tyle ta pierwsza rodzi już niebezpieczeństwo. Dlatego niemiecka policja zdecydowała się otoczyć uczonego całodobową opieką, w obawie przed zamachami bombowymi. Jego uniwerystet ma zaś problem bowiem Centralna Rada Muzułmanów w Niemczech już zerwała współpracę z Centrum Studiów, na którym zatrudniony jest Kalisch. A niemieccy arabiści czy islamolodzy już teraz obawiają się, że mogą mieć problemy ze współpracą z uczelniami w krajach arabskich. Powodem jest prosta konstatacja, którą rzecznik Rady Ali Kizilkaya, wyraził w prostym zdaniu, że jeśli Mahomet nie istniał to można w ogóle zlikwidować islam, bo nie ma on sensu.
I niezależnie od tego, czy zgadzamy się z Kizilkayą czy nie, co do prawdziwości islamu - to trudno odmówić mu racji. Jeśli bowiem Mahomet nigdy nie istniał, to komu został objawiony Koran? Kto zawojował Mekkę i Medynę? Kto pozostawił po sobie hadisy? Islam traci zwyczajnie rację bytu, jeśli Mahomet jest tylko mitem, podobnie zresztą jak traci rację bytu chrześcijaństwo, które odrzuca historyczność Jezusa. Pozostają ładne (a czasem średnio ładne) mity, które jednak niczym nie różnią się już nawet nie od mitologii greckiej, bo ta posiadała niegdyś pewien wymiar sakralny, ale od Harry'ego Pottera czy Rycerzy Jedi.
A jedyną osobą, która czerpać może zysk z takich "odkryć" jest ich twórca, któremu można podpowiedzieć dalszy kierunek badawczy. Sprawdzenie, czy przypadkiem Mahomet nie była kobietą... a do tego lesbijką. Publikując książkę na taki temat pan Kalisch stałby się już bohaterem wszystkich bojowników o postęp. A może nawet zdobyłby literacką nagrodę Nobla... Literacką, bowiem jego badania są raczej literaturą, niż nauką.
O ile jednak te ostatnie deklaracje nie są groźne dla profesora studiów islamskich, o tyle ta pierwsza rodzi już niebezpieczeństwo. Dlatego niemiecka policja zdecydowała się otoczyć uczonego całodobową opieką, w obawie przed zamachami bombowymi. Jego uniwerystet ma zaś problem bowiem Centralna Rada Muzułmanów w Niemczech już zerwała współpracę z Centrum Studiów, na którym zatrudniony jest Kalisch. A niemieccy arabiści czy islamolodzy już teraz obawiają się, że mogą mieć problemy ze współpracą z uczelniami w krajach arabskich. Powodem jest prosta konstatacja, którą rzecznik Rady Ali Kizilkaya, wyraził w prostym zdaniu, że jeśli Mahomet nie istniał to można w ogóle zlikwidować islam, bo nie ma on sensu.
I niezależnie od tego, czy zgadzamy się z Kizilkayą czy nie, co do prawdziwości islamu - to trudno odmówić mu racji. Jeśli bowiem Mahomet nigdy nie istniał, to komu został objawiony Koran? Kto zawojował Mekkę i Medynę? Kto pozostawił po sobie hadisy? Islam traci zwyczajnie rację bytu, jeśli Mahomet jest tylko mitem, podobnie zresztą jak traci rację bytu chrześcijaństwo, które odrzuca historyczność Jezusa. Pozostają ładne (a czasem średnio ładne) mity, które jednak niczym nie różnią się już nawet nie od mitologii greckiej, bo ta posiadała niegdyś pewien wymiar sakralny, ale od Harry'ego Pottera czy Rycerzy Jedi.
A jedyną osobą, która czerpać może zysk z takich "odkryć" jest ich twórca, któremu można podpowiedzieć dalszy kierunek badawczy. Sprawdzenie, czy przypadkiem Mahomet nie była kobietą... a do tego lesbijką. Publikując książkę na taki temat pan Kalisch stałby się już bohaterem wszystkich bojowników o postęp. A może nawet zdobyłby literacką nagrodę Nobla... Literacką, bowiem jego badania są raczej literaturą, niż nauką.