Odwaga Benedykta

Odwaga Benedykta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Decyzja Benedykta XVI o zdjęciu ekskomuniki z biskupów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X daje nadzieję na przyszłość. Trudne i skomplikowane stosunki między Bractwem, które zawsze zapewniało o swojej wierności papiestwu i nauczaniu katolickiemu a Stolicą Apostostolską, która nieodmiennie przypominała o konieczności przyjęcia dokumentów Soboru Watykańskiego II były i są nadal jednym z najbardziej bolesnych problemów w Kościele. Nie ulega bowiem wątpliwości, że intencje abp Lefebvre'a były szczere, a jego niepokój zmianami wywołanymi przez pewne interpretacje Soboru uzasadniony. Ale z drugiej strony nie ulega też wątpliwości, że Watykan nie mógł i nie może się zgodzić na negowanie autorytetu Soboru czy władzy papieskiej.
Trudno przy tym nie zauważyć także, że podział między Bractwem a Rzymem nie miał w sensie ścisłym źródeł dogmatycznych. Duchowni bractwa nie negują żadnego dogmatu wiary, a ich intencją jest tylko zachowanie niezmiennej wiary katolickiej. Powodem schizmy były kwestie teologiczne, a także kanoniczne. Przedłużanie się schizmy mogło jednak łatwo doprowadzić (i częściowo już doprowadziło) do ukształtowania się mentalności sekciarskiej czy wręcz do utrwalenia świadomośći jakiejś własnej tożsamości wyznaniowej. Przeciwdziałanie temu, przeszkodzenie w utrwaleniu podziału pozostaje intencją Benedykta XVI, który chce umocnienia jedności Kościoła i zaleczenia ran ją naruszających. Takie same były zresztą także intencje Jana Pawła II, który także podejmował rozmaite działania na rzecz przywrócenia jedności.

Ale w tej decyzji Benedykta XVI jest także swoiste drugie dno. Papież pokazuje w ten sposób, niewątpliwie, fakt, że uznaje iż niektóre zastrzeżenia Bractwa i jego twórcy do pewnych interpretacji Soboru Watykańskiego II są uzasadnione. Rewolucyjny duch, który opanował część duchownych i hierarachów po Soborze, zdecydowanie zaszkodził bowiem integralności wiary, a także zniszczył starą liturgię czy tradycyjną teologię. W imię nowości i postępu promowano "eklezjologię zerwania", która w Kościele posoborowym widziała niemal jakieś nowe wyznanie. Na śmietnik wyrzucano wieki teologicznego i filozoficznego rozwoju i zastępowano je nowinkami. Czy działania te wynikały z Soboru? Niewątpliwie nie! Uważny czytelnik dokumentów Vaticanum II nie znajdzie w nich zmiany katolickiego nauczania. Ale nowatorzy zamiast czytać teksty zajmowali się zgłębianiem "ducha Soboru" i na jego podstawie reformowali Kościół... Benedykt XVI pisał o tym wielokrotnie, ostrzegając przed pewnymi interpretacjami Soboru. I to przeciwko nim (niesłusznie uznając je za rzeczywistą naukę soborową) wystąpił zdecydowanie arcybiskup Lefebvre i jego uczniowie. Ich uwagi, choć mogą niekiedy irytować radykalizmem sformułowań, trzeba uważnie rozważyć. Jest w nich bowiem obecna głęboka troska o Kościół i jego wiarę. Troska, która bliska jest także obecnemu papieżowi.

Papieska decyzja pokazuje także, co oznacza realna i prawdziwa katolickość. Powszechność Kościoła pozwala na rozmaite interpretacje teologiczne (w granicach doktryny), ma odmienne odczytywanie pewnych dokumentów czy decyzji czy wreszcie na rozmaitość rytów liturgicznych. Rozwój Kościoła, pogłębianie jego wiary dokonuje się, gdy w ramach jednego Kościoła panuje możliwość dyskusji, debaty i sporów, a nie gdy prawno-administracyjnymi decyzjami zamyka się usta części z uczestników debaty. I to w sytuacji, gdy nie głoszą oni herezji czy nie postulują odrzucenia części nauczania Kościoła (jak robił to Hans Kung czy teologowie wyzwolenia), a jedynie kwestionują część decyzji watykańskiej biurokracji...

Pytanie otwartym pozostaje, i o tym też nie należy zapominać, na ile biskupi, księża i wierni Bractwa są gotowi na powrót do Kościoła rzymskokatolickiego z całym jego bogactwem... Na ile potrafią pogodzić się z tym, że ich interpretacja Tradycji nie będzie jedyną czy większościową. I czy rzeczywiście chcą jedności, która łączy się nie tylko z wysiłkiem, ale i z rezygnacją. To już nie są jednak pytanie do Benedykta XVI, który podjął ryzyko jedności, a do biskupa Fellaya. Czy on i jego wierni będą w stanie podjąć to wyzwanie i powrócić do pełnej jedności z Kościołem? Trzeba się o to modlić!

Ostatnie wpisy

  • Spór o okna życia, czyli aborcjoniści nie są za wyborem, lecz za śmiercią4 gru 2012Propozycja, by zamknąć okna życia, jaka padła z ust przedstawicielki Komitetu Praw Dziecka ONZ, jest kolejny dowodem na to, że zwolennicy aborcji wcale nie są za wyborem, ale zwyczajnie za zabijaniem. To zabijanie, a nie wolność jest ich głównym...
  • Lekcje nienawiści Wojciecha Maziarskiego3 lis 2012Wojciech Maziarski postanowił poużywać sobie na mnie i uznać mnie za głównego sprawcę konieczności wypłacenia odszkodowania „Agacie” i jej matce. Jego prawo - dobrze by tylko było, gdyby zachował choćby podstawowe standardy...
  • Po co nam parlament, skoro mamy Tuska23 paź 2012Parlament, partie polityczne, a nawet zwyczajna debata staje się niepotrzebna. Od teraz jednoosobowo prawo w sprawach, które są na tyle dyskusyjne, że nie sposób zmusić do jednakowego ich postrzegania nawet potulnych zazwyczaj posłów PO, regulować...
  • Tu kompromisu być nie może!11 paź 2012Z rozbawieniem i zażenowaniem (w zależności od tego, kto się wypowiada) słucham opowieści o tym, jaką to wartością jest kompromis w sprawie aborcji.
  • Znak dla nas wszystkich3 paź 2009Są wydarzenia, których zwyczajnie nie da się wyjaśnić posługując się technicznym, postoświeceniowym rozumem, a które wymagają otwarcia się na wiarę. I właśnie coś takiego (wszystko na to wskazuje) wydarzyło się w podlaskiej Sokółce.