Zwycięstwo iluzji

Zwycięstwo iluzji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nawet sceptyk, który triumfalnie odrzucił tradycyjne religie, musi w coś wierzyć.
W 1938 r. Orson Welles przedstawił w radiu CBS adaptację „Wojny światów” Herberta George'a Wellsa. Przez większość słuchaczy audycja została odebrana jako rzeczywiste sprawozdanie z inwazji Marsjan na Ziemię. W całych Stanach Zjednoczonych wybuchła panika. Ludzie uciekali z domów, chowali się w piwnicach, wywoływali zamieszki na ulicach. Wygląda na to, że właśnie jesteśmy uczestnikami kolejnej wersji słuchowiska, tym razem pod tytułem „Globalny kryzys finansowy”.

Niedawno spotkałem znajomego przedsiębiorcę, który w ubiegłym roku nosił się z zamiarem przeprowadzenia remontu w budynku swojej firmy. – I co? Remontujesz? – zapytałem. –Poczekam aż kryzys się skończy – odpowiedział. – Czyli odczuwasz skutki kryzysu? Brakuje kasy? – Skądże! Firma ma się lepiej niż w zeszłym roku, ale na wszelki wypadek postanowiłem wstrzymać niektóre projekty.

Ktoś rzucił hasło „wielkiego kryzysu” i zaczęła się zbiorowa psychoza. Wszyscy oszczędzają, zwalniają pracowników, rezygnują z poważnych inwestycji. Robią to na wszelki wypadek, bo funduszy im nie brakuje. Ekipa remontowa nie zarobi u mojego znajomego, a on sam pewnie dostanie mniej zamówień jako podwykonawca. W efekcie iluzja staje się rzeczywistością. Kryzys finansowy, podobnie jak globalne ocieplenie i kilka innych współczesnych mitów, jest tworem religijnym, prawdą objawioną przez media. Okazuje się, że nawet sceptyk, który triumfalnie odrzucił tradycyjne religie, musi w coś wierzyć.

W tomie szkiców „Dziennik kwarantanny” Tomasz Burek przekonuje, że odrzucenie pewników metafizyki: uznanie pierwszeństwa egzystencji przed esencją i wybór czasu przeciw wieczności, spowodowało utratę poczucia rzeczywistości. Tacy jesteśmy. Można nam wcisnąć każdą politycznie poprawną ciemnotę. Będziemy panikować, zbiegać do piwnic i sami nakręcać spiralę iluzji. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, jak realistyczną religią jest chrześcijaństwo. Świat, w którym mieszkał Bóg, był wielokrotnie wyszydzany za „naiwność”, ale przynajmniej nie stawał na głowie.

Ostatnie wpisy

  • Pożegnanie4 maj 2010Przez ponad trzy lata było mi dane komentować dla Państwa wydarzenia kulturalne, zjawiska cywilizacyjne, czasami również bieżące fakty polityczne.
  • Polska, czyli znak sprzeciwu19 kwi 2010Kondukt żałobny dotarł na Wawel. Prezydent spoczął w symbolicznym sercu Polski. Ekipy telewizyjne zwinęły sprzęt, ludzie rozeszli się do domów. Politycy PO, którzy dotąd zajmowali się głównie szydzeniem z Lecha Kaczyńskiego, przyjęli kondolencje...
  • Niech Ci bije dzwon Zygmunta14 kwi 2010Nie zasłużył. Nie pasuje. Nie nadaje się. Nie ma miejsca. Przepraszamy, zajęte. Zatrzaśnięte na siedem spustów wielkiej polskiej historii, która – ma się rozumieć – skończyła się dawno temu. I już nie wróci.
  • Idzie wojna!13 kwi 2010Czy smoleńska tragedia może przynieść jakieś pozytywne owoce? Jeśli panem historii jest przypadek, będzie to bardzo trudne. Jeśli jednak rządzi nią Bóg, możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość.
  • Wielkość Lecha Kaczyńskiego12 kwi 2010Prezydent może być niski, ale nie powinien być mały – powiedział niedawno polityk, którego nazwiska nie ma sensu teraz przywoływać. Bóg najwyraźniej miał inne zdanie na temat polskiego przywódcy.