OZE na aukcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie ilustracyjne z tygodnika, ZDJĘCIA: 123RF 
Czy proponowany system wsparcia odnawialnych źródeł energii, zakładający m.in. aukcje, się sprawdzi? Przedsiębiorcy uważają, że projekt ustawy wymaga korekt.
Wybór przez Polskę systemu aukcyjnego dla nowych inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE) jest konsekwencją regulacji unijnych. Komisja Europejska podkreśla, że systemy wsparcia OZE powinny być efektywne kosztowo i zorientowane na rynek. Dlatego też KE sugeruje, że kraje członkowskie UE powinny wprowadzać mechanizmy rynkowe m.in. poprzez dostosowanie istniejących systemów wparcia opartych na formule zielonych certyfikatów czy FiT do efektywniejszych kosztowo systemów, jak FiPremium, aukcyjny lub przetargów.

Jakie wsparcie dla OZE?

Według obliczeń resortu gospodarki w 2020 r. koszty nowego, zoptymalizowanego systemu wsparcia OZE, zakładającego m.in. system aukcyjny, są szacowane na mniej więcej 4,26 mld zł. To o 4,64 mld zł mniej niż przy zachowaniu dotychczasowego systemu zielonych certyfikatów. Porównanie kosztów wsparcia bazuje na planie dostaw 32 TWh energii, średniej cenie świadectw pochodzenia z ostatnich dwóch lat i prognozowanych cenach na rynku konkurencyjnym. Nowy system wsparcia dla odnawialnych źródeł energii zakłada trzy mechanizmy: dotychczasowy system zielonych certyfikatów, system aukcyjny oraz system dla energetyki prosumenckiej eliminujący wsparcie na poziomie operacyjnym. Właściciele istniejących instalacji będą mogli korzystać ze wsparcia w obecnym systemie świadectw pochodzenia do 2016 r. albo przejść na specjalnie zorganizowany dla nich system aukcyjny, w którym kryterium będzie cena za wytworzoną 1 MWh energii. Wytwórca energii z odnawialnych źródeł będzie mógł dokonać wyboru w ciągu dwóch lat od wejścia w życie nowych przepisów. Z kolei dla nowych i zmodernizowanych instalacji jest przewidziany wyłącznie system aukcyjny. Aukcje będą prowadzone oddzielnie dla instalacji dużych (o mocy powyżej 1 MW) i małych (o mocy od 40 kW do 1 MW). Z systemu aukcyjnego nie będą korzystać instalacje biomasowe o mocy powyżej 50 MWe i instalacje współspalania. Elementem aukcji będzie cena referencyjna za jednostkę energii elektrycznej z uwzględnieniem zainstalowanej mocy, a oferty przekraczające cenę referencyjną zostaną odrzucone.

Zdaniem przedsiębiorców możliwość wejścia do systemu zielonych certyfikatów dla nowych inwestycji do stycznia 2016 r. to dość niedaleka perspektywa. Dlatego firmy, które mają zaawansowane projekty, są zainteresowane tym, by do tego czasu ukończyć inwestycje. System zielonych certyfikatów, mimo że ma kilka wad i wymaga korekty, jest znany inwestorom. Tylko w energetyce wiatrowej w tym systemie zbudowano 3600 MW. Z kolei system aukcyjny zaproponowany w projekcie ustawy o OZE jest bardzo skomplikowany i zawiera wiele niewiadomych, a przede wszystkim z uwagi na swoją konstrukcję dyskryminuje energetykę wiatrową oraz słoneczną. Dlatego system aukcyjny, by stał się stabilny, neutralny technologicznie i przewidywalny, wymaga korekt.

Czego chcą przedsiębiorcy

Spośród wszystkich odnawialnych źródeł energii w Polsce najdynamiczniej rozwija się energetyka wiatrowa. I właśnie w tym obszarze nowych inwestycji w OZE można się spodziewać największych przyrostów mocy w systemie elektroenergetycznym. W energetyce wiatrowej jest zainstalowanych 3389,541 MW (stan na 31 grudnia 2013 r.). Oznacza to wzrost o 892,79 MW w porównaniu z rokiem 2012. Nasycenie elektrowniami wiatrowymi w Polsce należy jednak do najniższych w Europie. Moc zainstalowana w energetyce wiatrowej w przeliczeniu na mieszkańca to 0,012 kW, a na kilometr kwadratowy lądu – 1,44 kW.

Ta branża narzeka jednak, że proponowany system aukcyjny może powodować patologiczne zachowania na rynku. Dlatego przedsiębiorcy oczekują od rządu m.in. naprawy systemu zielonych certyfikatów. Ich zdaniem nadpodaż świadectw pochodzenia powoduje, że funkcjonowanie systemu wsparcia OZE ulega destabilizacji. Może się to zakończyć drastycznymi spadkami cen zielonych certyfikatów, co odbiłoby się na wszystkich uczestnikach rynku. Przedsiębiorcy uważają, że niezbędne jest zharmonizowanie relacji między podażą a popytem na świadectwa oraz zwiększenie transparentności informacji o rynku. Zakres i częstotliwość publikowania informacji o rynku zielonych certyfikatów są niewystarczające. Inny postulat przedsiębiorców dotyczy usunięcia przepisów, które dyskryminują energetykę wiatrową i energetykę słoneczną w nowym systemie aukcyjnym. Chodzi o przepisy ograniczające wolumeny przetargów dla technologii pracujących do 4000 godzin rocznie. Zdaniem przedsiębiorców takie podejście jest niezgodne z zasadą neutralności technologicznej, którą postuluje KE. W przypadku tych technologii można przytoczyć wiele argumentów technicznych, ekonomicznych, prawnych na rzecz braku ograniczeń możliwości udziału w aukcjach.

Przedsiębiorcy krytykują również przepis mówiący, że przedmiotem aukcji będzie liczba wyprodukowanych MWh rocznie z prawem do rozliczenia w okresach trzyletnich. Inwestor zamierzający dotrzymać słowa i sprzedawać zadeklarowaną ilość dostarczonych MWh w okresie trzyletnim, musiałby znacząco zaniżać produktywność projektu wiatrowego. Tym samym byłby zmuszony oferować wyższą cenę na aukcji, by osiągnąć zakładane przychody. Przedsiębiorcy popierają propozycję resortu finansów, aby skorzystać z holenderskich doświadczeń i dopuścić w przypadku generacji zmiennej odchylenie faktycznej produkcji od deklarowanej o 10-15 proc. w okresach nawet jednorocznych przy konieczności realizacji pełnego obowiązku produkcji w całym okresie wsparcia. Przedsiębiorcy chcieliby również uzyskać wyjaśnienie, czy rozporządzenie Komisji Europejskiej o wyłączeniach blokowych można zastosować do polskiej ustawy o OZE. Ich zdaniem ta koncepcja rządu ma swoje zalety, bo może przyspieszyć wdrożenie nowego systemu wsparcia OZE, a więc jego optymalizację kosztową. Wiele podmiotów niepokoi się jednak, czy to faktycznie właściwe i dopuszczalne rozwiązanie. Zresztą nie tylko firmy są zaniepokojone. Również wicepremier Elżbieta Bieńkowska oceniła, że projekt ustawy o OZE powinien być zwolniony przez rząd z obowiązku notyfikacji po uprzednim uzyskaniu pozytywnej opinii Komisji Europejskiej. Decyzji rządu, żeby nie notyfikować projektu ustawy o OZE, towarzyszy więc pewna obawa inwestorów, czy była ona poparta formalnie lub chociaż nieformalnie informacją z Komisji Europejskiej, a więc czy projektowany system wsparcia OZE rzeczywiście będzie stabilny.

Systemy wsparcia w UE

Zazwyczaj uważa się, że istnieją dwa systemy wsparcia energii o szczególnym pochodzeniu lub szczególnych cechach. Jednym z nich jest system taryf karmiących (feed-in-tariff, FIT), drugim – system obligacji kwotowych (obligation quota lub certificates REC/ROC), nazywany systemem certyfikatów, jeśli obligacje te są sprzedawalne. Tak naprawdę systemów tych jest znacznie więcej. W Unii Europejskiej praktycznie każdy kraj członkowski ma własny system, a w niektórych państwach funkcjonuje równocześnie kilka różnych systemów.

Trzecim podstawowym systemem jest taryfa z premią (feed-in-premium, FIP). Systemy mogą być sztywne, tzn. definiowane administracyjnie, lub elastyczne, tzn. określane w procedurze rynkowej: konkursu, przetargu lub aukcji. Procedura rynkowa może dotyczyć wszystkich typów wsparcia, tak więc mogą być przetargi na systemy FIT (np. Portugalia, Hiszpania), FIP (np. Holandia, Francja) lub OC (np. Polska). Uważa się, że systemy obligacji kwotowych automatycznie oznaczają wprowadzenie sprzedawalnych certyfikatów (np. zielone certyfikaty w Wielkiej Brytanii, we Włoszech, w Szwecji lub Polsce albo białe certyfikaty we Włoszech, Francji lub w Polsce), ale tak nie jest, bo w Danii kwoty obliga proefektywnościowego nie są sprzedawalne. Uważa się, że sprzedawalne mogą być tylko certyfikaty, ale to też nie jest prawdą, bo niektóre rodzaje premii (a w istocie uprawnień do niej) również mogą być sprzedawalne. Właśnie w ten sposób działa system handlu uprawnieniami do emisji EU-ETS w obecnej fazie (aukcja pierwotna i rynek wtórny).