Ameryka walczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gospodarka amerykańska przeżywała przez ostatnie kilka lat okres wielkiej prosperity. Produkt Krajowy Brutto rósł w tempie 3-4 proc. rocznie, a bezrobocie spadło do najniższego (poniżej 4 proc.) poziomu od ponad dwudziestu lat.
Nic nie trwa jednak wiecznie i koniunktura kiedyś zaczyna słabnąć. Takie osłabienie odnotowują Stany Zjednoczone od drugiej połowy ubiegłego roku. W czwartym kwartale wzrost PKB wyniósł tylko 1 proc., a bezrobocie zaczęło rosnąć. W tej sytuacji mocno przygasły apetyty konsumentów, co groziło dalsza redukcją popytu i produkcji. Od początku roku FED zaczęła walczyć. Do początków maja czterokrotnie redukowała swoje stopy, co korzystnie wpłynęło na produkcję (w I kwartale wzrost PKB 2 proc.), ale nie na bezrobocie (w kwietniu osiągnęło ono rekordowo "wysoki" poziom 4,5 proc.). Dlatego, 15 maja obniżyła stopy po raz piąty o pół punktu procentowego (50 pkt. bazowych) i zapowiedziała, że jeśli nie nastąpi ożywienie popytu - przy stosunkowo niskiej inflacji, w rachunku 12 miesięcznym w marcu 2,9 proc. - zdecyduje się na obniżki dalsze.
Podkręcanie koniunktury w USA wpłynie korzystnie na sytuacje gospodarczą w Europie i nasze możliwości eksportowe. Działać będzie jednak także w kierunku osłabienia dolara i zmniejszenia opłacalności inwestycji finansowych w USA. A te dwa czynniki tworzyć będą dalszą presję na aprecjację złotego. Zwłaszcza, że wiele (a zwłaszcza wzrost inflacji w Polsce) wskazuje, że 30 maja RPP nie pójdzie w ślady swojej amerykańskiej odpowiedniczki.
Michał Zieliński