Kontrowersyjna prywatyzacja działki w Warszawie. Miasto straciło 160 mln złotych?

Kontrowersyjna prywatyzacja działki w Warszawie. Miasto straciło 160 mln złotych?

Pałac Kultury
Pałac Kultury Źródło:Fotolia / fot. Dominiq
Dodano:   /  Zmieniono: 
Stowarzyszenie Miasto jest Nasze twierdzi, że warszawski ratusz oddał w prywatne ręce działkę, do której prywatni właściciele nie mieli praw, ponieważ władze PRL wypłaciły im stosowne odszkodowania. Według organizacji miasto mogło stracić na całej operacji nawet 160 milionów złotych. Władze Warszawy winą za prywatyzację obarcza Ministerstwo Finansów.

„Polska już raz za tę działkę zapłaciła, a mimo tego przeszła ona w prywatne ręce”

Sprawa dotyczy działki będącej obecnie częścią rozciągającego się u stóp Pałacu Kultury i Nauki Placu Defilad. Niemal 60 lat wcześniej był to adres Chmielna 70. Właścicielem wycenianej dziś na ponad 100 mln zł działki był dawniej Martin Holger, Duńczyk. Słynny Dekret Bieruta z 26 października 1945 pozbawił go prawa własności do opisywanego terenu.

W umowie pomiędzy władzami PRL i Danią z 1953 roku, na skutek wypłaty Duńczykom 5 mln 700 tys. koron duńskich, wszelkie roszczenia do polskich nieruchomości przysługujące obywatelom tego kraju wygasły. O prawa do terenu zaczęli się jednak ubiegać tzw. kupcy reprywatyzacyjni, którzy odkupili od spadkobierców dokumenty potwierdzające własność działki. – Najbardziej oburzające jest to, że Polska już raz za tę działkę zapłaciła, a mimo tego w 2012 roku przeszła ona w prywatne ręce - tłumaczył Jan Śpiewak ze stowarzyszenia Miasto jest Nasze.

„PiS wyciągnął pistolet, a Miasto jest Nasze pociągnęło za cynigel”

Władze Warszawy zrzucają odpowiedzialność na Ministerstwo Finansów, które miało nie dostarczyć informacji o spłaceniu spadkobierców działki. – Tej kamienicy nie ma w spisie, który jest aktualizowany przez Ministerstwo Finansów od jakiegoś czasu dopiero. Myśmy zmobilizowali ministerstwo, żeby nam dało spis adresów i nie ma tego adresu jako lokalizacji, w której zostało wypłacone odszkodowanie – tłumaczyli przedstawiciele warszawskiego ratusza.  – PiS wyciągnął pistolet, a Miasto jest Nasze pociągnęło za cynigel - dodała Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Resort Finansów odpowiada na zarzuty

Na zarzuty ratusza odpowiedziało Ministerstwo Finansów. Resort poinformował, że „11 lutego 2011 r. przekazano do Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy listy beneficjentów wybranych układów indemnizacyjnych, w tym układu z Danią (w wersji elektronicznej). Na rzeczonej liście znajdował się Martin Holger z adnotacją, iż środki gromadzone były na koncie specjalnym”.

„Gronkiewicz-Waltz zamierza popełnić spektakularne polityczne samobójstwo”

„Mamy dowody na to, że szef Biura Gospodarowania Nieruchomościami  i jego zastępcy musieli wiedzieć o tym, że działka przy Sali Kongresowej była objęta umowami odszkodowawczymi już w 2011 roku” napisali na swoim profilu na Facebooku członkowie Miasto jest Nasze. – Hanna Gronkiewicz-Waltz swoim działaniem dzisiaj trzyma pistolet przystawiony do swojej głowy i wszystko wskazuje na to, że kryjąc odpowiedzialnych za łamanie prawa urzędników, zamierza popełnić spektakularne polityczne samobójstwo – powiedział przedstawiciel organizacji.


Źródło: TVP Info, Facebook