Urzędnik stołecznego ratusza trzy razy chciał podać się do dymisji. Gronkiewicz-Waltz odmawiała

Urzędnik stołecznego ratusza trzy razy chciał podać się do dymisji. Gronkiewicz-Waltz odmawiała

Polska, Warszawa
Polska, WarszawaŹródło:Fotolia / marchello74
Dodano:   /  Zmieniono: 
– Na początku pierwszej kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz po raz pierwszy zgłosiłem gotowość do rezygnacji – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Marcin Bajko, dyrektor stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami, którego zwolnienie dyscyplinarne zapowiedziała prezydent Warszawy.

Bajko domaga się "sprostowania informacji, jakoby dopuścił się jakichś nieprawidłowości". Zdradza też WP, że nigdy nie składał oświadczenia majątkowego, bowiem zgodnie z ustawą nie może tego robić. Zwolniony urzędnik mówi też, że był chwalony za swoją pracę, dostawał nagrody i słyszał od prezydent Warszawy, że „wszystko jest w porządku”.

– Przez wszystkie lata pracy w urzędzie trzy razy oświadczałem pani prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz, że chętnie zrezygnuję, jeśli moja osoba jest problemem, bo jestem kojarzony z reprywatyzacją. Pani prezydent nigdy nie chciała przyjąć mojej rezygnacji – mówił Wirtualnej Polsce.

Afera reprywatyzacyjna

W sobotę 20 lipca "Gazeta Wyborcza" napisała o działaniach warszawskiego ratusza w sprawie zwrotu odebranych dekretem Bieruta działek lub ekwiwalentów pieniężnych za nie. Dokładniej chodziło o działkę pod dawnym adresem Chmielna 70, obok Pałacu Kultury. Dziennik wykazał, że mecenas Robert Nowaczyk, który przejął 50 prestiżowych warszawskich adresów, jest powiązany z urzędnikiem Jakubem Rudnickim. Ten przez lata zajmował się reprywatyzacją w miejskim Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Rudnicki wydał wcześniej m.in. wspomnianą działkę w ręce klientów Nowaczyka. Nie należało jej jednak zwracać, bowiem roszczenia dawnego właściciela spłacono w ramach umowy między rządem polskim i duńskim jeszcze w czasach PRL.

Gronkiewicz-Waltz obarcza winą urzędników

26 sierpnia Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że doszło do nieprawidłowości podczas procesu reprywatyzacyjnego, a jedna z działek została przyznana pochopnie. Winą za zaistniałą sytuację obarczyła urzędników.  Prezydent miasta ogłosiła, że miejskie Biuro Gospodarki Nieruchomościami zostanie rozwiązane i utworzone na nowo. Dyscyplinarne zwolnienia otrzymało trzech urzędników, w tym szef biura Marcin Bajko. – Doszłam do wniosku, że urzędnicy nasi nie dołożyli należytej staranności. (...) W związku z tym ta decyzja o zwrocie tej działki była pochopna. I dlatego też wszyscy ci, którzy informowali nas, również wprowadzając w błąd i mnie (....), będą dyscyplinarnie zwolnieni – oświadczyła.

„Nie otrzymałem żadnego zwolnienia dyscyplinarnego”

– Nie otrzymałem żadnego zwolnienia dyscyplinarnego, mimo że w piątek zapowiedziała to Hanna Gronkiewicz-Waltz. W związku z tym dziś rano sam złożyłem wypowiedzenie z pracy – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl Marcin Bajko. Urzędnik stołecznego ratusza przyznał, że zamierza w najbliższym czasie „podjąć dalsze kroki prawne”. – Zamierzam podać panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz do sądu, ponieważ uważam, że zostałem pomówiony i zniesławiony. Będę walczył o moje dobre imię i będę domagał się od pani prezydent odszkodowania finansowego i wpłacenia pewnej kwoty na cele publiczne oraz sprostowania w mediach tych kłamstw, które wypowiedziała w stosunku do mojej osoby – podkreślił urzędnik stołecznego ratusza.

Źródło: Wirtualna Polska, Wprost.pl