Przed tygodniem „Rzeczpospolita” poinformowała, że premier Beata Szydło podczas prywatnych podróży korzystała z wojskowej CASY. Były szef MON Tomasz Siemoniak mówił o ponad 50 takich przypadkach, a opozycja domagała się wyjaśnień. – Zgodnie z instrukcją HEAD, mam prawo do przelotów samolotami CASA – wyjaśniła Szydło podczas konferencji prasowej. – Bardzo chętnie podróżowałabym normalnie, środkami lokomocji publicznej, wsiadając do pociągu na Dworcu Centralnym w Warszawie i wysiadając u siebie, czy przemieszczając się własnym samochodem. Ale nie mogę tego robić, ponieważ jestem osobą chronioną – tłumaczyła premier. Informację na temat lotów najważniejszych osób w państwie przedstawili na wniosek PO Bartosz Kownacki, wiceszef MON oraz Beata Kempa z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W Sejmie padły ostre słowa, zabrakło jednak konkretnych odpowiedzi na część pytań.
Czytaj też:
„Jeżeli ma się krew 96 osób na rękach, to się dzisiaj siedzi cicho”. W Sejmie o lotach premier
Tymczasem "Fakt" ujawnia, że z darmowych lotów nader chętnie korzysta wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. W ciągu 14 miesięcy polityk Platformy Obywatelskiej odbył 137 lotów. Większość z nich odbywała się na trasie z Warszawy do Gdańska, gdzie mieszka polityk.
Dla porównania dziennik przytacza statystyki podróży innych członków Prezydium Senatu. Wypadają one w porównaniu do dokonań Borusewicza blado. Marszałek Stanisław Karczewski odbył bowiem 7 lotów o wartości 4 006 zł, wicemarszałek Adam Bielan – 12 lotów o wartości 6 868 zł, a wicemarszałkowie Maria Koc oraz Grzegorz Czelej w ogóle nie korzystali z darmowych lotów. W poprzedniej kadencji, jako marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz odbył 650 lotów.