Afera podkarpacka. Skazano księdza i byłego dyrektora Lasów Państwowych

Afera podkarpacka. Skazano księdza i byłego dyrektora Lasów Państwowych

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / PIOTR TWARDYSKO
Po dwóch latach niejawnego procesu w jednym z wątków tzw. afery podkarpackiej sąd skazał księdza Roberta M. i urzędnika Edwarda B. - byłego dyrektora Lasów Państwowych w Krośnie.

Kary, na które skazani zostali obaj mężczyźni, to dwa lata pozbawienia wolności i wysokie grzywny. W przypadku ks. Roberta M. jest to 150 tys. złotych. W przypadku Edwarda B. – 60 tys. złotych. Jeden i drugi będą też musieli zwrócić korzyści uzyskane w drodze przestępstwa oraz pokryć koszty procesu. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, co oznacza, że obaj skazani mogą się od niego odwołać. Zarzuty wobec mężczyzn dotyczyły płatnej protekcji i przyjęcia korzyści majątkowej.

Wielowątkowe śledztwo CBA

Śledztwo w sprawie afery podkarpackiej prowadzi Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jednym z wątków śledztwa jest transakcja zakupu przez PGE Energia Odnawialna S.A. niefunkcjonującej elektrociepłowni na Podkarpaciu. Elektrociepłownia, której dotyczy sprawa, mieściła się w budynkach starej „Cukrowni Przeworsk”. Jej właścicielem została najpierw prywatna spółka, która nabyła budynki za ok. 2,5 mln zł. W 2010 roku PGE Energia Odnawialna S.A. kupiła przedsiębiorstwo EC Przeworsk za 22 mln zł. CBA twierdzi, że taka transakcja nie miała żadnych podstaw ekonomicznych. Nie dość, że zakupiony generator prądu był wyeksploatowany, to jeszcze nie było możliwości dostarczania ciepła. Od momentu transakcji urządzenia nie były używane, a ich wartość po zakupie była szacowana praktycznie jako wartość złomu.

Wyprowadzanie pieniędzy i „Panama Papers” w tle

Innym wątkiem śledztwa jest fakt, ze prezes spółki, który otrzymał 22 mln zł, wyprowadził z niej około 6 mln zł poprzez pozorne kontrakty. Jak ustalili agenci CBA, doszło do transakcji podpartych całkowicie fikcyjnymi fakturami wystawionymi przez spółkę offshore zarejestrowaną na Gibraltarze. Adres spółki pojawiał się w ujawnionych materiałach dotyczących tzw. „Panama Papers”, jako adres także wielu innych spółek, które zajmowały się „praniem pieniędzy”.

Ze zgromadzonych w śledztwie materiałów wynika, że ta spółka z raju podatkowego nie wykonywała żadnych prac ani usług związanych z remontem czy sprzedażą Elektrociepłowni Przeworsk a jednak jej za to zapłacono. Na rachunek gibraltarskiej spółki przekazano blisko 1,4 mln euro. Pieniądze te zostały w krótkim okresie wypłacone częściowo w gotówce, a częściowo trafiły na konta innych zagranicznych spółek.

Czytaj też:
Elektrycy bez egzaminów kupowali świadectwa kwalifikacyjne. Afera korupcyjna na Podkarpaciu

Źródło: TVN24 / Wprost.pl