Pechowy kandydat na strategiczną placówkę

Pechowy kandydat na strategiczną placówkę

Siedziba NATO
Siedziba NATO Źródło:Newspix.pl / ABACAPRESS
Tomasz Szatkowski o posadę ambasadora przy NATO zabiegał już za czasów Macierewicza w MON. - Pojedzie do Brukseli – słyszymy ze źródeł wokół KPRM. Ale na razie znowu nie wyszło.

Kiedy po niespełna dwóch latach urzędowania z placówki w Brukseli został odwołany ambasador Marek Ziółkowski, na jego miejsce został wyznaczony wiceminister obrony Tomasz Szatkowski. Sejmowa komisja spraw zagranicznych jego kandydaturą po raz pierwszy zajęła się w lutym. Ale nieoczekiwanie zaopiniowała go negatywnie, bo część posłów PiS nie pojawiła się na głosowaniu (co ciekawe, dwaj inni kandydaci na placówki przeszli tamtego dnia jednomyślnie).

Posłowie PiS tłumaczyli, że Szatkowski dostał negatywną rekomendację komisji wyłącznie przez przypadek. – Ten termin był bardzo kłopotliwy i faktycznie wielu z nas wtedy nie mogło przyjść na głosowanie – przekonywali wtedy w kuluarach.

MSZ wysłał więc kandydaturę Szatkowskiego do ponownego rozpatrzenia. Komisja miała to zrobić na ostatnim posiedzeniu sejmu, ale termin znowu okazał się niefortunny. – I znowu przypadek? – dopytujemy jednego z posłów PiS. – No znowu, posiedzenie wypadałoby w takim czasie, że mogłoby nie wystarczyć posłów PiS, żeby go przegłosować, byli na innych komisjach. Uznaliśmy więc, że lepiej odwołać tę komisję, żeby nie powtórzyła się sytuacja z lutego, bo to faktycznie by słabo wyglądało.

Opozycja widzi sprawę inaczej: – W PiS nie ma przekonania do tej kandydatury i to może być gra na zwłokę – mówi „Wprost” Tomasz Siemoniak, były wicepremier i szef MON. I dodaje: – Z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa Polski to najważniejsza placówka dyplomatyczna. Ambasador przy NATO wchodzi na co dzień w skład Rady Północnoatlantyckiej, czyli w razie nagłego zagrożenia Polski, musi przekonać sojuszników do artykułu 4 lub 5. Państwa kierują na tę placówkę osoby dużego formatu, z wielkim doświadczeniem. Po kilku ambasadach, po pracy w NATO. Więc MSZ i pewnie też prezydent Duda dobrze wiedzą, że to zbyt słaba kandydatura.

Nasi rozmówcy w PiS przyznają, że Szatkowski ma w partii sporo wrogów, którzy pielgrzymowali do prezesa, żeby utrącić jego kandydaturę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w końcu w tę sprawę włączył się premier Morawiecki, który namawiał Kaczyńskiego do poparcia wiceministra.

Sam Szatkowski mówi, że z satysfakcją przyjął „ propozycję ministrów obrony i spraw zagranicznych, popartą pozytywną opinią prezydenta i premiera, aby reprezentować Polskę w NATO”. – Wierzę, że moje kilkunastoletnie doświadczenie w obszarze polityki bezpieczeństwa i obronności, mogłoby w tym miejscu być wykorzystane z pożytkiem dla Polski – podkreśla. Jego zdaniem, działanie posłów opozycji to element walki politycznej.

Polityk z kręgów zbliżonych do KPRM przekonuje, że nie ma innego kandydata i Szatkowski w końcu do Brukseli pojedzie. Sejmowa komisja spraw zagranicznych ma pozytywnie rozpatrzyć jego kandydaturę w maju.

Cały artykuł dostępny jest w 19/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.