Szef „Iustitii”: To przypomina działania, które były znane w najgorszych latach komunizmu w Polsce

Szef „Iustitii”: To przypomina działania, które były znane w najgorszych latach komunizmu w Polsce

Krystian Markiewicz
Krystian Markiewicz Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
– Jest mi przykro, tak czysto po ludzku, że mój dawny kolega, z którym dużo dobrych rzeczy zrobiliśmy, w ten sposób się zachowuje – przyznał w TVN24 Krystian Markiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

– To rzecz nie do pojęcia, że być może wiceminister sprawiedliwości za przyzwoleniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry takie rzeczy robił, akceptował, czy też do nich zachęcał – stwierdził Krystian Markiewicz w rozmowie z TVN24. Przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” dodał, że „jest to dla niego absolutnie zatrważające, że został zbudowany pewien system w państwie, w Ministerstwie Sprawiedliwości, który zmierza do tego, żeby niszczyć konkretnych ludzi i to ludzi takich, którzy chcą walczyć o praworządność i o sprawiedliwość”.

– To niesłychane, że w demokratycznym państwie prawa, w Polsce, coś takiego się dzieje. To nie do pomyślenia, że wyjmowane są dane osobowe na mój temat, być może z sądu okręgowego, żeby udostępniać je osobom trzecim, że później jakaś korespondencja hejterska nie tylko przychodzi do mnie do domu, do mojej rodziny, ale jest rozsyłana tak naprawdę po całej „Iustitii”, po kilkuset, czy kilku tysiącach sędziów w Polsce – mówił sędzia. Krystian Markiewicz zaznaczył, że nie wie, jaka jest skala tej sprawy. – Wiemy z tych wypowiedzi, że działalność dotyczyła co najmniej 20 sędziów, a jest pytanie, o ilu nie wiemy. To jest patologia. To przypomina działania, które były znane w najgorszych latach komunizmu w Polsce – powiedział.

Wiceminister w tandemie z hejterką

Onet dotarł do osoby, która w porozumieniu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem i rozsyłaniem kompromitujących informacji na temat polskich sędziów. Dziennikarze zaprezentowali screeny z wymienianych w tym temacie wiadomości. Jednym z celów akcji był szef „Iustitii”, największego stowarzyszenia sędziowskiego. „Pomysł mam taki. Rozesłać to anonimowo do wszystkich oddziałów Iustitii. I do samego zainteresowanego. Gazety odpadają bo brak dowodów. Mam nr do męża kochanki. Jest możliwość skorzystać z bramek internetowych lub z karty sim, ale nie mam jej na kogo zarejestrować. Mogę zagadać z R. [tu pada nazwisko znanego dziennikarza TVP]. Może on pogrzebie ale brak źródła i dowodów, trochę kiepsko. Jakie jest Pana zdanie? I czy ogólnie nam coś to da. Czy nam pomoże?” – pytała wiceministra internetowa hejterka.

„Myślę, że da i pomoże. Ważne, żeby się przeszło choćby i po Iustitii z kim mamy do czynienia. Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest. Może Kuba [jak wynika z innych wiadomości, które widzieliśmy, chodzi o Jakuba Iwańca, bliskiego współpracownika wicemin. Piebiaka] miałby pomysł jak to rozpowszechnić, nie zostawiając śladów?” – miał odpowiedzieć Piebiak. Rozmówczyni polityka czuła, że jej działania są nie tylko nieetyczne, ale mogą mieć też inne konsekwencje. „Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą” – pisała w kontekście tej samej operacji. „Za czynienie dobra nie wsadzamy” – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości.

Czytaj też:
Afera z wiceministrem sprawiedliwości. Jest pierwsza reakcja PiS

Źródło: TVN24