Afera z wiceministrem sprawiedliwości. Jest pierwsza reakcja PiS

Afera z wiceministrem sprawiedliwości. Jest pierwsza reakcja PiS

Łukasz Piebiak
Łukasz Piebiak Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Wiceminister Łukasz Piebiak został oskarżony przez dziennikarzy Onetu o udział w operacji dyskredytowania polskich sędziów, którzy nie zgadzali się ze zmianami w wymiarze sprawiedliwości wprowadzanymi przez PiS. On sam nie odpowiedział na artykuł. W TVP rzecznik rządu poinformował jednak, że o wyjaśnienia poprosił Piebiaka premier Morawiecki.

– Pan premier Morawiecki poprosił o wyjaśnienia pana ministra, czekamy na nie. Dzisiaj muszą one być złożone. Wtedy będziemy mogli się wprost odnieść (do zarzutów – red.) – mówił w TVP w programie „Kwadrans Polityczny” rzecznik rządu Piotr Muller.

O sprawę został też zapytany wicepremier Jarosław Gowin. Na antenie TVN24 uchylał się od jednoznacznej odpowiedzi, nazywając tekst Onetu „zagmatwanym” i „niejednoznacznie udokumentowanym”. – Padają tam poważne zarzuty i pan sędzia Piebiak musi się do tego odnieść – stwierdził.

– Pan sędzia się odniesie, jestem przekonany, odniesie się do sprawy także ministerstwo sprawiedliwości. Natomiast nie chcę niczego bagatelizować. Tego typu praktyki, gdyby do nich dochodziły, są nieakceptowalne – mówił Jarosław Gowin.

Co warte podkreślenia, Piebiak miał już okazję wyjaśnić całą sprawę. Kiedy jednak o komentarz do artykułu poprosił go Onet, wiceminister stwierdził, że „nie przypomina sobie kontaktów w sprawie Markiewicza [szefa „Iustitii” – red]”. – To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Jestem na urlopie – mówił.

Wiceminister w tandemie z hejterką

Onet dotarł do osoby, która w porozumieniu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem i rozsyłaniem kompromitujących informacji na temat polskich sędziów. Dziennikarze zaprezentowali screeny z wymienianych w tym temacie wiadomości. Jednym z celów akcji był szef „Iustitii”, największego stowarzyszenia sędziowskiego.

„Pomysł mam taki. Rozesłać to anonimowo do wszystkich oddziałów Iustitii. I do samego zainteresowanego. Gazety odpadają bo brak dowodów. Mam nr do męża kochanki. Jest możliwość skorzystać z bramek internetowych lub z karty sim, ale nie mam jej na kogo zarejestrować. Mogę zagadać z R. [tu pada nazwisko znanego dziennikarza TVP]. Może on pogrzebie ale brak źródła i dowodów, trochę kiepsko. Jakie jest Pana zdanie? I czy ogólnie nam coś to da. Czy nam pomoże?” – pytała wiceministra internetowa hejterka.

„Myślę, że da i pomoże. Ważne, żeby się przeszło choćby i po Iustitii z kim mamy do czynienia. Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest. Może Kuba [jak wynika z innych wiadomości, które widzieliśmy, chodzi o Jakuba Iwańca, bliskiego współpracownika wicemin. Piebiaka] miałby pomysł jak to rozpowszechnić, nie zostawiając śladów?” – miał odpowiedzieć Piebiak.

Rozmówczyni polityka czuła, że jej działania są nie tylko nieetyczne, ale mogą mieć też inne konsekwencje. „Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą” – pisała w kontekście tej samej operacji. „Za czynienie dobra nie wsadzamy” – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości.

Czytaj też:
Onet: Wiceminister sprawiedliwości stoi za zorganizowanym hejtem na sędziów

Źródło: TVP, TVN24