Strażnik z Sieradza wykonywał wyrok?

Strażnik z Sieradza wykonywał wyrok?

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Dziennik Łódzki" ujawnia nową, prawdopodobną wersję motywów działania strażnika zabójcy z sieradzkiego więzienia.

Według gazety, Damian C., strażnik z sieradzkiego więzienia, który zastrzelił w ubiegłym tygodniu trzech łódzkich policjantów i ciężko ranił konwojowanego przez nich aresztanta, nie musiał być w szale. Strzelał, by zabić aresztanta Tomasza Ch., który właśnie tego dnia miał przekazać prokuraturze cenne informacje, demaskujące gang złodziei naczep samochodowych - twierdzi policyjny informator "DŁ".

Sieradzka tragedia nie ma precedensu. Nigdy dotąd, nigdzie na świecie policjant nie zginął od kul więziennego wartownika. Zdaniem rozmówcy gazety, do mediów puszczono tzw. przeciek kontrolowany. Dziennikarzom powiedziano, że Damian C. zeznaje, iż słyszy tajemnicze głosy, że nie rozróżnia kolorów, ślini się i bełkocze. Informator zwraca uwagę, że wartownik dostał ataku szału dokładnie wtedy, gdy konwój z aresztantem opuszczał więzienie. Damian C. mierzył do pasażerów auta. Ciężko ranny aresztant przeżył. Policjanci, między którymi siedział, zginęli.

"To była egzekucja. Nie pozwólcie zamydlić sobie oczu wersją o chorobie psychicznej Damiana C. i opowieściami o jego problemach rodzinnych, stresującej pracy. Głosy to on słyszał, ale w telefonie komórkowym. Mam poważne podejrzenia, że za pieniądze zobowiązał się zabić aresztowanego, by zamknąć usta wszystkim, którzy chcieliby pomóc rozpracować mafię naczepową - mówi informator "DŁ". Teoria policjanta, z którym gazeta rozmawiała, jest tym bardziej prawdopodobna, że mafię naczepową rozpracowywały ofiary strażnika: młodszy aspirant Andrzej Werstak, sierżant sztabowy Wiktor Będkowski i sierżant Bartłomiej Kulesza.

W jaki sposób informacje o uzgodnionej współpracy aresztanta z prokuraturą mogły się przedostać do przestępców? Nietrudno o odpowiedź. Wielu policjantów, z którymi "DŁ" konsultował tę wersję wydarzeń, reagowało nerwowo. Mówili, że o "pewnych sprawach" wolą nie wiedzieć. Płk Marek Lipiński, dyrektor więzienia, poważnie traktuje redakcyjne ustalenia. Zapewnił, że Damian C. nigdy nie sprawiał wrażenia chorego psychicznie.

Podinspektor Marek Wrzawiński, naczelnik wydziału ds. przestępczości samochodowej w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi, potwierdza gazecie, że afera z naczepami samochodowymi to wielki, ogólnopolski przekręt. Gangsterzy zgarnęli co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych, kradnąc i wyłudzając odszkodowania.

pap, ss