Zabójstwo w Borowcach. Poszukiwany wciąż nieuchwytny. Bliscy rzucają nowe światło na sprawę

Zabójstwo w Borowcach. Poszukiwany wciąż nieuchwytny. Bliscy rzucają nowe światło na sprawę

Jacek Jaworek
Jacek Jaworek Źródło:Policja
Wciąż nie ma przełomu w poszukiwaniach 52-letniego Jacka Jaworka. Policja podejrzewa go o dokonanie brutalnego morderstwa w Borowcach pod Częstochową. Bliscy domniemanego sprawcy odnieśli się w rozmowach z mediami do całej sytuacji. Pojawiły się również nieoficjalne informacje o typie broni, jaką ma posiadać poszukiwany.

Przypomnijmy, że w nocy z piątku na sobotę w Borowcach pod Częstochową doszło do brutalnego morderstwa. Z broni palnej zabito dwoje 44-latków i 17-letniego chłopca. Policja szybko poinformowała, że podejrzanym o zabójstwo jest 52-letni Jacek Jaworek (brat zamordowanego 44-latka).

Niestandardowa procedura ujawnienia nazwiska i wizerunku podejrzanego związana jest z zagrożeniem, jakie mężczyzna może stanowić dla otoczenia. Od kilku dni podejrzany jest nieuchwytny. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, wciąż nie udało się go odnaleźć. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało alerty do osób mieszkających w trzech województwach: śląskim, łódzkim i świętokrzyskim, by ostrzec przed potencjalnym zagrożeniem i przyspieszyć odnalezienie mężczyzny.

Bliscy Jacka Jaworka rzucają nowe światło na sprawę

W mediach pojawiają się spekulacje dotyczące możliwych motywów domniemanego sprawcy. Jak wynika z nieoficjalnych ustaleń, tłem zdarzenia miały być kłopoty finansowe. „Super Express” podaje, że podczas tragedii, w domu obecna była jeszcze jedna osoba – 13-letni syn zmarłego małżeństwa. Chłopiec miał się jednak ukryć w szafie i pozostać niezauważony. Kiedy strzały ucichły miał on uciec z domu i schronić się u rodziny, która z kolei zaalarmowała policję.

W rozmowie z Polsat News, kuzyn poszukiwanego wskazuje, że rozmawiał z nim na krótko przed tragedią. Jak wskazał, Jaworek pracował na stałe poza Polską, jednak w pewnym momencie dalsze wyjazdy uniemożliwiła mu pandemia. – Wrócił do kraju, jak sądzę, był uciążliwy, nie miał się gdzie podziać – mówił kuzyn mężczyzny.

O poszukiwanego była również pytana jego była partnerka. W rozmowie z „Super Expressem” wskazała, że ich związek zakończył się ponad rok temu. – Miał ciężki charakter. Mieszkałam z córką, która mu często przeszkadzała. Mój, wtedy jeszcze przyszły zięć, go uderzył za to, że nazwał moją córkę „szmatą” – wyznała kobieta. – Nie wiem, co się stało. Nie przypuszczałabym, że do czegoś takiego dojdzie. Jestem w szoku – dodaje.

Nowe informacje o poszukiwanym. „Nie miał pozwolenia na broń”

Wirtualna Polska publikuje nowe, nieoficjalne ustalenia na temat poszukiwanego. Wynika z nich, że mężczyzna nie posiadał pozwolenia na broń. Śmiertelne strzały miał z kolei oddać z radzieckiego pistoletu TT, tzw. tetetki. Wszystko wskazuje również na to, że przed zdarzeniem, Jaworek zajmował się kłusownictwem w pobliskich terenach leśnych. Prawdopodobnie tam właśnie uciekł.

Policja, podaje WP, rozważa różne scenariusze. Wciąż trwają poszukiwania w lesie, w którym mógł ukryć się Jaworek. Fakt, że doskonale zna ten teren może mu dawać dużą przewagę nad śledczymi. Nie można również wykluczyć, że udało mu się zbiec z Polski. Rozważana jest również możliwość, że poszukiwany popełnił samobójstwo.

Czytaj też:
Zabójstwo rodziny w Borowcach. Poszukiwany Jacek Jaworek może być uzbrojony

Źródło: WPROST.pl / Polsat News/Super Express