Premier liczy na zmianę decyzji Jurka

Premier liczy na zmianę decyzji Jurka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Jarosław Kaczyński nie traktuje rezygnacji marszałka Marka Jurka z członkostwa w PiS jako decyzji ostatecznej i liczy, że marszałek Sejmu jeszcze ją przemyśli. Szef PiS zapowiedział rozmowy z Jurkiem. Na sobotniej konferencji prasowej powiedział też, że jeśli Marek Jurek czuje się obrażony, to go przeprasza.

W sobotę rano Jurek zrezygnował z członkostwa w PiS i wszystkich funkcji (jest wiceszefem partii). Wraz z Jurkiem posiedzenie obradującej w sobotę Rady Politycznej PiS opuściło kilku innych posłów PiS, m.in. Artur Zawisza, Małgorzata Bartyzel, Dariusz Kłeczek. Rada na razie nie przyjęła rezygnacji Jurka.

W piątek Jurek zrezygnował też ze stanowiska marszałka Sejmu po tym, jak Izba nie zmieniła konstytucji w kierunku większej ochrony życia.

Na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Politycznej Piś J.Kaczyński zapowiedział, że PiS będzie "w dalszym ciągu sondował" możliwość zmiany konstytucji w sprawie ochrony życia, przy okazji innych zmian dotyczących m.in. sprawy immunitetu parlamentarnego. Wyjaśnił, że taka decyzja zapadła podczas posiedzenia Komitetu Politycznego PiS, które odbyło się po zakończeniu obrad Rady. Szef rządu podkreślił, że "chodzi o znalezienie takiej formuły, która pozwoli na uzyskanie poparcia PO" dla zmiany konstytucji w kwestii ochrony życia od poczęcia.

Szef rządu zaznaczył, że PiS traktuje decyzję Jurka o rezygnacji z członkostwa w partii "poważnie", ale "każdy może decyzje zmieniać". "Nie traktujemy decyzji marszałka Jurka jako ostatecznej" - dodał premier i zapowiedział rozmowy z marszałkiem.

Pytany, czy możliwy jest teraz scenariusz wcześniejszych wyborów, szef PiS przypomniał, że marszałek Sejmu na swojej konferencji prasowej zapowiedział popieranie rządu. "Jeśli chodzi o arytmetykę parlamentarną w tej chwili nic się nie zmienia" - zaznaczył premier. Dodał jednak, że "każdy kryzys parlamentarny jest podważaniem pewnej trwałej - jak się wydaje w tej chwili - sytuacji w Parlamencie i może mieć różne skutki".

"Gdyby pan marszałek ogłosił dzisiaj, że przechodzi z jakąś grupą posłów do opozycji, no to byłaby inna sytuacja, ale niczego takiego nie było i jestem przekonany, że nie będzie" - podkreślił szef PiS.

Premier zapewnił, że PiS nie myśli o wyborach. "Myślimy, aby ten kryzys, niedobry dla naszej partii, nie ma co tego ukrywać, i wywołany chyba jednak przede wszystkim wielkimi emocjami, się zakończył (...)" - dodał. Premier liczy, że sytuacja w PiS uspokoi się szybko. "Ci, którzy już się witają z władzą (...) bardzo się zawiodą" - oświadczył.

Premier uważa, że kolejne wystąpienia z partii byłyby "irracjonalne z punktu widzenia naszych wspólnych celów odnoszących się do Polski (...) i z punktu widzenia konstrukcji polskiej prawicy".

J. Kaczyński poinformował, że PiS nie ma nowego kandydata na marszałka Sejmu. "Mamy nadzieję, że marszałek (Jurek) zastanowi się jeszcze nad swoimi decyzjami" - podkreślił.

Premier powiedział też, że na porannym posiedzeniu Komitetu Politycznego, przed posiedzeniem Rady, politycy PiS prosili Jurka, aby nie upubliczniać wewnętrznej dyskusji w partii na temat sejmowych głosowań w sprawie zmian w konstytucji. "Nie uzyskaliśmy niestety porozumienia. Marszałek podjął dalsze, dalej idące decyzje" - dodał.

Wcześniej marszałek Sejmu powiedział na swojej konferencji prasowej, że został obrażony podczas porannego posiedzenia Komitetu Politycznego PiS.

Premier pytany o to odpowiedział, że nie ujawni przebiegu posiedzenia Komitetu. "Nie chodziło o to, by kogokolwiek obrażać, ale o to, byśmy dalej mogli prowadzić to wszystko, co jest dla Polski bardzo ważne - uchylać niebezpieczeństwa, które są naprawdę bardzo poważne. Gdyby tutaj doszło do zmiany władzy, te niebezpieczeństwa z całą pewnością by się zaktualizowały" - powiedział premier.

"Jeśli marszałek czuje się obrażony to przepraszam" - dodał Jarosław Kaczyński.

Szef rządu zaznaczył też, że nie widzi politycznych powodów decyzji marszałka, a jego zdaniem konflikt jest w dużej części spowodowany emocjami.

Premier podkreślił, że decyzja Jurka o dymisji z funkcji marszałka Sejmu nie była konsultowana. "Nie wiedziałem o tym, że zgłosił dymisję na posiedzeniu Konwentu Seniorów; potem z nim rozmawiałem, prosiłem o zmianę tej decyzji, przynajmniej w tym sensie, by nie komunikował jej na konferencji prasowej" - relacjonował premier.

"Dziś nasza prośba odnosiła się do tego, by nie prowadzić sporu w tych kwestiach - bo pan marszałek ma pewne pretensje - publicznie, przed kamerami" - powiedział premier. "Nie uzyskaliśmy niestety porozumienia, przynajmniej jak na razie. Marszałek podjął dalsze, dalej idące decyzje, traktujemy je bardzo poważnie, tak jak traktujemy pana marszałka, ale każdy może decyzje zmieniać" - uważa J.Kaczyński.

Zaznaczył, że piątkowe i sobotnie decyzje marszałka Sejmu są "smutne i zaskakujące".

Premier ocenił ponadto, że w sporze o zmianę konstytucji w kwestii ochrony życia "rację mieli ci, którzy uważali, że droga do zmiany idzie przez porozumienie z PO". J.Kaczyński powiedział, że w celu uzyskania poparcia PO dla zmiany konstytucji w kwestii ochrony życia "można zapewnić" Platformę, że nie chodzi o zmianę obowiązującej ustawy antyaborcyjnej.

J.Kaczyński podkreślił, że inicjatywę zmiany konstytucji ws. ochrony życia wniosła LPR. "Ocena kierownictwa partii PiS była następująca: nie ma szansy zdobycia 2/3 głosów dla zmiany jaką proponuje LPR, ale jest być może pewna szansa dla uzyskania ochrony konstytucyjnej istniejących rozwiązań, które wykluczają aborcję na życzenie i aborcję ze względów społecznych" - powiedział premier.

Dlatego - jak dodał - PiS zdecydował się tę sprawę podjąć. "W tym momencie nastąpiła pewna różnica zdań. Jedni - nie ukrywam, że sam do nich należałem, była to większość Komitetu Politycznego i większość kierownictwa klubu - sądzili, że jeśli chcemy mówić o tym realnie, to potrzebna jest rozmowa ze wszystkimi, w tym z PO o takim modelu zmiany, który będzie gwarantował, że nie chodzi o zaostrzenie istniejących rozwiązań i będzie obejmował także inne kwestie związane z bioetyką" -powiedział premier.

Jak podkreślił, był też pogląd marszałka Jurka, "który uważał, że sukces można osiągnąć idąc prostszą drogą". J. Kaczyński powiedział, że "w pewnym momencie, biorąc pod uwagę ogromne emocjonalne zaangażowanie marszałka w tę sprawę i brak jego zgody na tę bardziej skomplikowaną (...) drogę postanowił, że biorąc to na własną odpowiedzialność (Jurek) może prowadzić to tymi metodami, które uważa za najbardziej stosowne".

Premier dodał, że następnie powstał "niespodziewany spór". Jak tłumaczył pojawił się projekt zmiany konstytucji w kwestii ochrony życia "przygotowany przez Kancelarię Prezydenta (tzw. poprawki prezydenckie) na naszą prośbę".

"To nie był tak naprawdę projekt prezydencki" - podkreślił szef rządu. Jak powiedział, poprawki te zostały "ostro skrytykowane". Krytyka ta - mówił premier - "wychodziła z założenia, że ustawę (antyaborcyjną -PAP) trzeba zmienić w kierunku jej zaostrzenia". Jak powiedział, PiS uważał, że stopień ochrony życia w obowiązującej ustawie jest wystarczający, a eksperci uważali, że nie jest wystarczający.

"To doprowadziło do pewnego incydentalnego, choć w pewnym momencie ostrego, sporu w partii dotyczącego tego, jak głosować za poprawkami przez nas zgłoszonymi" - powiedział premier. Spór - dodał - polegał m.in. na tym czy poprawki "prezydenckie" wycofać. "Ten spór został zażegnany. Klub (...) głosował za tymi poprawkami i za artykułem 30" - podkreślił, J.Kaczyński.

"PiS to partia gdzie są ludzie, politycy różniący się nieco poglądami na sprawę aborcji" - powiedział premier. Zastrzegł, że w PiS nie ma zwolenników aborcji, różnice polegają na tym, że większość uważa obecne rozwiązania za "wielki sukces"; inni - chcieliby ich zaostrzenia.

pap, ss