Śmierć ciężarnej w Pszczynie. Dyrektor szpitala wydał nowe oświadczenie

Śmierć ciężarnej w Pszczynie. Dyrektor szpitala wydał nowe oświadczenie

Cichy protest w Pszczynie po śmierci 30-letniej Izy
Cichy protest w Pszczynie po śmierci 30-letniej Izy Źródło: Newspix.pl / Jakub Morkowski /edytor
Dyrektor szpitala w Pszczynie oświadczył, że zawiesił kontrakty lekarzy „dla ich dobra” i dla „bezpieczeństwa pacjentów”. Zapewnił o tym, że w jego placówce przestrzegane są wszystkie standardy.

Pierwsze oświadczenie szpitala w Pszczynie pojawiło się w piątek 5 listopada. Teraz na jeszcze jeden komunikat zdecydował się dyrektor placówki, Marcin Leniewski. „W naszym szpitalu przestrzegane są wszystkie standardy postępowania zaprezentowane przez Ministerstwo zdrowia. Nienaruszalność tajemnicy lekarskiej nigdy nie pozwoli nam na publiczną obronę przed fałszywymi oskarżeniami formułowaniami w mowie nienawiści” – napisał.

„Nienaruszalność tajemnicy lekarskiej nigdy nie pozwoli nam na publiczną obronę przed fałszywymi oskarżeniami formułowanymi w mowie nienawiści. Presja, wywierana przez bezkarnie krzywdzące opinie, może mieć wpływ na decyzje lekarskie, w związku z tym, dla dobra Pacjentek i bezpieczeństwa Lekarzy, zawiesiłem kontrakty naszych Kolegów” – poinformował raz jeszcze dyrektor. Przekazał przy okazji wyrazy wsparcia dla całej załogi szpitala.

Śmierć ciężarnej w szpitalu w Pszczynie

Sprawą śmierci 30-latki w Pszczynie żyje cała Polska. Kobieta trafiła do placówki w 22. tygodniu ciąży z powodu odpłynięcia płynu owodniowego. Lekarze czekali na obumarcie płodu, nie decydując się na aborcję. Płód obumarł, a pacjentka zmarła. Przyczyną śmierci Izy był wstrząs septyczny. Ciężarna, będąc w szpitalu, wysyłała wiadomości do swojej matki. Pisała m.in., że „musi leżeć dzięki ustawie aborcyjnej”.

Śmierć 30-latki w Pszczynie. Matka Izy zabrała głos

Matka 30-latki w rozmowie z „Faktem” wróciła do sprawy śmierci swojej córki. – Ona czekała tylko na śmierć. Córka nie chciała mnie martwić, bo jestem po wypadku. Do głowy mi nie przyszło, że nie ma tam opieki. Gdybym wiedziała, zadzwoniłabym na policję, zawiozła ją do innego szpitala, poruszyłabym niebo i ziemię – relacjonowała pani Barbara.

56-latka powiedziała, że odkąd jej córka trafiła na oddział w szpitalu w Pszczynie, „nikt się nią nie zajmował”. Matka Izy ma również za złe lekarzom, że „nikt nie zauważył rozwijającej się u jej córki sepsy”. Na oddziale miało nawet nie być termometru.

Czytaj też:
W zespole ds. opieki okołoporodowej są tylko mężczyźni, większość z Konfederacji. Internauci w szoku

Źródło: WPROST.pl