Tygodnik "Newsweek" napisał, że Mącior, wiceszef komisji kodyfikacyjnej prawa karnego przy ministrze sprawiedliwości, na początku lat 80. przekazywał SB cenne informacje.
Minister Ziobro napisał w oświadczeniu przekazanym, że "profesor (Mącior) nie występuje w aktach IPN ani jako tajny współpracownik, ani nawet jako kontakt operacyjny".
"Z dokumentów IPN wynika, że SB nie odważyła się podjąć próby jego werbunku. Mimo presji, jakiej podlegali pracownicy naukowi w tamtych czasach, profesor nie uległ i nie należał do PZPR. Był natomiast delegatem na zjazd Solidarności w sierpniu 1980 roku" - napisał minister sprawiedliwości w oświadczeniu.
Według "Newsweeka" planowano oficjalny werbunek Mąciora, jednak w IPN dziennikarze nie znaleźli dowodu na przyznanie mu statusu TW. Tygodnik przytacza relacje prof. Andrzeja Zolla i byłego działacza krakowskiego podziemia Zbigniewa Ćwiąkalskiego, którzy potwierdzili, że prof. Mącior stale kontaktował się z jednym z krakowskich esbeków - kpt. Stanisławem Knapikiem.
Według ministra "Władysław Mącior słynął ze swoich niezależnych poglądów i przywiązania do wolności wypowiedzi (..). Narażał się tym wielokrotnie kierownikowi Katedry Prawa Karnego UJ Towarzyszowi Kazimierzowi Buchale, który, jak wskazują dokumenty IPN, był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Magister".
"Warto wspomnieć, że mimo uzyskania przez Władysława Mąciora habilitacji już w 1968 roku, mógł on zostać profesorem dopiero w wolnej Polsce" - napisał minister Ziobro. I dalej: "przyglądali się temu i akceptowali taką sytuację wiele dziś zawdzięczający Panu Buchale jego wierni współpracownicy, Profesorowie Zoll i Ćwiąkalski".
"To wszystko to są w ogóle bardzo obrzydliwe insynuacje pana ministra" - powiedział prof. Zoll. Dodał, że Władysław Mącior został profesorem wiele lat po habilitacji, bo "nie spełniał warunków". "To był człowiek, który bardzo mało pisał, jego cały dorobek w karnistyce to kilkanaście artykułów" - powiedział.
Minister napisał w oświadczeniu, że "profesor Zoll został namaszczony przez współpracownika SB Towarzysza Buchałę swoim następcą w Katedrze Prawa Karnego UJ oraz współtworzył z nim, fatalny dla Polski, Kodeks karny z 1997 roku".
Prof. Zoll przypomniał, że nie był uczniem prof. Kazimierza Buchały, lecz uczniem prof. Władysława Woltera. "W 1994 roku jak Buchała przechodził na emeryturę, to nie miałem konkurenta i Senat, i rektor mnie powierzyli kierowanie katedrą (prawa karnego UJ- PAP)". "Ale to nie było żadne namaszczenie przez Buchałę" - zaznaczył.
Odnosząc się do kodeksu karnego z 1997 roku, prof. Zoll powiedział, że "w Europie jest on oceniany jako jeden z najbardziej nowoczesnych kodeksów karnych i na gruncie tego kodeksu można prowadzić bardzo dobrą politykę".
Minister Ziobro napisał też, że "prof. Mącior wielokrotnie obnażał braki wiedzy i niekompetencję obu zaufanych prof. Kazimierza Buchały" (..) "przewyższał ich (prof. Zolla i Ćwiąkalskiego-PAP) intelektualnie, także wiedzą z zakresu prawa karnego".
"Nie do mnie należy ocena mojego dorobku" - zaznaczył prof. Zoll. Powiedział tylko, że jest jednym z trzech na świecie laureatów nagrody Humboldta w dziedzinie prawa karnego i przyznano mu trzy doktoraty honoris causa, również za działalność naukową.
"Bardzo trudno jest dyskutować na ten temat, czy poziom intelektualny prof. Mąciora jest wyższy niż prof. Zolla i mój" - powiedział dr Ćwiąkalski, prof. UJ. "Wydaje mi się, że te stwierdzenia mogą co najwyżej budzić wesołość wśród polskich karnistów, nie tylko z Krakowa, ale ze wszystkich ośrodków uniwersyteckich" - dodał.
Zdaniem dr. Ćwiąkalskiego "oświadczenie pana ministra jest na poziomie magla". "Świadczą o tym styl i retoryka, jakimi się posługuje" - dodał Ćwiąkalski. Zaznaczył, że w oświadczeniu brak odniesienia do konkretów.
W oświadczeniu minister Ziobro napisał także, że rezygnacja prof. Mąciora z członkostwa w Trybunale Stanu "wiązała się z postawioną mu diagnozą choroby nowotworowej". "Z tego samego powodu wycofał się on również z działalności naukowej i współpracy eksperckiej z Sejmem" - czytamy w oświadczeniu.pap, ss, ab