Onet pyta o zanieczyszczenie Kanału Gliwickiego w kontekście Odry. „Czy to źródło katastrofy?”

Onet pyta o zanieczyszczenie Kanału Gliwickiego w kontekście Odry. „Czy to źródło katastrofy?”

Kanał Gliwicki (z prawej)
Kanał Gliwicki (z prawej) Źródło: Wikimedia Commons / Jaroslav Kubec
Dziennikarze Onetu zwrócili uwagę na zanieczyszczenia, pojawiające się w wodach Kanału Gliwickiego i rzeki Kłodnica przez kilka ostatnich miesięcy. W obszernym tekście Jacek Harłukowicz i Paweł Pawlik raz jeszcze sugerują, że warto przyjrzeć się działaniom firmy „Bumar-Łabędy”.

Nawet jeśli opisywana przez Onet sprawa nie ma nic wspólnego z Odrą, to skala zanieczyszczeń wypuszczanych do Kanału Gliwickiego i Kłodnicy powinna robić wrażenie. Już 18 lipca Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska odebrał zgłoszenie z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, mówiące o „kilkunastu sztukach śniętych ryb oraz obecności niewielkich ilości substancji ropopochodnych”, zaobserwowanych wokół jednego z wylotów, którym odprowadzały swoje ścieki Zakłady Mechaniczne „Bumar-Łabędy”.

GIOŚ podkreślał, że Bumar posiada pozwolenie na ścieki z zawartością azotu do 30 mg/l (miligramów na litr), tymczasem 18 lipca wskaźnik ten przekroczono dwukrotnie i wynosił on 56 mg/l. Onet zwrócił uwagę, że już sam azot może doprowadzać do śnięcia ryb, ale może też przyczynić się do nadmiernego namnożenia glonów i alg, które ograniczają wodnym stworzeniom dostęp do tlenu. WIOŚ stwierdził jednak, że wyciąganie wniosków na podstawie jednokrotnego badania byłoby „wielkim nadużyciem”.

Azot, sód, potas, żelazo, rtęć. Co pływa w Kanale Gliwickim?

Onet zwrócił uwagę, że przekraczanie norm odnotowywano też w innych zakładach. 21 kwietnia rozpoczęto kontrolę w Pompowni „Gliwice”, wykorzystywanej przez państwową Spółkę Restrukturyzacji Kopalń S.A z Czeladzi Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń. W tamtym przypadku mówiono o „brudno-żółtej” mazi, wpływającej do rzeki Kłodnica, zasilającej Kanał Gliwicki i wpadającej do Odry. W tym wypadku stwierdzono przekroczenie dopuszczalnego stężenia sodu, potasu i żelaza.

Onet przypomniał, że eksperci mówili o możliwym zrzucie wód kopalnianych, zawierającym sól. Mowa tu nie tylko o chlorku sodu, ale też o trujących substancjach, jak np. cyjanek potasu. Podwyższone stężenie chlorków w Kanale Gliwickim notowano w tym roku 27 kwietnia i 13 maja. Małgorzata Zielonka z WIOŚ odpowiadała jednak, że „to typowe” dla okolicznych wód, które odbierają zasolone wody dołowe pochodzące z odwadniania kopalń.

11 sierpnia na Kanale Gliwickim odnotowano też czterokrotne przekroczenie dopuszczalnego poziomu rtęci. Norma w Polsce to 0,07 µg/l. (mikrograma/litr), a badania wykazały poziom 0,286; 0,301 oraz 0,319 µg/l. WIOŚ tłumaczy, że jednorazowy wynik badania nie może być podstawą do jakiegokolwiek wnioskowania.

W materiale przypomniano, że kontrola WIOŚ w zakładzie „Bumar-Łabędy” trwa już od miesiąca, a zaczęła się dwa tygodnie przed nagłośnieniem na cały kraj sprawy Odry. Dziennikarze podkreślili, że ich rozmówcy w prokuraturze i katowickim WIOŚ nie łączą na ten moment przypadków zatruwania Kłodnicy i Kanału Gliwickiego z katastrofą w Odrze. Sami również niczego nie przesądzają, powtarzając jednak pytanie, czy nie jest to właśnie źródło katastrofy na Odrze.

Na artykuł zareagował główny udziałowiec - Polska Grupa Zbrojeniowa. "Kolejne insynuacje Onetu: próba łączenia spółki Bumar-Łabędy z incydentem w Kanale Gliwickim. W artykule pominięto w całości odpowiedź spółki, którą zamieszczamy" - przekazano.

twitterCzytaj też:
Wtórne zanieczyszczanie Odry. Ryby umierają nie tylko przez przyduchę

Źródło: Onet.pl