Trzebinia pęka, trzęsie się i zapada. „Żyjemy jak na bombie zegarowej. Wszystko się rusza”

Trzebinia pęka, trzęsie się i zapada. „Żyjemy jak na bombie zegarowej. Wszystko się rusza”

Osiedle Gaj w Trzebini
Osiedle Gaj w TrzebiniŹródło:WPROST.pl / Piotr Barejka
Zapadło się już kilkadziesiąt grobów, do leja wpadły ogródki działkowe, wcześniej ziemia zapadła się obok bloków. Mieszkańcy Trzebini mówią, że miasto trzęsie się i pęka, a oni żyją jak na bombie. Bo nie wiadomo, co zaraz wpadnie pod ziemię. – Módlmy się, żebyśmy nie powpadali wszyscy – mówi ze łzami w oczach Barbara. Władze miasta próbują uspokajać, jednak eksperci biją na alarm.

Lista miejsc, do których Barbara boi się wchodzić, wciąż rośnie. Nie chodzi już do lasu, omija ogródki działkowe, a cmentarz odwiedza w biegu. Tylko przemyka, żeby zapalić znicz. Dziwi się tym, którzy za nic mają tabliczki, że wchodzą na własną odpowiedzialność. – Przecież kopano wszędzie, może też w miejscach, których ci wszyscy eksperci nie mają na mapach? – martwi się. – Dobrze, że nie poszłam na cmentarz z samego rana, gdy to się stało. Coś mnie podkusiło, żeby jednak później iść. I wtedy było już pozamiatane. Nasz grób też się zapadł.

Barbara milknie. – Boję się, że wszyscy się zapadniemy – mówi po chwili, ocierając łzy. – Ludzie zawsze się budzą, kiedy dochodzi do nieszczęścia. Mieszkamy jak na bombie zegarowej. Jakbym mogła, to bym się wyprowadziła. Już dzisiaj by mnie tu nie było. Blok się w końcu zapadnie i tyle.

Przed rokiem do głębokiego na kilkanaście metrów leja niemal wpadła jedna z altanek działkowych. Mieszkańcy opowiadają, że dzień wcześniej wnuczka właściciela urządziła na działce imprezę urodzinową. Ziemia zapada się też w lasach i niedaleko torów kolejowych, zapadlisko powstało kilka kroków od bloków mieszkalnych i na cmentarzu. Łącznie w tym roku ziemia zapadła się w Trzebini co najmniej osiem razy. Do tego mieszkańcy budzą się od wstrząsów w okolicznych kopalniach. Służby dostają wtedy wezwania do pękających ścian.

Barbarze też trzęsie się blok. – Wszystko się rusza. Siedzę, a ława chodzi, szklanki dzwonią – opowiada. – Robią coś z tym? Nic. A naszą kopalnię zalali i tyle.