„Parasol ochronny” nad bratem gen. Szymczyka? Prokuratura w komunikacie: Nieprawdziwe informacje

„Parasol ochronny” nad bratem gen. Szymczyka? Prokuratura w komunikacie: Nieprawdziwe informacje

Jarosław Szymczyk
Jarosław SzymczykŹródło:PAP / Leszek Szymański
Prokuratura zabrała głos ws. informacji, że lubelski prokurator generalny nakazał prokuratorowi prowadzącemu sprawę wycofać wniosek aresztowi wobec brata szefa KGP. W oświadczeniu czytamy, że zastosowano „zasadę humanitaryzmu”.

Brat komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka to, według prokuratury, członek zorganizowanej grupy przestępczej okradającej na wielką skalę państwo na karuzelę vatowską. Według Gazety Wyborczej, na to, że Łukasz Sz. nie trafił do więzienia, miał wpływ lubelski prokurator generalny Jerzy Ziarkiewicz, którzy miał osobiście wstawić się za 49-latkiem i nakazał prowadzącemu sprawę prokuratorowi wycofać wniosek aresztowy wobec Łukasza Sz.

Prokurator nie chciał się na to zgodzić i miał zażądać polecenia na piśmie, co otrzymał. „Wyborcza” podkreśliła, że śledztwo ws. brata komendanta głównego policji długo się ślimaczyło. Łukaszowi Sz. nie stawiano zarzutów mimo obciążających go zeznań kolejnych osób zatrzymywanych w związku wyłudzaniem VAT-u na dziesiątki milionów złotych.

Informator o śledztwie ws. brata gen. Jarosława Szymczyka

Rozmówcy „GW” są przekonani, że powodem opieszałości wobec 49-latka było stanowisko zajmowane przez jego brata. Informator był przekonany, że w związku z wybuchem granatnika w Komendzie Głównej Policji, Jarosław Szymczyk straci swoją posadę, a wtedy „śledztwo dotyczące karuzeli vatowskiej ruszy z kopyta”.

– Jako że komendant zachował swoją posadę, a w dodatku w prokuratorskim śledztwie dotyczącym granatnika otrzymał status pokrzywdzonego, doszliśmy do wniosku, że jest on osobą absolutnie nie do ruszenia. Wiele wskazuje na to, że podobnie może być z niektórymi bohaterami śledztwa w sprawie karuzeli vatowskiej, gdzie przecież skarb państwa stracił miliony złotych. Dlatego nie mogliśmy milczeć i opowiedzieliśmy o jej kulisach – powiedział rozmówca „Gazety Wyborczej”.

Brat szefa KGP na celowniku służb

Służby biznesem Łukasza Sz. miały interesować się jeszcze przed tym, jak jego brat został komendantem głównym policji. Na poważnie został wzięty pod lupę przed dwoma laty, po zatrzymaniu Arkadiusza K., określanego przez śledczych jako mózg całej operacji vatowskiej przedsiębiorcy ze Śląska i dobrego znajomego 49-latka.

Śledczy zaczęli potem stawiać zarzuty kolejnym osobom. W areszcie niektórzy zaczęli sypać i poszli na współpracę w zamian za niższe wyroki. – Podejrzewani w sprawie karuzeli vatowskiej coraz śmielej mieli przytaczać śledczym słowa Łukasza Sz., który gwarantował im, że sprawa ma parasol ochronny na samej górze w policji – relacjonował informator „Wyborczej”.

Prokuratura zabrała głos ws. Łukasza Sz.

Do sprawy odniosła się . Podkreśliła, że informacje „GW” zawierają „nieprawdziwe informacje sugerujące pozamerytoryczne motywy odstąpienia od skierowania przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego w Lublinie o braku aresztu wobec jednego z podejrzanych zatrzymanych w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT”.

Prokuratura wyjaśniła, że w sprawie Łukasza Sz. „wzięto pod uwagę chorobę onkologiczną osoby najbliższej dla podejrzanego i to, że jego aresztowanie wywołałoby dla niego i tej osoby wyjątkowo ciężkie skutki”, stąd „kierując się zasadami humanitaryzmu, odstąpiono od skierowania zażalenia na brak aresztu wobec podejrzanego”.

Czytaj też:
Tajne posiedzenie ws. wybuchu granatnika w KGP. „Jestem ogromnie zaskoczony”
Czytaj też:
Kontrola graniczna gen. Szymczyka miała charakter „kurtuazyjny”. Jaka była podstawa prawna takiego działania?

Źródło: Gazeta Wyborcza