Sprawa syna Beaty Szydło trwa już lata. O pomoc poproszono USA i Wielką Brytanię

Sprawa syna Beaty Szydło trwa już lata. O pomoc poproszono USA i Wielką Brytanię

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / iweta0077
Tymoteusz Szydło zostawał księdzem w świetle fleszy, a rezygnował z kapłaństwa w cieniu plotek. Do dzisiaj prowadzona jest sprawa w związku z zniesławieniem go cztery lata temu.

Śledztwo ws. zniesławienia syna Beaty Szydło – Tymoteusza – trwa już cztery lata, jednak do całego szumu medialnego należałoby dodać kolejne dwa. To sześć lat temu, w 2017 roku, Tymoteusz Szydło, podczas gdy jego matka była szefową rządu, przyjął święcenia kapłańskie.

26 czerwca tego też roku odprawił na Jasnej Górze swoją pierwszą mszę, a w sanktuaryjnych ławkach zasiedli m.in. Jarosław Kaczyński i Agata Kornhauser-Duda. W prowadzeniu eucharystii asystował o. Tadeusz Rydzyk, a gratulację przesłać Vicotr Orbán. Dwa lata później ogłoszono bezterminowy urlop młodego księdza.

Pojawiły się plotki, Szydło zrezygnował z kapłaństwa

„Bezterminowy urlop zaledwie po 2 latach kapłaństwa? To oznacza tylko jedno. Wielka szkoda. Pomodlę się dziś za ks. Tymoteusza i jego Rodziców. Zachęcam też innych do modlitwy za wszystkich kapłanów, którzy przeżywają trudne chwile. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy” – napisał wówczas ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski, znany działacz. Spowodowało to lawinę spekulacji, większość dotyczyła zostanie przez Tymoteusza Szydło ojcem.

„Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia” – oświadczył syn Beaty Szydło.

Sprawą zajęła się prokuratura, przesłuchano jednego świadka

Sprawą internetowych komentarzy zajęła się jednak prokuratura, a śledztwo, choć zawieszone w 2021 roku, trwa do dzisiaj. Zmieniono jednak kwalifikację czynu. Początkowo mówiło się o „bezprawnym pozyskaniu dostępu do informacji dla niego nieprzeznaczonej”, „oszustwie” i „oszustwie komputerowym”. Teraz dotyczy on „zniesławienia i znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania”. Na ogół prokuratura nie zajmuje się śledztwami w tym kierunku, a pozostają one w gestii prywatnego powództwa.

Dwa lata temu „Wyborcza” informowała, że przesłuchany został polski pisarz i działacz Piotr Surmaczyński, który od 14 lat mieszka w Londynie. Do przesłuchania doszło w konsulacie RP, a przeprowadzał je na prośbę Prokuratury Okręgowej w Warszawie wicekonsul Bogusz Niesłuchowski.

– Zaproszono mnie do konsulatu na absurdalne przesłuchanie o życiu seksualnym Tymoteusza Szydły. Miałem być świadkiem, ale rozmowa toczyła się tak, jakbym już był oskarżony. (…) Pokazano mi kilka zamazanych kserokopii. Nie jestem pewien, czy to moje wpisy, bo były zamazane. Żaden z tych wpisów nie odnosił się konkretnie do Tymoteusza Szydły – opowiadał wyborczej Surmaczyński.

Prokuratura poprosiła o pomoc Wielką Brytanię i USA

Teraz „Wirtualna Polska” postanowiła sprawdzić, co stało się ze śledztwem dalej i… na ten moment przesłuchano jedynie Piotra Surmaczyńskiego i, w roli pokrzywdzonego, Tymoteusza Szydło. Nikomu nie postawiono jednak zarzutów. Śledztwo jednak zyskało charakter międzynarodowy.

– Wystąpiono do władz USA o uzyskanie od Facebook Inc., w ramach międzynarodowej pomocy prawnej, danych umożliwiających identyfikację użytkownika profilu. Ponadto ustalono dwóch potencjalnych świadków, którzy zamieszkują na stałe na terytorium Wielkiej Brytanii. W związku z powyższym wystąpiono do władz sądowych Zjednoczonego Królestwa o przesłuchanie obojga świadków – przekazał „Wirtualnej Polsce” Szymon Banna z biura prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak informuje serwis, do tej pory sądy w Wielkiej Brytanii nie odpowiedziały na prośbę prokuratury. Nie wiadomo także, czy uzyskano odpowiedź ze strony Facebook Inc.

Czytaj też:
Rzecznik rządu odpiera zarzuty byłego szefa PKW dot. referendum. „Jestem zażenowany”
Czytaj też:
Bezpieczny kredyt nie dla Warszawy? „To nie jest program apartament plus”

Źródło: Wirtualna Polska / Gazeta Wyborcza