Strzelanina w Poznaniu. Na jaw wychodzą szokujące informacje o sprawcy

Strzelanina w Poznaniu. Na jaw wychodzą szokujące informacje o sprawcy

Strzelanina w Poznaniu
Strzelanina w Poznaniu Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
Nie cichnie sprawa strzelaniny w Poznaniu, w wyniku której zginęli zarówno ofiara, jak i napastnik. Na jaw wyszły nowe informacje o sprawcy tragedii.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w niedzielę 16 lipca w samym centrum Poznania. Przy ulicy Święty Marcin padły strzały. Z relacji policji oraz świadków wynika, że tuż przed godziną 17 mężczyzna na oczach klientów i personelu restauracji zastrzelił drugiego, a potem odebrał sobie życie.

Strzelanina w centrum Poznania. Nowe informacje o sprawcy

Funkcjonariusze policji podkreślili, że ani ofiara ani sprawca nie byli notowani przez policję. Co więcej, napastnik miał również pozwolenie na broń. Źródła Wirtualnej Polski podają jednak, że policja odebrała mu rok temu broń oraz cofnęła pozwolenie na jej posiadanie. Mikołaj B. odwołał się od tych decyzji i broń do niego ostatecznie wróciła. Jak do tego doszło?

Dziennikarze Onetu ustalili, że 31-latek miał pozwolenie na posiadanie broni od 2018 roku. Początkowo miał sobie kupić pistolet krótki sportowy oraz długi karabin kolekcjonerski. Po rozstaniu z dziewczyną na początku 2022 roku służby podejrzewały, że mężczyzna może chcieć targnąć się na własne życie. – Policja go wówczas odnalazła i przewiozła do szpitala psychiatrycznego na obserwację. Po kilkudniowym pobycie szpital zwolnił go do domu. Nasi policjanci odebrali mu wtedy broń, od czego on zaczął się odwoływać – przekazał Andrzej Borowiak.

W jaki sposób broń wróciła do napastnika z Poznania?

Rzecznik KWP wyjaśnił, że Mikołaj B. przedstawił zaświadczenie z placówki i zapewniał, że czuje się dobrze. Policjanci nadal nie chcieli mu oddać broni tłumacząc, że potrzebna jest opinia od wskazanego przez nich lekarza. Specjalista z Wydziału Postępowań Administracyjnych KWP w Poznaniu także uznał, że nie widzi przeciwwskazań do odebrania Mikołajowi B. broni.

— Nasi policjanci dalej jednak toczyli batalię, aby mu jej nie oddawać. Trwało postępowanie, w którym jesienią 2022 r. zaczęliśmy przesłuchiwać osoby z jego otoczenia, w tym jego byłą dziewczyną. Żadna z tych osób nie wskazała, że może on stanowić zagrożenie dla siebie lub otoczenia. W efekcie mieliśmy związane ręce, musieliśmy oddać mu broń, bo nie było dalszych podstaw do tego, aby jej nie odzyskał – opowiadał Andrzej Borowiak.

Jak ustalił Onet, w marcu 2023 broń wróciła do 31-latka. Ponadto dokupił sobie pistolet glock, z którego zastrzelił Konrada D.

Czytaj też:
Strzelanina w centrum Poznania. Świadek nagrał egzekucję, szokująca rekonstrukcja zdarzeń
Czytaj też:
Strzelanina w centrum Poznania. Wiadomo, kim była ofiara napastnika

Źródło: Onet.pl