„Nagana z ostrzeżeniem” – zabrzmiał we wtorek wyrok w dyscyplinarnej sprawie Oskara Szafarowicza. Student Uniwersytetu Warszawskiego stanął przez komisją w związku z wpisem, w którym ujawnił personalne dane nastoletniego syna posłanki Magdaleny Filiks. Ten czym mógł pośrednio doprowadzić do jego samobójstwa.
„Jedno mogę napisać: patriotycznych wartości, konserwatywnych poglądów, wiary i polskości nigdy się nie złożę na ołtarzu politycznej poprawności. Niech w ogniu hartuje się stal, dam radę” – skomentował wyrok Szafarowicz. Jeszcze jeden taki występek i będzie relegowany z uczelni.
Oskar Szafarowicz został ukarany dzięki petycji innej studentki
Sprawa do władz uczelni trafiła dzięki petycji, którą podpisało ponad 30 tys. osób. Złożyła ją inna studentka prawa Daria Brzezicka. – Jeśli ktoś ma coś na sumieniu, wie, że coś zrobił źle, to człowiek przyzwoity mówi "przepraszam". Wtedy można inaczej załatwić sprawę. Ale w momencie, gdy ja czytałam, że pomimo śmierci Mikołaja, Szafarowicz nie czuje się winny, bo wyraża swoje poglądy i ma do tego prawo, to szlag mnie trafił – komentuje w rozmowie z Moniką Waluś z Onetu.
Domagała się relegowania Szafarowicza z uczelni już teraz. Mimo tego jest zadowolona z werdyktu. Sama też przekazała go jako jedna z pierwszych. „Wygrała prawda. Wygrały zasady. Wygrało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy podpisali petycję. Do prawdy nie trzeba przekonywać, ona broni się sama. Widział to rzecznik dyscyplinarny, a potem komisja. Dziękuję za Wasze zaangażowanie” – pisała w mediach społecznościowych.
Studentka opowiada, jak wyglądała komisja ws. Oskara Szafarowicza
Sama Brzezicka też przed rzecznikiem dyscyplinarnym stawała, jednak jedynie w roli świadka. – Najpierw miała to być kobieta. Ale zmieniono ją, bo w mediach społecznościowych miała nakładkę, z której wynikało, że popiera Strajk Kobiet. Oskar to wykorzystał i postulował, by rzecznika zmienić – relacjonuje. Na wniosek Szafarowicza zmieniono osobę prowadzącą postępowanie. Został nim wykładowca prawa administracyjnego. Sprawa ciągnęła się miesiącami.
Kiedy Brzezicka wreszcie została wezwana na przesłuchanie, pokazała mu „materiały, screeny wpisów i rozmów Szafarowicza”. – Trochę się tego uzbierało. I mówię wtedy rzecznikowi: czy człowiek, który zrobił źle, tak postępuje? Nie ma w nim żadnej skruchy? Co z kodeksem etyki studenta UW? Jak można godnie reprezentować uczelnię, gdy zaszczuwało się dziecko? – opowiada Onetowi.
Złożyła petycję przeciwko Oskarowi Szafarowiczowi, teraz sama dostaje groźby
Oskar Szafarowicz cały czas jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Pierwszym postem, który wita nas na jego profilu na platformie X, jest ten z 30 października ubiegłego roku. „Z cudownymi pozdrowieniami dla hejterów” – czytamy na jego początku.
Teraz ofiarą hejtu stała się Daria Brzezicka. Ludzie piszą jej: „No cóż, mam nadzieję, że poznasz, co znaczy przemoc na własnej skórze, bo czym innym jest to, co zrobiłaś?", „Takie frau Brzezickie kiedyś golili na zero". Groźby dostaje także w wiadomościach prywatnych.
– Ciężko się nie bać. Śmierć prezydenta Adamowicza też wzięła się od hejtu z prawicowych mediów. Potem znalazł się świr i doszło do tragedii. Nie jestem w stanie przewidzieć, czy pośród tych kilkuset autorów gróźb nie znajdzie się taki sam wariat – mówi Onetowi Brzezicka.
Studentka rozważa pozwanie Rafała Ziemkiewicza
Wszystko planuje zgłosić służbom. Nie jest jednak przekonana, że te cokolwiek z otrzymywanymi przez nią groźbami zrobią. – Wiele razy o czymś zawiadamiałam policję, a ta sprawy umarzała – mówi.
Rozważa także pozwanie Rafała Ziemkiewicza, który atakował ją publicznie w mediach społecznościowych. – To, co pisze ten pseudodziennikarz to już kompletna abstrakcja – stwierdza.
Czytaj też:
Ziemkiewicz prawomocnie skazany. Usłyszał wymiar karyCzytaj też:
Jakub Żulczyk punktuje Szafarowicza. „Słuchaj dzieciaku powiem Ci tak”