Jest odpowiedź na głośny tekst „Wprost”. „Potrzebujemy Kongresu. Troska o mężczyzn to troska o dobrostan całego społeczeństwa ”

Jest odpowiedź na głośny tekst „Wprost”. „Potrzebujemy Kongresu. Troska o mężczyzn to troska o dobrostan całego społeczeństwa ”

Jakub Chabik, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Chłopców i Mężczyzn
Jakub Chabik, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Chłopców i Mężczyzn Źródło:Facebook
20 kwietnia w krakowskim Pałacu Krzysztofory odbył się pierwszy Kongres Mężczyzn. Cele, które przyświecają jego organizatorom to zadbanie o równość, godność, sprawiedliwość i podmiotowość mężczyzn. Trudno byłoby się tego domyśleć z tekstu Krystyny Romanowskiej, która napisała artykuł pod tezę, posiłkując się głównie własnymi wyobrażeniami, negatywnymi uogólnieniami oraz tendencyjnymi komentarzami osób trzecich – pisze w przesłanym „Wprost” tekście Jakub Chabik, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Chłopców i Mężczyzn.
Publikowany poniżej tekst Jakuba Chabika jest polemiką z artykułem „Uciskani mężczyźni zjechali do Krakowa. Pod patronatem RPO chcą walczyć z dyskryminacją” autorstwa Krystyny Romanowskiej, który ukazał się na naszej stronie 20 kwietnia tego roku.

Zacznijmy od faktów. Mężczyźni w Polsce żyją osiem lat krócej od kobiet – to jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej. W krajach skandynawskich, Holandii czy Irlandii, różnica ta wynosi trzy lub cztery lata – i co najwyżej taka może zostać uznana za biologiczną. Mimo to Polska nadal utrzymuje nierówność emerytalną – mężczyźni muszą pracować pięć lat dłużej, aby osiągnąć wiek emerytalny. Jesteśmy ostatnim krajem Unii Europejskiej, który tego wieku jeszcze nie wyrównał – ostatnio plan wyrównania przyjęła Rumunia, gdzie równość zostanie osiągnięta w 2033 roku. W Polsce tymczasem nie prowadzi się nawet prac – mimo iż nieomal co czwarty mężczyzna wieku emerytalnego w ogóle nie dożywa. Polacy nie mogą się cieszyć równością wobec prawa – ojcowie mają gorsze warunki urlopu rodzicielskiego niż matki. Normy dźwigania oraz wydatku kalorycznego są nierówne i uzależnione tylko od płci, a nie na przykład wzrostu, wieku lub budowy ciała.

Wszyscy młodzi mężczyźni przechodzą przez kwalifikację wojskową – podczas gdy kobiety tylko w wybranych zawodach.

To tylko różnice prawne. Oprócz tego są różnice faktyczne, niewynikające z przepisów, ale realnie obecne. Najważniejsze to te dotyczące zdrowia – także psychicznego. Mężczyźni stanowią ok. 80 proc. skutecznych samobójców. Ponad 90 proc. ofiar śmiertelnych wypadków w pracy to mężczyźni. Mężczyźni zdecydowanie częściej zapadają na choroby cywilizacyjne (nowotwory i choroby układu krążenia). Chłopcy gorzej radzą sobie w szkole. W badaniu PISA w kategorii „czytanie ze zrozumieniem” różnica wynosi 30 punktów na ich niekorzyść; mniej więcej tyle dzieli najlepszy kraj od średniego w stawce. Osiągają też o 8 punktów procentowych słabsze wyniki na egzaminie ósmoklasisty z języka polskiego i 3 punkty procentowe – z angielskiego.

Długo można by ciągnąć tę wyliczankę, ale istotniejsze jest co innego: postawa polityków. Pozostają oni nieomal doskonale obojętni na te problemy. Tak jak Ministerstwo Edukacji Narodowej, które odpowiedziało na interpelację posła Jarosława Wałęsy w sprawie luki edukacyjnej. Co zamierza zrobić ministerstwo z gorszymi wynikami chłopców, o których piszemy powyżej? Przekonajmy się: po długich wyliczeniach, które pokazują że luka istnieje, ale nie wiadomo nic o jej przyczynach i nie prowadzi się żadnych działań na rzecz jej zmniejszenia, wiceminister Katarzyna Lubnauer odpowiada radośnie: „Nie istnieje więc konieczność zlecania przez resort kolejnych badań w tym zakresie”. Potencjału połowy młodych Polaków pozostaje niewykorzystany – a ministerstwo nie uważa, aby coś z tym należało robić.

Czytaj też:
Mężczyźni mają problem. Te wzorce przestały działać, możliwe nowe role wydają się zagrożeniem

Można więc faktycznie zgodzić się z główną tezą red. Krystyny Romanowskiej („Uciskani mężczyźni (...) chcą walczyć z dyskryminacją”), że są kwestie, w których mężczyźni są dyskryminowani i zamierzają z tą dyskryminacją walczyć. Rzeczywiście, patrząc na liczbę i charakter nierówności prawnych oraz faktycznych dotykających mężczyzn, można mówić o systemowym wykluczeniu mężczyzn w konkretnych sferach życia. Nie zaprzecza to równoległej dyskryminacji kobiet w innych kwestiach: wbrew sugestiom red. Romanowskiej nie licytujemy się na to, kto ma gorzej. Uważamy po prostu, że wszyscy zasługują na równość.

Realne działania, nie kpiny, etykiety i trolling

Każdego roku w Polsce tracimy ponad 4000 mężczyzn, którzy popełniają samobójstwa. Mężczyźni stanowią też niemal 84 proc. osób znajdujących się w kryzysie bezdomności. Na 100 młodych absolwentek studiów wyższych, przypada tylko 64 absolwentów, co wpływa choćby na demografię (wykształcone kobiety nie chcą za partnerów mniej wykształconych mężczyzn). Wydaje się nam oczywiste, że to problemy, które są warte poważnej dyskusji.

Ale najwyraźniej nie jest to oczywiste dla red. Romanowskiej i jej interlokutorek, które traktują nasze działania jako punkt wyjścia do kpin. Możemy więc przeczytać w jej tekście, że mężczyźni „żyją w matriarchacie” i „czują się uciskani”. Określeń „matriarchat” i „patriarchat”, albo „feministyczny” i „maskulinistyczny” nie używamy, bo to takie słowa-wytrychy, pod którymi każdy rozumie coś innego; znaczą wszystko i jednocześnie nic. Wykluczenie prawne i realne mężczyzn jest – jak pokazaliśmy wyżej – obiektywnym faktem. Od drwin nie zniknie. Faktem jest też obojętność polityków i mediów. Zajmujemy się więc konkretnymi sprawami, a nie etykietami.

Red. Romanowska tymczasem cytuje dr Szumlewicz, która najpierw ustawia chochoła („Mężczyzna najbiedniejszy”), a potem bohatersko z nim walczy. Przede wszystkim stosuje swego rodzaju odpowiedzialność zbiorową: ponieważ jakiś mężczyzna coś zrobił, to innym nie należy się równość, bo też są mężczyznami, tak jak tamten. Widać to w argumentacji o rozwodach: ponieważ część mężczyzn nie występuje o opiekę nad dziećmi po rozwodzie, to innym mężczyznom nie należy się godne traktowanie w sądach i równe kontakty w dziećmi. To oczywiście absurdalna, nonsensowna odpowiedzialność zbiorowa.

Czytaj też:
Ten rozwód może mieć konsekwencje dla wielu par. Sąd przyznał alimenty na psa

Gdyby dr Szumlewicz zastosowała ją do innej grupy („ponieważ część imigrantów nie szuka pracy, powinniśmy wszystkich traktować jako leni i pasożytów”, „ponieważ część kobiet używa fałszywych oskarżeń w procesach rozwodowych, z zasady sądy nie powinny kobietom wierzyć”), uznalibyśmy to za absurd, a ją samą wyeliminowano by z debaty publicznej. I słusznie – tego rodzaju grupowa, negatywna atrybucja negatywnych cech oraz stosowanie „efektu halo”, aby kogoś deprecjonować i pozbawiać praw, zwyczajnie dzisiaj nie uchodzi w dyskursie publicznym.

Nasz profil internetowy otwarty jest na dyskusję i naprawdę rzadko ograniczamy możliwości wypowiedzi. Profil „Niealimentacja to przemoc” (cytowany w tekście red. Romanowskiej) najpierw dyskutował merytorycznie, ale później zajmował się trollingiem – to znaczy pod nieomal każdym wpisem, w tym zupełnie niezwiązanymi z rozwodami, wrzucał obszerne, pojawiające się również gdzie indziej (kopiuj-wklej) wypowiedzi o niealimentacji, po czym wchodził w ostre dyskusje. Zapewne w nadziei, że uda się uczestników sprowokować do wypowiedzi, które można będzie potem udokumentować i używać przeciwko Stowarzyszeniu i Kongresowi.

Reagujemy w takiej sytuacji szybko i zdecydowanie, odcinając trollom dostęp, zanim debata zamieni się w bezmyślną „nawalankę”. Lista blokowanych przez nas profili w tej chwili liczy mniej niż 20 – a codziennie setki osób wypowiadają się na naszych profilach. Doprawdy, trzeba się bardzo mocno postarać, aby tam trafić – niemniej, profilowi „niealimentacja to przemoc” ta sztuka się udała. „Zaszczyt” jest podwójny: pozostałe profile, które zablokowaliśmy, pochodzą z tzw. manosfery, tj. radykalnie prawicowych środowisk mizoginistycznych, które oskarżały nas o takie „zbrodnie” jak „współpraca z feministkami” i „kwestionowanie naturalnego porządku rzeczy”. Co w sumie stanowi dobre podsumowanie reprezentatywności „autorytetów”, które red. Romanowska przywołuje w swoim artykule.

Czytaj też:
Anna-Maria Sieklucka odcina się od filmu „365 dni”? „To produkcja ukazująca patriarchalną, przemocową relację”

Partnerstwo, rodzicielstwo, odpowiedzialność

Zupełnie obca jest nam też logika “matki kontra ojcowie”, której dużo wysiłku i energii poświęca red. Romanowska. Zamiast wojny płci, w której dziecko jest przedmiotem, a często i bronią używaną do zemsty na byłym partnerze, wolimy logikę “matki oraz ojcowie na rzecz wspólnego dobra dzieci”.

A skoro zaczęliśmy już o tematach wokół związków, rozwodów i dzieci, to poświęćmy im więcej miejsca, rozpoczynając od partnerstwa. Jedną z wartości naszego Stowarzyszenia jest wspieranie go – na sytuację rodzin najlepiej wpływać od początku, budując zaangażowane i odpowiedzialne partnerstwo, ucząc komunikacji i pielęgnowania związku oraz przezwyciężania trudności. Naszymi współpracownikami są więc mediatorzy rodzinni i psychologowie, którzy dzielą się doświadczeniami z mediacji i terapii par, ucząc zrozumienia, dialogu i wrażliwości.

Jeśli jednak do rozpadu związku dojdzie, a czasami niestety dochodzi, wspieramy przede wszystkim opiekę naprzemienną – która jest coraz popularniejsza w całej Europie. Alimenty powinny być wyznaczone sprawiedliwie – i radzimy tutaj skorzystać z doświadczeń niemieckich i skandynawskich, czyli tzw. tablic alimentacyjnych, które określają potrzeby dziecka, zamiast dziś obecnych w polskim prawie „potencjalnych możliwości alimentacyjnych”. Wyznaczone alimenty bezwzględnie powinny być płacone – i stanowisko Stowarzyszenia w tej sprawie jest całkowicie jednoznaczne; podobnie jak wsparcie utrudniania życia dłużników przez np. odbieranie paszportów czy praw jazdy. Bezsensem jest natomiast zamykanie dłużników do więzień – dziecko traci ojca i jego dochody, podatnik zaś dostaje dwie osoby do utrzymania, jedną w ramach Funduszu Alimentacyjnego, drugą za kratkami. Prawie 40 proc. (!) z nich szybko tam powróci – taki jest w Polsce współczynnik recydywy.

Czytaj też:
Nowe limity dla dłużników. Tyle komornik może zabrać

Niestety zdarza się czasami, że rodzic, któremu powierzono opiekę, utrudnia kontakty z drugim rodzicem, mimo wyznaczonych na rozprawie zasad i terminów takiej opieki. Stoimy na stanowisku, że państwo powinno egzekwować wykonanie wyroków sądowych. Rodzic alienujący dziecko od drugiego rodzica wbrew orzeczonym kontaktom nie tylko samowolnie podważa wyrok wydany w imieniu Rzeczypospolitej, czyli nas wszystkich; nade wszystko dopuszcza się przemocy wobec osoby bezbronnej – własnego dziecka – odbierając mu drugiego rodzica oraz jego miłość i wsparcie i czyniąc z zakładnika w trudnej relacji porozwodowej. Ta forma przemocy powinna być ścigana przez państwo jak każda inna przemoc wobec dziecka, tj. fizyczna, psychiczna czy ekonomiczna (w tym niealimentacja). I – jeszcze raz – najlepszym rozwiązaniem niealimentacji i alienacji jest niedopuszczanie do tych zjawisk, poprzez budowanie i wspieranie partnerstwa oraz zaangażowanego rodzicielstwa. Na tym koncentruje się nasze Stowarzyszenie.

Próżno szukać tego głębszego kontekstu i tej logiki w tekście red. Romanowskiej. Dostrzega jedynie niealimentację i (słusznie!) nazywa ją przemocą. Nie dostrzega jednocześnie całej sytuacji wokół rozpadu związku i milczeniem pomija przemoc rodziców wobec dzieci i byłego partnera – czyli właśnie alienację rodzicielską.

Kongres o naszych sprawach

Co robić, skoro instytucje publiczne nie podejmują naszych problemów, a politycy nas ignorują? Jak mówił Jacek Kuroń: nie palcie komitetów, zakładajcie własne. Dlatego właśnie zorganizowaliśmy Kongres Mężczyzn. Mieliśmy dwa główne cele: wyartykułować w przestrzeni publicznej głos mężczyzn oraz zintegrować środowiska, które już działają na ich rzecz.

A jest ich, wbrew pozorom, niemało. Fundacja Masculinum, która m.in. organizuje warsztaty i kręgi męskie – grupy regionalne, które zapraszają na szczere spotkania, gdzie można opowiedzieć o swoich problemach i uzyskać wsparcie. Fundacja Kapitan Światełko, organizator akcji Mosznowładcy, dzięki której mężczyźni mogą za darmo przebadać się na okoliczność raka jąder – jednego z głównych „zabójców” mężczyzn w wieku 25-40 lat. Instytut Przeciwdziałania Wykluczeniom prowadzący telefon zaufania dla mężczyzn, który pomógł już setkom z nich tam, gdzie nie dociera opieka psychiatryczna. I wiele, wiele innych.

Czytaj też:
Antoni Królikowski spłacił zaległe alimenty i żąda spotkań z synem. Joanna Opozda odpowiada

Na pierwszym Kongresie udało nam się poruszyć tylko cztery najważniejsze kwestie. Na panelu o zdrowiu zaproszeni eksperci poruszali m.in. kwestię opieki urologicznej, opieki psychiatrycznej, a także skłonność mężczyzn do korzystania z możliwości, które nawet dziś stwarza opieka zdrowotna (polecamy kampanię Planuję Długie Życie).

Na panelu o ojcostwie mówiliśmy o tej największej przygodzie dla mężczyzny, jaką jest rodzicielstwo – o przygotowaniu, budowaniu więzi z dziećmi, ale także o sytuacjach, gdy związek się rozpada. Na spotkaniu na temat edukacji mówiliśmy m.in. o zachęcaniu chłopców do czytania – szczególnie wartościowymi uwagami podzielił się dr Michał Skrabka, autor akcji „Męskie Czytanie” oraz nauczyciele szkół podstawowych i średnich zawodowych. Wreszcie, na panelu organizacji promęskich wystąpili ci, którzy już dziś działają – i razem zastanawialiśmy się, jak tę działalność poszerzyć i rozwinąć.

Owocem naszej pracy jest Deklaracja Kongresu Mężczyzn. Domagamy się w niej:

  • Równości emerytalnej – dziś Polska jest już ostatnim krajem w Unii Europejskiej, który tę nierówność utrzymuje i nie prowadzi prac, aby wiek zrównać; co więcej, w Sejmie są propozycje, które te nierówności pogłębiają i utrwalają (np. emerytury stażowe albo dotacje na doszkolenie seniorów)
  • Równości w edukacji – w szczególności, podjęcia działań, aby poprawić edukację językową chłopców, bo niepodjęcie tego tematu w szkołach upośledza ich na całe życie, nie tylko ograniczając możliwości zdobycia średniego i wyższego wykształcenia, ale także utrudniając relacje społeczne, ograniczając dochody i skracając życie (gorzej wykształceni mężczyźni we wszystkich tych sferach są w gorszej sytuacji od lepiej wykształconych oraz wobec kobiet).
  • Domagamy się podjęcia problemów zdrowotnych mężczyzn – właściwej profilaktyki, opieki psychiatrycznej, walki z nałogami i chorobami cywilizacyjnymi – przynajmniej w takim samym stopniu, w jakim państwo skupia się na zdrowiu kobiet, organizując np. za publiczne pieniądze profilaktykę raka piersi czy szyjki macicy (które to kampanie z całego serca wspieramy).
  • Chcemy, aby państwo wprowadziło jednakowy, choć elastyczny obowiązek obronny – za równymi prawami idą równe obowiązki, a dzisiejsze pole walki to nie tylko okopy, ale także cyberprzestrzeń, pilotaż dronów, logistyka, obrona cywilna, infrastruktura krytyczna lub wywiad – a tam świetnie sprawdzają się i mężczyźni, i kobiety. Chcemy by w coraz mniej spokojnym świecie to predyspozycje i możliwości, a nie płeć określała formę odbywania szkolenia i realizowania obowiązku obronnego.
  • W Deklaracji Kongresu Mężczyzn dwa ostatnie punkty poświęciliśmy równości wobec prawa i instytucji – np. zrównaniu praw ojców i matek do urlopów i zasiłków, podjęcia problemu przemocy wobec mężczyzn (nie tylko domowej, ale także przemocy policji) oraz zapewnienie sprawiedliwego traktowania ojców w sądach – w szczególności, w sytuacji rozpadu związku.

Czytaj też:
Nie płacisz alimentów? Możesz stracić prawo jazdy

Wydaje się, że to zdroworozsądkowe i niekontrowersyjne postulaty, o charakterze obywatelskim. To nie płeć, a osobiste predyspozycje i marzenia powinny determinować przyszłość Polek i Polaków. Jesteśmy dumni i wdzięczni, że opinię tę podzielił Rzecznik Praw Obywatelskich i objął patronat nad Kongresem.

Troska o mężczyzn to troska o wszystkich

W Stowarzyszeniu dominują mężczyźni, ale jest kilka kobiet, z reguły bardzo zaangażowanych. Są wśród nich działaczki obywatelskie, studentki, feministki, nauczycielki, psycholożki, przedsiębiorczynie, ale także matki synów i dzieci niepełnosprawnych – które widzą na co dzień, jak w walce o równość zapomniano o chłopcach i mężczyznach.Znacznie więcej jest ich wśród naszych sympatyków i prenumeratorów naszego newslettera. Wiele z nich przyjechało na Kongres, zaś Fundację Kapitan Światełko reprezentowała Sabina Żurek. Wspierają nas także nasze żony i partnerki, bo znaczna część z nas żyje w szczęśliwych, udanych związkach. Jesteśmy im wszystkim ogromnie wdzięczni, bo bywa, że pomoc, której nam udzielają, naraża je na odrzucenie w swoich środowiskach.

Choć przecież w istocie troska o mężczyzn to troska o dobrostan całego społeczeństwa.

Bardziej zaangażowani w ojcostwo mężczyźni to więcej możliwości rozwoju i kariery dla ich żon i partnerek. Dłuższe życie mężczyzn to dłuższe szczęście kobiet, które dożywają jesieni u ich boku. Męskim zdrowiem zainteresowani są nie tylko sami mężczyźni, ale także ich żony, matki, partnerki, córki i koleżanki. Zmniejszenie (dramatycznej, bo wynoszącej 4 tys. rocznie!) liczby samobójstw to mniej osieroconych dzieci, tracących synów matek i owdowiałych żon. Tak, jak mężczyźni działający Stowarzyszeniu na rzecz Chłopców i Mężczyzn wspierają akcje profilaktyczne dla kobiet, tak samo chcielibyśmy, aby kobiety wspierały akcje profilaktyczne (opiekę psychiatryczną, bezpieczeństwo pracy itd.) mężczyzn.

Logika „wojny płci”, walki jakiegoś „matriarchatu” z „patriarchatem”, rywalizacji o przywileje albo miano najbardziej uciskanej grupy, a także zaprzęganie do tej walki internetowego trollingu oraz negatywnych uogólnień – jak robi to red. Romanowska – jest nam całkowicie obca. Jedną z wartości naszego Stowarzyszenia jest unikanie i tak już wysokiej polaryzacji płci i nie zamierzamy się w nią angażować.

Jednocześnie będziemy nadal reprezentować oczekiwania i interesy mężczyzn bez pytania kogokolwiek o pozwolenie i akceptację. Sukces pierwszego Kongresu Mężczyzn dodaje nam skrzydeł – choć jednocześnie pokazuje nam, jak ważnego społecznie zadania się podjęliśmy. Roznieciliśmy oczekiwania społeczne dużej i zapomnianej dotąd grupy – i już nie zamierzamy odpuścić. Zapraszamy na drugi Kongres za rok!

Czytaj też:
Najpierw Rzeźniczak, teraz młody Martyniuk. Skąd się biorą takie postawy u mężczyzn?
Czytaj też:
Pazura: Związek kobiety i mężczyzny jest związkiem naturalnym, prawdziwym

Źródło: Wprost