Muniek: Poszedłem do Republiki, bo poprosiła mnie koleżanka z parafii

Muniek: Poszedłem do Republiki, bo poprosiła mnie koleżanka z parafii

Muniek Staszczyk
Muniek Staszczyk Źródło: Jacek Poremba
Ta pani Popek była zawodową dziennikarką śniadaniową, ale jak potem, po fakcie, przyjrzałem się tej telewizji, zainteresowałem, obejrzałem, to zobaczyłem poziom, bardzo niski, prymitywny poziom dziennikarstwa…To było jak w mojej piosence „Pola”: Spiker z łapanki wciska kit, rozbudza narodowy mit. Nie wiedziałem, że to jest aż tak po chamsku, Telewizja Polska przy tym to była „soft machine” –mówi Muniek Staszczyk o niedawnej wizycie w TV Republika. – Poszedłem mówić o Papieżu, a dostałem wp…dol, jakbym był zausznikiem Kaczyńskiego – dodał. W rozmowie z „Wprost” odniósł się do nielubianej przez siebie „głupiej nowoczesności”. – Miałem niedawno taką sytuację, że przyszła do mnie dziennikarka z dużej stacji komercyjnej na wywiad, na przywitanie po przyjacielsku przytuliłem ją i pocałowałem w policzek. Zrobiliśmy wywiad, a potem dzwoni do mnie mój menadżer i mówi: Stary, jest zadyma. Ta dziewczyna mówi, że naruszyłeś jej prywatność.

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Po co wychodzisz dzisiaj na scenę, z jaką intencją?

Muniek Staszczyk: Najprościej odpowiedzieć, że właściwie zawsze z tą samą, bo jestem wokalistą autorskim i przekaźnikiem emocji. T.LOVE wyrósł z tradycji punkowej, każdy robił swoje, nie mieliśmy zawodowych tekściarzy, więc ja mówiłem w swoim imieniu. Trafiliśmy na takie czasy – lata 80. – kiedy zespoły zakładało się po to, żeby coś powiedzieć, nie żeby zrobić karierę, o tym nikt nie myślał. Mówiłem do swoich koleżanek i kumpli.

Faktycznie wychodząc na scenę, musisz sobie zadać podstawowe pytanie: po co to robisz? Dziś mamy za sobą całą historię bandu, swój bagaż doświadczeń i swoją pozycję, jesteśmy w Polsce zespołem klasycznym, zapracowaliśmy na to, zasłużyliśmy.

Wychodząc na scenę zawsze liczę, że ktoś przyszedł na koncert T.LOVE po raz pierwszy. Przy takim założeniu muszę skondensować swoją twórczość, zagrać best of w 90-minutowym secie. Wychodzę po to, żeby dać cząstkę mojego życia, bo T.LOVE to jest pamiętnik mojego życia. Jak powiedział kiedyś, chyba Elvis „najważniejszy jest repertuar”. Jak masz repertuar, to nie musisz się martwić o resztę. Wychodzę po to na scenę, żeby powiedzieć: Cześć, jestem Muniek. Jesteśmy starą, zakurzoną, rock'n'rollową kapelą, witajcie! Wychodzę i śpiewam swoje z kolegami. Nic się w tym rock'n'rollu nie zmieniło od stu lat: jest bas, dwie gitary, bęben, wokalista i... gramy.

Twoja definicja rock'n'rolla też się nie zmieniła?

Definicja się nie zmieniła, tylko wiek rock'n'rolla jako muzyki na tyle się wydłużył, że to już jest bardzo dojrzały dziadek, Pan, ale dobrze, że najmocniejsi zawodnicy, czyli Rolling Stonesi, Springsteen, Dylan – jeszcze paru by się znalazło – żyją i grają, jednocześnie ośmielając takich ludzi jak ja, może nie starców, ale osobników dojrzałych.

Jak byłem małolatem, już się nimi jarałem i oni wciąż działają; to jest opowieść, którą ciągle toczymy.

Jak zaczynałem grać, miałem 18 lat, dziś mam 61 i wciąż gram, bo co ja mogę innego robić? To robię najlepiej. Jestem polonistą, mógłbym uczyć w szkole, ale myślę, że to raczej nie byłoby dobre.

Jako polonista i tekściarz zauważasz, że branżę dopadł kryzys słowa, że w muzyce słowo nierzadko jest marnotrawione, a teksty banalne i nic nieznaczące?

Dzisiaj nikt nie zwraca uwagi na tzw. ekonomię słowa, nikt poza hip-hopowcami. Brakuje mi tego w polskim popie, bo rocka to w ogóle jest mało... Nie jestem żadnym recenzentem, ale obawiam się, że ludzie przestali słuchać słów, tak mi się wydaje, nie chcę się tu wymądrzać, ale obserwuję swego rodzaju kryzys, więc jeżeli już używam słów, to nie chcę śpiewać na marne czegoś typu la la la pa pa ra. Po co używać liter, skoro nie mają żadnego znaczenia?

Artykuł został opublikowany w 4/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.