Publikacja IPN wstępem do ponownej lustracji Wałęsy?

Publikacja IPN wstępem do ponownej lustracji Wałęsy?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Książka IPN nt. związków Lecha Wałęsy z SB "może być próbą wywarcia nacisku na sąd, by wznowił lustrację b. prezydenta" - uważa mec. Marek Małecki, który występował jako adwokat w wielu procesach lustracyjnych.
"Jestem przekonany, że w takim kolejnym procesie Lech Wałęsa dowiódłby, że jego oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe" - powiedział Małecki.

Adwokat zwrócił uwagę, że teoretycznie proces karny - a taki charakter ma postępowanie lustracyjne - można wznowić, ilekroć pojawią się nowe dowody. "W sprawie Wałęsy nie ma nowych dowodów" - uważa Małecki.
Ewentualny nowy proces Wałęsy prowadziłby Sąd Okręgowy w Gdańsku, bo obowiązująca od marca 2007 r. ustawa lustracyjna zlikwidowała Sąd Lustracyjny, a jego funkcje orzekania o prawdziwości oświadczeń lustracyjnych przekazała sądom okręgowym w kraju.

W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Sąd uznał, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Rysiński podkreślał wtedy, że w całej sprawie "poza trzeciorzędnymi, budzącymi najzupełniej w tej sytuacji zasadnicze wątpliwości dokumentami nie ma - oprócz wypisu z rejestru byłej SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika o pseudonimie +Bolek+ z byłą SB". Sędzia dodał, że materiał dowodowy pozwala na "graniczące z pewnością stwierdzenie, że najprawdopodobniej materiały oryginalne" na temat współpracy Wałęsy nigdy nie istniały. Sędzia powołał się na dokument SB z 1985 r., w którym rekonstruowano "działania specjalne" SB wobec Wałęsy. Wynika z niego, że trzy lata wcześniej - w 1982 roku - SB fałszowała własne akta, by skompromitować Wałęsę nie tylko w społeczeństwie polskim i w "Solidarności", ale także za granicą.

Opisując wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 r. wobec Wałęsy, autorzy książki IPN oceniają, że sąd oparł się głównie na notatce oficera SB, że w działaniach SB przeciw Wałęsie chodziło o "+przedłużenie działalności+ TW ps. Bolek, tj. Lecha Wałęsy, o minimum 10 lat". Według autorów, cudzysłów oznaczał, że "przedłużenie" to miało charakter nienaturalny, bo sprawa TW "Bolek" zakończyła się w 1976 r., ale sąd uznał, że cudzysłów to dowód, iż Wałęsa nigdy nie współpracował z SB. "Gdyby rzeczywiście nie było wcześniejszego okresu współpracy L. Wałęsy z SB, to użycie zwrotu o "+przedłużeniu działalności TW +Bolek+" nie miałoby żadnego sensu" - czytamy w książce.
Według autorów, nie wiadomo, na jakiej podstawie sąd wysnuł wnioski, że autentyczna teczka "Bolka" nigdy nie istniała, a szef MSW Antoni Macierewicz w 1992 r. dysponował aktami sfałszowanymi przez SB. Zdaniem autorów, sąd pominął ustalenia śledztwa co do zaginionych w 1992 r. dokumentów "Bolka".

"Warto również pamiętać, że sędziowie Sądu Lustracyjnego działali pod ogromną presją gwałtownej kampanii propagandowej, świadomi znaczenia, jakie wyrok w sprawie Wałęsy może mieć nie tylko dla historii Polski, lecz także dla jej współczesności" - napisali autorzy. Według nich, "trudno jednoznacznie stwierdzić, co w sprawie lustracji L. Wałęsy odegrało rolę decydującą: problematyczność w interpretacji niekompletnego materiału dowodowego, niesprzyjające okoliczności procesu, niekompetencja czy zła wola".

pap, keb