Olszewski nie popełnił przestępstwa

Olszewski nie popełnił przestępstwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Komisji Weryfikacyjnej WSI Jan Olszewski miał prawo uniemożliwić funkcjonariuszom SKW sprawdzenie, jak po przeprowadzce Komisji do BBN są chronione tajne dokumenty - uznała Prokuratura Okręgowa w Warszawie i umorzyła prowadzone od marca śledztwo w tej sprawie. SKW odwołała się od tej decyzji.

"Prokuratura doszła do wniosku, że brak jest cech przestępstwa w tym działaniu. Dlatego umorzyliśmy postępowanie" - powiedział prok. Mateusz Martyniuk, potwierdzając wiadomość Radia ZET.

Decyzja prokuratury jest nieprawomocna. SKW może się od niej odwołać, bo mając status pokrzywdzonego jest stroną w tym śledztwie. Doniesienie składał w styczniu ówczesny p.o. szef SKW Grzegorz Reszka. W czwartek szef departamentu prasowo- informacyjnego MON płk Cezary Siemion poinformował, że SKW złożyło takie odwołanie.

Śledztwo toczyło się na podstawie artykułu 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego - za co grozi kara do trzech lat więzienia.

Zawiadomienie Reszki dotyczyło "uniemożliwienia od 20 grudnia 2007 r. do 15 stycznia 2008 r. przez funkcjonariuszy publicznych przeprowadzenia kontroli SKW przestrzegania ochrony informacji niejawnych w pomieszczeniach komisji weryfikacyjnych". Zgodnie z prawem, SKW ma obowiązek prowadzenia takich kontroli w podmiotach dysponujących m.in. tajnymi aktami wytworzonymi przez służby wojska.

Media donosiły wtedy, że zawiadomienie dotyczy samego szefa komisji weryfikacyjnej WSI Jana Olszewskiego. Kontrola miała być wynikiem podejrzeń, że dokumenty zgromadzone przez komisję, a dotyczące b. WSI, mogą być kopiowane.

Informację o tym, że twarde dyski z komputerów komisji weryfikacyjnej mogły być kopiowane, otrzymał Bogdan Klich kilka godzin po zaprzysiężeniu go na szefa MON w listopadzie 2007 r. Właśnie wtedy zakończyła się przeprowadzka komisji weryfikacyjnej z siedziby SKW do Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta RP.

Olszewski mówił w listopadzie, że w tej sprawie Klicha wprowadzono w błąd. MON podawało, że po uzyskaniu informacji, iż w komisji kopiowano twarde dyski, szef MON wydał szefowi SKW polecenie wyjaśnienia tej sprawy. "Zapewniam, że system działania komputerów w komisji poddawany jest specjalnemu ochronnemu programowi, który wyklucza jakiekolwiek kopiowanie zawartych w komputerach materiałów" - mówił Olszewski. Dodawał, że BBN jest najlepszym miejscem dla zachowywania tajemnic państwowych i zapewnia właściwe warunki pracy.

Pod koniec lutego PO zapowiedziała doniesienie na b. szefa SKW (i wiceszefa MON) Antoniego Macierewicza. Zarzuciła mu "ewidentne działanie na szkodę państwa", w tym nieudolne likwidowanie WSI.

Sam Macierewicz powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Reszkę w związku z "wyciekiem" do mediów raportu z audytu w SKW. Według niego, przestępstwo miało polegać m.in. na niedopełnieniu obowiązków służbowych "poprzez nieprawidłowe zabezpieczenie prac komisji audytorskiej".

Już wcześniej prokuratura wszczęła postępowanie z zawiadomienia Macierewicza, który twierdzi, że obecne kierownictwo SKW dopuściło się licznych przestępstw, m.in. niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień, pomówienia, fałszywych oskarżeń, manipulowania dokumentami i zeznaniami, poświadczenia nieprawdy, bezprawnych gróźb oraz wprowadzania w błąd najwyższych organów państwa.

Jeszcze wcześniej Reszka złożył zawiadomienie do prokuratury o nielegalnym kopiowaniu dokumentów w SKW za czasów Macierewicza - czemu on zaprzeczał. Według "GW", bezprawne kopiowanie tajemnic SKW rozpoczęło się tuż przed wyborami i trwało po zwycięstwie PO do listopada 2007 r. Prok. Martyniuk mówił, że wciąż prowadzone jest śledztwo o zaginięcie tajnych dokumentów Komisji Weryfikacyjnej WSI.

Ponadto od listopada 2007 r. ta sama prokuratura prowadziła - z doniesienia Macierewicza - postępowanie w sprawie domniemanego ujawnienia tajemnicy państwowej przez b. szefa MON Radosława Sikorskiego. Sam Sikorski mówił, że w całej sprawie może chodzić o to, że "wielokrotnie wyśmiał pseudoinformacje" Macierewicza, "jakoby północny Afganistan i armia afgańska były ponownie pod kontrolą Rosji". "Macierewicz mówił te banialuki na prawo i lewo" -  dodawał Sikorski, podkreślając, że "zawsze można pod każdą informacją napisać, że jest tajna". Śledztwo niedawno umorzono.

pap, keb