Szabłowska nie musi przepraszać Targalskiego

Szabłowska nie musi przepraszać Targalskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Maria Szabłowska nie musi przepraszać wiceprezesa Polskiego Radia Jerzego Targalskiego za przypisanie mu obraźliwych wypowiedzi - orzekł sąd okręgowy w Warszawie oddalając powództwo Targalskiego przeciw dziennikarce.
Sąd dał wiarę pozwanej i uznał, że wypowiedzi są "w stylu" Targalskiego. Wyrok jest nieprawomocny, Targalski zapowiedział apelację.

Targalski domagał się opublikowania przeprosin za przypisanie mu wypowiedzi o "starych kobietach", "złogach gomułkowsko- gierkowskich" i "średniej wieku bliskiej tej na cmentarzu" w radiu oraz przekazania 20 tys. zł na konserwatywną fundację "Orientacja", w której działa.

Zdaniem Targalskiego, Szabłowska prowadziła przeciw niemu "kampanię dezinformacyjną" posługując się zmyśleniami i konfabulacją, czyniąc z niego symbol chamstwa i podważając jego kwalifikacje do pełnienia eksponowanej funkcji w Polskim Radiu. Zaprzeczył, by użył przypisanych mu wypowiedzi.

Sąd - na podstawie zeznań świadków i innych wypowiedzi Targalskiego - uznał, że Targalski rzeczywiście użył tych sformułowań w grudniu 2006, gdy poinformował Szabłowską, że w związku z nabyciem praw emerytalnych ma odejść z radia.

"Analizując materiał dowodowy sąd doszedł do przekonania, iż należy pozwanej dać wiarę, to znaczy uznać, że wyżej wymienione stwierdzenia padły" - brzmiało uzasadnienie wyroku. Sąd oparł się na zeznaniach świadków, z którymi wstrząśnięta Szabłowska rozmawiała tuż po rozmowie z Targalskim oraz wypowiedziach Targalskiego dla mediów. Sąd wskazał, że rozmowy z innymi dziennikarzami zwolnionymi z pracy "przebiegały w podobnym stylu, padały podobne sformułowania".

"Nadto, analizując także zeznania świadków i inne wypowiedzi udzielone przez powoda do prasy, sąd doszedł do przekonania, że te określenia są niejako w stylu powoda. Powód używał określeń typu 'ubekistan', 'średnia wieku bliska tej na cmentarzu'" - wskazał sąd.

Sąd przyznał, że rozpowszechnienie przez Szabłowską grubiańskich wypowiedzi Targalskiego wprawdzie naruszyło jego dobre imię, nie można jednak uznać jej zachowania za bezprawne, ponieważ pozwana mówiła prawdę. "Spowodowały one upublicznienie informacji o powodzie wskazujących, że jest to osoba niekulturalna, nie szanująca kobiet, dyskryminująca kobiety ze względu na wiek", ale pozwana nie może ponosić odpowiedzialności, a pozwany nie może korzystać z ochrony prawnej - ocenił sąd.

"Ten wyrok uważam za niesłuszny; uzasadnienie było oparte na nieprawdziwych informacjach" - powiedział po ogłoszeniu Targalski, argumentując, że niektórzy ze świadków nie byli obecni przy żadnej z jego rozmów z pracownikami.

"Ten wyrok oznacza, że pracodawca z żadnym pracownikiem nie będzie mógł rozmawiać bez włączonego magnetofonu; oznacza, że każdy może o każdym powiedzieć, co chce i jeżeli media, z powodów politycznych lub jakichkolwiek innych, będą chciały wykończyć daną osobę będą mogły spokojnie tych wypowiedzi używać" - dodał.

"Okazuje się, że pani Maria Szabłowska naruszyła moje dobra osobiste, potem, że miała do tego prawo; że Monika Olejnik naruszyła moje dobra osobiste, ale wolność prasy jest ważniejsza niż moje dobre imię, w ten sposób można załatwić każdego. Jeśli oczywiście jest wrogiem politycznym potężnych mediów, bo jeżeli byłby zwolennikiem III RP to sytuacja byłaby zupełnie inna. Oddalanie pozwu i skazywanie kogoś za to, i że uważa III RP za ubekistan to rzecz potwierdzająca moje poglądy. Tego jeszcze nie było, żeby sądy rozstrzygały, które poglądy polityczne są słuszne" - powiedział Targalski.

"Cieszę się, że sąd uznał, że mówiłam prawdę. Poszłam z tą prawdą od razu do ludzi z mojej redakcji i do szefowej rady nadzorczej" - powiedziała Szabłowska. "Przecież rada nadzorcza zawiesiła pana Targalskiego, potem nagle go odwiesiła. Wtedy przestałam wierzyć, że prawda się liczy, że liczy się radio, teraz cieszę się, że ktoś powiedział, że mówię prawdę" - dodała.

We wrześniu ugodą zakończyła się sprawa, którą Szabłowska wytoczyła Polskiemu Radiu. Radio zgodziło się cofnąć wypowiedzenie umowy o pracę i ustalenie, że nastąpiło ono za porozumieniem stron, przyznało też Szabłowskiej ponad 19 tys. zł odprawy emerytalnej oraz ponad 18 tys. zł odszkodowania.

W październiku sąd oddalił powództwo Targalskiego przeciw Monice Olejnik, które wiceprezes PR skierował za to, że Olejnik pytała w swych audycjach polityków o jego wypowiedzi pod adresem Szabłowskiej.

ND, ab, PAP