Niedopatrzenie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Instytutem Pamięci Narodowej mamy ostatnio do czynienia z serią niedopatrzeń.
- To tylko niedopatrzenie - tak Janusz Kurtyka tłumaczy fakt, że szefem delegatury IPN w Olsztynie został człowiek, który w czasach PRL pracował jako cenzor. Tymczasem to nie tylko ewidentne złamanie przepisów ustawy o IPN, ale i nie pierwsze niedopatrzenie w tej instytucji od kiedy kieruje nią Janusz Kurtyka.

Czy przez "niedopatrzenie" Kurtyka daje kopie tajnych dokumentów dziennikarce "Gazety Polskiej" i spotyka się z nią w hotelach jeśli prawdą jest to, co twierdzi jej mąż. Zapewne przez "niedopatrzenie" rozwiązuje zespół naukowców, którzy mieli zająć się inwigilacją opozycji przez kontrwywiad wojskowy PRL. Zapewne przez "niedopatrzenie" niektórzy dziennikarze muszą na dokumenty czekać wiele miesięcy, a inni dostają je "od ręki."
 
Instytut Pamięci Narodowej został powołany, by badać najnowszą historię i oczyścić przeszłość ścigając komunistyczne zbrodnie. Jeśli chce zachować wiarygodność i autorytet, sam powinien być jak "żona cezara" - bez skazy. Żadnych afer i skandali, zwłaszcza, że sam wytyka grzechy z przeszłości wielu publicznym osobom.

Te surowe wymagania dotyczą w sposób oczywisty przede wszystkim „frontmana instytutu", prezesa IPN.
A "niedopatrzenia" w instytucji, którą kieruje, zdarzają się stanowczo zbyt często.

Moim zdaniem, po skandalu w Olsztynie prezes Kurtyka powinien podać się do dymisji.