"Związkowcy z Solidarności i OPZZ bali się obnażenia ich słabości"

"Związkowcy z Solidarności i OPZZ bali się obnażenia ich słabości"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak uważa, że przedstawiciele stoczniowej Solidarności i OPZZ wycofali się z planowanej na poniedziałek debaty z premierem Donaldem Tuskiem, bo obawiali się, że pokazana zostanie słabość ich argumentów.

"Premier potwierdza swoją obecność na tej debacie; zaproszenie jest aktualne, więc jeśli ktoś rzeczywiście stchórzył, to na pewno nie premier" - powiedział Dolniak.

W poniedziałek, na kilka godzin przed spotkaniem premiera ze związkowcami, przedstawiciele Solidarności Stoczni Gdańskiej i OPZZ zapowiedzieli, że nie przyjdą na debatę. Zarzucili Tuskowi, że zapraszając na debatę dwa mniejsze stoczniowe związki zawodowe chciał wprowadzić tam "konia trojańskiego". Dwa pozostałe stoczniowe związki - Związek Zawodowy "Okrętowiec" i Związek Zawodowy Inżynierów i Techników - zapowiedziały, że na debatę przyjdą. Rzecznik rządu Paweł Graś podtrzymał zaproszenie dla wszystkich czterech związków.

"Związkowcy z Solidarności stoczniowej, jak i z OPZZ mając świadomość miałkości swoich argumentów (...) szybko dostrzegli w debacie niebezpieczeństwo dla samych siebie. Najprawdopodobniej okazałoby się w niej, że argumenty i racje są po stronie rządu, po stronie premiera" - komentował Dolniak.

"Być może w tej rozmowie wyszłoby na jaw kto rzeczywiście winien jest takiego stanu stoczni polskich, z jakim mamy dzisiaj do czynienia. Być może dostrzeżone zostałyby błędy kolejnych ekip rządowych" - przewidywał poseł Platformy.

Dolniak jest zdania, że w całym zamieszaniu wokół debaty jest również wątek polityczny. Przypomniał, że mamy kampanię wyborczą przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. "Nie chodzi o rzeczową dyskusję, a chodzi przede wszystkim o  emocje i pobudzenie takich negatywnych reakcji" - ocenił polityk.

Dolniak apelował, by związkowcy jeszcze się zastanowili i jednak wzięli udział w debacie. Jak zaznaczył, coś dobrego dla stoczni może wyniknąć jedynie z  rozmów i wzajemnych uzgodnień, a nie na drodze zwarcia i epatowania nienawiścią.

ND, PAP