Weronika Marczuk-Pazura na wolności

Weronika Marczuk-Pazura na wolności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Weronika Marczuk-Pazura w sobotę po godzinie 18.30 wyszła na wolność. Jej obrońcy dostarczyli sądowi dowód wpłaty - 600 tys. zł poręczenia majątkowego. Po opuszczeniu gmachu sądu nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.
Obrońcy bizneswoman, jeszcze w trakcie posiedzenia dotyczącego wniosku o areszt prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława S., który został zatrzymany w tej samej sprawie, poinformowali sąd o wpłacie poręczenia majątkowego. Ponieważ jednak dokonano jej poza Warszawą, sąd dał im czas do 18.30 na dostarczenie dowodu wpłaty.

Marczuk-Pazura podejrzana jest o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodzi w sumie o 450 tys. zł, z których przyjąć miała pierwszą transzę w wysokości 100 tys. Grozi jej do ośmiu lat więzienia.

Bogusław S. miał natomiast - za "korzystne" dla oferenta rozstrzygnięcie - przyjąć łapówkę nie mniejszą niż 10 tys. euro (grozi mu za to do 10 lat więzienia). Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, sąd wyznaczył dla niego dużo niższe poręczenie majątkowe - w wysokości 50 tys. zł. Pieniądze te nie zostały wpłacone w sobotę, więc on będzie mógł wyjść na wolność najwcześniej w poniedziałek.

Prokuratura skierowała wnioski o areszt podejrzanych już w piątek. Uzasadniała to wysokimi karami, które im grożą, a także obawą mataczenia i dużym prawdodpobieństwem popełnienia zarzucanych czynów. Sąd uznał jednak, że zgromadzony materiał dowodowy jest na tyle kompletny, że obawa mataczenia nie jest uzasadniona. Z drugiej strony, duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów było podstawą do ustalenia kaucji w wysokości 600 tys. zł.

Wcześniej mec. Marczuk-Pazury, Maciej Lach, zapowiedział, że pieniądze na poręczenie majątkowe jego klientki zostaną zebrane i wpłacone jak najszybciej, w ciągu jednego, dwóch dni.

Posiedzenie w sprawie aresztu Marczuk-Pazury (jej mecenas poinformował dziennikarzy, że zgadza się ona na publikację swojego nazwiska i wizerunku) trwało kilka godzin. Lach powiedział, że było to spowodowane obszernymi wyjaśnieniami, jakie składała jego klientka. W piątek w prokuraturze odmówiła ich składania ze względu na obowiązującą ją tajemnicę radcowską.

"Moja klientka nadal podtrzymuje, że jest niewinna i będzie to udowadniać" - podkreślił adwokat. Powiedział także, że obrona do tej pory nie miała możliwości zapoznania się z tajnymi dokumentami dotyczącymi sprawy. Jak zaznaczył, jest to obszerny materiał, liczący ok. 10 tomów. "Udostępniono nam jedynie część jawną" - powiedział. Nie chciał też komentować wysokości poręczenia ani odnosić się do różnicy pomiędzy kaucją wyznaczoną jego klientce i prezesowi WNT. "Cieszę się z tego, że poręczenie zostało wyznaczone" - oświadczył.

Celebrytka i prezes WNT zostali zatrzymani w środę; Weronika Marczuk-Pazura przed jedną z warszawskich restauracji, tuż po tym, jak miała przyjąć pierwszą transzę żądanej łapówki (pieniądze - według CBA - były w jej torebce), Bogusław S. - w siedzibie wydawnictwa.

Prokuratura wystąpiła z wnioskami o areszt w obu przypadkach, bo - jak tłumaczyła - podejrzanym groziły wysokie kary, materiał dowodowy uprawdopodabniał popełnienie przez nich zarzucanych czynów i istniała obawa mataczenia. Zarówno Marczuk-Pazura, jak i prezes wydawnictwa nie przyznali się do winy.

Całą sprawą CBA zajmowało się od kilku miesięcy. Do funkcjonariuszy miał zgłosić się jeden z oferentów, poinformować o propozycji korzystnego zakupu wydawnictwa i żądaniach łapówki. Według źródeł zbliżonych do sprawy, miał też współpracować z Biurem.

Z ustaleń Biura wynika też, że korzystny zakup wydawnictwa miał polegać na celowym zaniżeniu jego wartości. Według piątkowego "Pulsu Biznesu", mogło chodzić o obniżanie wyników finansowych WNT.

Według sobotniej "Gazety Wyborczej", CBA na potrzeby tej akcji stworzyło zarządzającą nieruchomościami firmę o nazwie Estate Management Poland Ltd., której przedstawicielem miał być podstawiony agent Tomasz Małecki. W marcu miał on się skontaktować z kancelarią radcowską Anwer, którą prowadzi Weronika Marczuk-Pazura, i wtedy też miał zacząć się "korupcyjny proceder".

Gazeta napisała też, że celebrytka twierdzi, iż legalnie reprezentowała firmę Małeckiego. Mówi również, że nie wiedziała, iż w torbie, którą przekazał jej agent-biznesmen, są pieniądze. Według "GW", Marczuk-Pazura tłumaczy, że sądziła, iż w papierowej torebce z firmowym napisem Emporio Armani, którą dostała, gdy wstawała od stolika, znajdują się perfumy, gdyż taki rodzaj prezentów już wcześniej dostawała od Małeckiego.

CBA nie komentuje doniesień "GW".

pap, em