Prezydent Zielonej Góry zaprasza Piterę na... cmentarz

Prezydent Zielonej Góry zaprasza Piterę na... cmentarz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Kubicki, wywodzący się z SLD prezydent Zielonej Góry oburzony podejrzeniami o korupcję jakie kazała sprawdzić zielonogórskiej komisji rewizyjnej pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julia Pitera skierował do niej urzędowe pismo, w którym stwierdził, że może posłance wszystko wyjaśnić spotykając się z nią... na cmentarzu, bo tam - jego zdaniem - lubią rozmawiać politycy PO. Dziś Kubicki tłumaczy, że list był żartem, którego autorami są pracownicy tworzący jego biuro prasowe, a on sam w kolejnym piśmie przeprosił minister Piterę.
Wszystko zaczęłó się od anonimowego donosu, który trafił do Pitery, w którym "życzliwy" prosił o zbadanie, czy w zielonogórskim Centrum Kształcenia Ustawicznego i Praktycznego nie dochodzi do nadużycia władzy. Przy projekcie unijnym realizowanym w CKUiP w latach 2004-2006 miała pracować osoba blisko spokrewniona z prezydentem Kubickim. On sam nie był jednak wtedy prezydentem miasta. Mimo to Pitera zwróciła się do komisji rewizyjnej w ratuszu by zbadała całą sprawę. Kopia listu Pitery trafiła również do prezydenta Kubickiego. Ten odpisał m.in. tak: "Zawsze z chęcią spotkam się z Panią, aby udzielić odpowiedzi na wszelkie pytania, jeżeli jednak będą one utrzymane na tym poziomie, co ostatnie Pani pismo, nie pozostanie mi nic innego, jak na rozmowę z Panią spotkać się w miejscu preferowanym przez prominentnych polityków PO, jak donoszą media, czyli na cmentarzu. Gwarantuję, że nie będę składał propozycji korupcyjnych".

Jacek Budziński, szef klubu PiS twierdzi, że to typowy styl Kubickiego. - Podobnie obraźliwie wyglądają pisma do radnych. Prezydent reprezentuje po prostu styl internetowego Pudelka - komentuje Budziński. - W ten sposób nie powinno się odpowiadać posłowi, nieważne jakiej opcji politycznej - dodaje Adam Urbaniak, przewodniczący rady miasta z PO. Prezydenta broni natomiast jego partyjny kolega Edward Markiewicz. - Jakie pytanie - taka odpowiedź - twierdzi.

"Gazeta Wyborcza", arb