Rosół ma kłopoty z pamięcią

Rosół ma kłopoty z pamięcią

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niedawne przesłuchanie Marcina Rosoła, szefa gabinetu politycznego byłego ministra sportu i turystyki Mirosława Drzewieckiego, przed komisją śledczą wykazało duże rozbieżności między tym, co mówił w październiku dziennikarzom a tym, co zeznał przed komisją. 306 stron stenogramów z przesłuchania jasno pokazuje, jak Rosół zmienił wersję wydarzeń już po upublicznieniu afery – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”
Jeszcze 1 października  ubiegłego roku Rosół twierdził, że przyczyną rezygnacji Magdaleny Sobiesiak z konkursu w Totalizatorze były informacje o „mafii hazardowej" w ministerstwie sportu, które rozpowszechniał Marek Przybyłowicz. - Powiedziałem jej, żeby się wycofała. Że zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej, że jak wystartuje to ten Przybyłowicz zrobi z tego aferę – przekonywał. Tymczasem przed komisją śledczą zeznał, że w luźnej rozmowie z Magdaleną Sobiesiak nie było żadnych nawiązań do „mafii hazardowej”.

W innym miejscu Rosół zeznał przed komisją, że pan Marek Przybyłowicz, były pracownik Totalizatora Sportowego, pisze do różnych instytucji donosy.  Zauważa również  zjawisko nepotyzmu w spółce. Grozi to, jego zdaniem, próbą przejęcia wpływów w spółce przez tzw. mafię łódzką. Zupełnie inną wersję tych wydarzeń przedstawił Rosół jesienią zeszłego roku. - Dowiedziałem się o donosach na piłce, bo gramy z Andrzejem Kawą we wtorki i czwartki. Mówił, że Przybyłowicz chodzi po mieście i opowiada o mafii hazardowej w naszym ministerstwie – zapewniał.

Pewne nieścisłości pojawiają się również w sprawie interesów jakie Marcin Rosół robił z Ryszardem Sobiesiakiem. 1 października 2009 r. przekonywał, że ich kontakty były przelotne i ograniczone. Jak zapewnia Rosół, do ich pierwszego spotkania doszło w ministerstwie sportu, kiedy Sobiesiak załatwiał dotację dla budowy kolejek gondolowych. Potem rzekomo słyszeli się tylko kilka razy, rozmawiając o nieistotnych sprawach. Po zeznaniach przed komisją śledczą wiadomo jednak, że panowie spotkali się jeszcze nie raz – w sprawie załatwiania interesów Sobiesiaka w ministerstwach, w sprawie pracy dla jego córki, Magdy czy w sprawie salonu gier na warszawskim Żoliborzu.

AG, „Dziennik Gazeta Prawna"