Co można z człowiekiem

Co można z człowiekiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć – głosi jedna z tez traktatu logiczno-filozoficznego Ludwiga Wittgensteina. Wittgenstein był wielki, ale od 60 lat nie żyje, a nieobecni nie mają racji. Dlatego „Wprost" mówi, choć wielu wolałoby, żebyśmy siedzieli cicho.
Dotarliśmy do kilkusetstronicowego raportu z prac grupy analityków, którzy badali akta prowadzonej przez 12 lat sprawy zabójstwa generała Marka Papały. Analizę zlecił w 2008 roku szef Komendy Głównej Policji na prośbę wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Adama Rapackiego. Czteroosobowa grupa pracowała około dziewięciu miesięcy. Jesienią ubiegłego roku raport był gotowy. Ale do dziś wiceminister spraw wewnętrznych go nie czytał. Tak stwierdził w rozmowie z szefem działu społecznego „Wprost". Ba, ponoć raport nie dotarł także do komendanta głównego policji. Gdzieś utknął. Skoro ważni urzędnicy nie mieli możliwości się z nim zapoznać, przeczytają go razem z czytelnikami „Wprost". Stawiamy też pytania, bo materiały już przeanalizowaliśmy.

Dlaczego analizy procesowa i operacyjna akt sprawy Papały do dziś nie trafiły do komendanta głównego policji?
Dlaczego te dokumenty dotąd nie znalazły się na biurku wiceszefa resortu spraw wewnętrznych i administracji?
Na którym szczeblu obieg dokumentów został zatrzymany?
Czy i ile razy przerabiano analizy? Co i na czyj wniosek w nich zmieniano?
Jakie wnioski zostały wyciągnięte z analizy, która powstała w 2002 roku z inicjatywy komendanta Antoniego Kowalczyka i dlaczego żadne?
Dlaczego, mimo stwierdzonych już w analizie z 2002 roku nieprawidłowości, nie ponieśli odpowiedzialności szefowa grupy dochodzeniowej „Generał" i prowadzący śledztwo prokuratorzy?
Dlaczego świadek Igor Ł., wskazywany przez analityków jako osoba, która mogła być cynglem na generała Papałę, do dziś nie został okazany świadkom zdarzenia, w tym wdowie po generale (jak wynika z analizy)?
Czy jak sugerują analitycy, Igor Ł. był „pod parasolem ochronnym" grupy dochodzeniowo-śledczej?
Czy to prawda, że przejście na emeryturę szefowej grupy „Generał" jest związane z przeniesieniem śledztwa z prokuratury w Warszawie do prokuratury w Łodzi, która zaczyna odkrywać nieprawidłowości w prowadzonej od 12 lat sprawie (niedawno donieśli o tym Maciej Duda i Robert Zieliński z „Dziennika Gazety Prawnej")?
Dlaczego w dokumentach z postępowań operacyjnych panuje chaos („materiały operacyjne nie są skatalogowane i opisane w postaci sporządzonych wykazów dokumentów…" – mówi analiza)?
Dlaczego zaginęła ważna notatka i czy to możliwe, by zaginęły także inne ważne dla sprawy dokumenty?

Władza dziennikarza nie opiera się na prawie do stawiania pytań, lecz na prawie do wymagania odpowiedzi – pisał Milan Kundera. Wstrzymuję więc pytania i będę się domagać konkretnych działań. Od piątkowego poranka do redakcji dzwonili politycy z pytaniami, co znajduje się w dokumentach, do których dotarła redakcja. Wiedzę, którą zgromadziliśmy, przekazaliśmy Markowi Biernackiemu, szefowi sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych i komisji ds. Olewnika.  Biernacki w naszym imieniu poinformował o wszystkim ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. Ten – jak nam przekazano – kazał natychmiast zająć się sprawą.

Nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym morderstwa najważniejszego człowieka policji muszą jak najszybciej zostać wyjaśnione. To będzie prawdziwa lekcja dla polskiej demokracji. Egzamin z profesjonalizmu dla ludzi, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo Polaków, dla dzisiejszych rządzących. Tym bardziej że poprzednie ekipy przy tej okazji się skompromitowały.
Sprawa Papały jest dla policji i wymiaru sprawiedliwości prestiżowa. Tym bardziej wstrząsający jest obraz procedowania grupy śledczo-dochodzeniowej, który wyłania się z dokumentów. Tylko wtedy, gdy nieprawidłowości zostaną wyjaśnione, będziemy mogli się spodziewać, że do rzetelnych rozstrzygnięć dojdzie też w bulwersującej sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika. I tylko wówczas Polacy będą mogli czuć, że żyją w państwie prawa, które chroni swoich obywateli, a nie w kraju, w którym z „człowiekiem można wszystko, byle po cichu i skutecznie".

Komentarz p. o. redaktor naczelnej „Wprost" czytaj także najnowszym wydaniu „Wprost"