Prezydent spotkał się z podróżnikami

Prezydent spotkał się z podróżnikami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bronisław Komorowski spotkał się w piątek z trzema młodymi podróżnikami, którzy przemierzyli trasę z Jakucka do Kalkuty. Mężczyźni szli śladami bohatera książki "Długi marsz", Witolda Glińskiego, który uciekł z sowieckiego łagru na Syberii.
Witając się z podróżnikami, prezydent Komorowski nie krył podziwu dla nich. Przyznał, że sam chciał wyprawić się na Syberię i popłynąć łodzią tamtejszymi rzekami.

Trzej łodzianie: Tomasz Grzywaczewski, Bartosz Malinowski i Filip Drożdż wyruszyli w połowie maja. Przez siedem miesięcy wędrowali przez Syberię, Mongolię, Chiny, Nepal i Indie, przez tajgę, pustynię Gobi, Tybet i Himalaje. Wędrowali pieszo, jechali konno i na rowerach. Pokonali około 8 tys. kilometrów. Do Polski wrócili w czwartek wieczorem.

- To nie była zwykła wyprawa o charakterze podróżniczo-sportowym. Nie o to nam chodziło, by się sprawdzić, czy podołamy. Chcieliśmy pokazać, że są takie wartości jak historia, jak patriotyzm, jak bohaterowie, jednak nie w sposób nudny taki jak na spotkaniach, konferencjach. Chcieliśmy pokazać ją poprzez przygodę i pasję - powiedział dziennikarzom przed spotkaniem z prezydentem Bartosz Malinowski, organizator przedsięwzięcia.

- Było nam dużo łatwiej. Nie próbujemy nawet porównywać się z uciekinierami. Wszędzie mogliśmy liczyć na pomoc, nie dalibyśmy rady pokonać tej trasy w takich warunkach jak oni - powiedział Filip Drożdż, student Wydziału Operatorskiego PWSFTviT w Łodzi. Wspominając początek wędrówki przez Syberię mówił, że wszyscy ich ostrzegali przed niedźwiedziami, pytali, czy mają z sobą broń. - Na szczęście nie była to wczesna wiosna, niedźwiedzie nie były głodne - powiedział.

- Spaliło nas słońce w Tybecie. Zaprawiły nas rzeki w tajdze. Wracamy twardsi niż wyruszaliśmy - dodał Tomasz Grzywaczewski, student prawa i pomysłodawca wyprawy. W trakcie swoich przygód, podróżnicy zbierali materiały do filmu dokumentalnego poświęconego Witoldowi Glińskiemu. Wiosną spotkali się z nim w Wielkiej Brytanii.

PAP, bb