Polska, jednak państwo prawa
Góralczyk przyjął postanowienie sądu z "ogromnym zadowoleniem". - To postanowienie świadczy o tym, że Polska jest jednak państwem prawa. To była walka o demokrację i ta demokracja jednak zwyciężyła, jednak Polska okazała się być państwem prawa - ocenił Góralczyk. Według niego, orzeczenie sądu oznacza, że Piskorski oprócz tego, że przestaje być szefem SD, to również członkiem tej partii.
Zdaniem Góralczyka z uzasadnienia wynika również, że wszelkie decyzje, które Piskorski podejmował jako przewodniczący Stronnictwa, są nieważne. - W uzasadnieniu sąd powiedział wręcz prawie, że wszystkie decyzje podejmowane przez pana Piskorskiego i jego ludzi od 24 października ubiegłego roku do dnia dzisiejszego były niezgodne z prawem. Z kolei wszystkie decyzje podejmowane przez legalne władze, które ja reprezentowałem od 24 października ubiegłego roku, były zgodne z prawem, a więc w tym również i kongresy, które się odbywały i wybierały stosowne władze - powiedział Góralczyk.
Spór trwa ponad rok
W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie wykreślił z rejestru Góralczyka (jako szefa Rady Naczelnej) i Roberta Smoktunowicza (skarbnika), a w ich miejsce wpisał związanych z Piskorskim Waldemara Prusaka i Piotra Krośnickiego. Wniosek do sądu okręgowego o wpisanie do rejestru partii Krośnickiego (jako skarbnika SD) i Prusaka (w roli przewodniczącego Rady Naczelnej Stronnictwa) złożył Piskorski na początku listopada ubiegłego roku zaraz po ich wyborze przez delegatów Rady Naczelnej oraz nadzwyczajnego kongresu na partyjne funkcje.
Tych decyzji nie uznała grupa związana z Góralczykiem, która złożyła na początku listopada własny wniosek, by sąd nie dokonywał żadnych zmian we władzach partii. Wówczas sąd uznał, że oponenci Piskorskiego nie mogą być uznani za stronę w postępowaniu o dokonanie wpisu nowych władz SD. Góralczyk odwołał się od tej decyzji. Spór w SD rozpoczął się na posiedzeniu Rady Naczelnej 24 października ubiegłego roku. Od tego czasu w partii istniały dwa zwalczające się nawzajem odłamy: jeden związany z Piskorskim, drugi - z Góralczykiem.
zew, PAP