Adwokat "SE" Joanna Wlazłowska wniosła o oddalenie pozwu. W jej ocenie "powództwo nie zostało skonkretyzowane". W sądzie podkreśliła, że choć w chwili publikacji materiału powódka nie pełniła już konkretnej funkcji, to była osobą publiczną i jako taka nie podlegała ograniczeniom co do publikacji jej wizerunku.
Patrycja Kotecka w specjalnym oświadczeniu przypomina, że domagała się od "Super Expressu", by w ramach zadośćuczynienia sfinansował leczenie chorej na raka piersi 26-letniej Edyty Wakulińskiej. Podkreśliła, że wyrok jest dla niej ogromnym zaskoczeniem i zapowiedziała złożenie apelacji. "Jako dziennikarka z wieloletnim stażem uważam, że należy walczyć z patologiami w świecie mediów. Publikowanie informacji bez rozmowy z bohatertem tekstu nie może być normą, a w tak nierzetelny sposób postąpili wobec mnie reporterzy Super Expressu. Prawo prasowe nakłada na dziennikarzy obowiązek weryfikowania informacji przed ich wydrukowaniem, dlatego ten spór sądowy ma także dodatkowy wymiar – jest walką o zasady" - podkreśliła Kotecka.
W 2009 r. uprawomocnił się wyrok w innej cywilnej sprawie, wytoczonej "SE" przez Kotecką. Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł wtedy, że "SE" ma zapłacić jej 30 tys. zł i przeprosić za publikację bez jej zgody zdjęcia jej nagich piersi. Fotografia sprzed kilkunastu lat ilustrowała publikację innego pisma o raku piersi. Gazeta uznała, że ten wyrok ogranicza wolność słowa.
PAP, arb