Kary w zawieszeniu dla byłych władz ZASP?

Kary w zawieszeniu dla byłych władz ZASP?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kar 8 i 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz grzywien żąda prokurator dla byłych władz ZASP oskarżonych o narażenie Związku w 2002 r. na 9,2 mln zł strat. Obrona żąda uniewinnienia. Wyrok - w najbliższy poniedziałek.
We wtorek przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście dobiegł końca proces w tej głośnej sprawie. - Proces wykazał, że oskarżeni są winni zarzuconych im czynów - podsumował we wtorek prok. Dawid Hieropolitański, żądając 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata dla byłego głównego księgowego związku Piotra K. (nie zgadza się na ujawnienie nazwiska) i po pół roku w zawieszeniu na 2 lata dla b. prezesa ZASP Kazimierza Kaczora i byłego skarbnika - Cezarego Morawskiego.

W ocenie prokuratury, ZASP narażono na znaczne straty po "nietrafionym" zakupie obligacji Stoczni Szczecińskiej Porta Holding S.A. przez Piotra K. - Oskarżeni Kaczor i Morawski nie dochowali także należytej staranności i nie nadzorowali działań Piotra K - dodał oskarżyciel. Według prokuratury w 2002 r. to oskarżony K. podjął decyzję o zakupie obligacji stoczni, która wkrótce potem ogłosiła upadłość. Oskarżyciel stwierdził, że były to krótkoterminowe obligacje wysokiego ryzyka. Związek stracił całą kwotę, gdyż zbankrutowana stocznia nie wykupiła obligacji. Zagrożone było utrzymanie Domu Artystów Weteranów w Skolimowie, ale pomogło m.in. Ministerstwo Finansów.

W wyniku całej sprawy Kaczora i Morawskiego usunięto z ZASP, zarzucając im naruszenie statutu związku. Potem związek wycofał się z tej decyzji. Zdaniem obrońcy Kaczora, mec. Jerzego Naumanna, cała sprawa doprowadziła do "dramatycznych podziałów w środowisku aktorskim", które trwają do dziś. - Do szkody w ZASP w ogóle nie doszło, bo ING Bank Śląski, który zaoferował K. kupno tych obligacji, w ugodzie z 2004 r. uznał połowę roszczenia ZASP, a drugą połowę zrekompensował udzielając - za pośrednictwem fundacji - dotacji dla domu w Skolimowie - wskazał obrońca Morawskiego mec. Grzegorz Kucharski, wnosząc o uniewinnienie. Jak zauważył Naumann, ta notarialna darowizna była w istocie spłatą zobowiązania - o czym świadczy choćby to, że wystawiono ją na osobliwą, niezaokrągloną kwotę 4 miliony 420 tysięcy 268 zł. - A poza tym, który bank daje pieniądze w "odruchu serca"? W banku nie ma serca, są tylko pieniądze, a daje je ten, który musi ratować swój wizerunek - konkludował.

W tym kontekście Naumann krytykował też działalność następcy Kaczora w ZASP - Olgierda Łukaszewicza, który 2 września 2002 r. doniósł do prokuratury o rzekomym przestępstwie Kaczora, a już dwa dni później w piśmie do ING Banku Śląskiego pisał, że ZASP został "wprowadzony w błąd". - Nowy zarząd ZASP grał na dwóch fortepianach - ale detonował nie ten w banku, lecz ten w prokuraturze - dodał adwokat, który uważa, że to bank wprowadził w błąd ZASP, oferując ryzykowne obligacje i nie informując o złej kondycji stoczni - o której wiedział, bo sam ją kredytował, będąc tym samym w konflikcie interesów.

Wszyscy oskarżeni wnieśli o uniewinnienie. - Zadaję sobie od początku tego procesu pytanie: co ja złego zrobiłem, że jestem na ławie oskarżonych? Pracowałem społecznie dla dobra ZASP wiele lat i całe życie kierowałem się uczciwością - zapewnił Kaczor. Sąd, który słuchał wystąpień stron we wtorek do późnego popołudnia, ogłosi wyrok w tej sprawie 17 stycznia.

pap, ps