"Politycy boją się internautów. Nie mogą nimi sterować"

"Politycy boją się internautów. Nie mogą nimi sterować"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Estonii na 913 tysięcy uprawnionych do głosowania, 140 tysięcy zagłosowało przez internet (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Głosowanie przez internet znacząco poprawiłoby frekwencję, ale brak politycznej woli, by wprowadzić taką możliwość - uważa Polska Partia Internetowa. - Internauci nie są sterowani, to elektorat, którego politycy się boją - argumentowali członkowie PPI.
- Do wszystkich parlamentarzystów wysłaliśmy imienne listy w tej sprawie. Otrzymaliśmy pięć odpowiedzi, od PO i PSL - ani jednej. Odpowiedział nam klub SLD - relacjonował przewodniczący PPI Piotr Zemelka. W odpowiedziach, które PPI otrzymała, parlamentarzyści pisali, że albo się nie da wprowadzić tej formy głosowania, albo nie ma takiej woli politycznej, albo na taką zmianę jest zbyt wcześnie. Działacze PPI zaznaczyli jednak, że przed kilkoma dniami odbywały się wybory w Estonii, w których po raz pierwszy można było głosować za pośrednictwem internetu. Na 913 tys. uprawnionych wyborców 140 tys. osób skorzystało z takiej możliwości. Ponadto zdaniem członków PPI wprowadzenie głosowania przez internet nie wiązałoby się z żadnymi nakładami finansowymi, nie jest do tego potrzebny podpis elektroniczny.

Polska Partia Internetowa oficjalnie zainaugurowała działalność z końcem października 2010 r. Jej jedyne biuro (12 m kw.) mieści się w Katowicach. Członkowie PPI podkreślają, że większych powierzchni nie potrzebują, bo wszystko załatwiają w internecie. Zemełka zapewnia, że partia obecnie liczy prawie tysiąc członków. Przedstawiciele jej obecnego kierownictwa - oprócz Zemelki m.in. Leszek Lacheta - deklarowali w październiku, że założyli partię, ponieważ nie identyfikują się z żadnym z ugrupowań obecnych na scenie politycznej. Kiedyś obaj należeli do Unii Wolności.

PAP, arb