Jan Tomaszewski, były piłkarz, trener i publicysta sportowy uważa, że decyzja o zamknięciu dwóch najnowocześniejszych i najbezpieczniejszych stadionów w Polsce jest błędem. Według niego winy za burdy nie ponoszą kibice Legii i Lecha, a PZPN, który organizując finałowy Puchar Polski na stadionie Zawiszy, wykazał się typową bezmyślnością.
– Co zawinili kibice Legii i Lecha, którzy teraz nie będą mogli zobaczyć meczów swoich drużyn? Rząd wylewa dziecko z kąpielą. Walczyć trzeba, ale z bandytami, którzy terroryzują stadiony. I nie nazywajmy ich nawet kibolami. To zwykli kryminaliści – mówi Jan Tomaszewski.
Mimo, iż terror na stadionach wprowadzają niewielkie grupki osób, Tomaszewski uważa, że „kibolska rewolta" grozi Polsce podczas Euro 2012.
żk, "Polska The Times"
Według niego odpowiedzialność za wydarzenie ponosi PZPN. Tomaszewski uważa, że "po pierwsze – miejsce meczu było nieodpowiednie, a po drugie – spotkanie nie zostało przerwane w odpowiednim momencie". Były bramkarz mówi, że głównym problemem nie jest nieodpowiednia reakcja policji, a niekonsekwencja związana z wpuszczaniem bandytów na stadiony. - Na pewno wpuszczenie tego faceta z grupy warszawskich bandytów (Jan Tomaszewski ma na myśli "Starucha" – jednego z czołowych kiboli Legii, który niedawno uderzył w twarz piłkarza Jakuba Rzeźniczaka) to skandal. Tak samo jak prośba o wpuszczenie go na mecz, która wyszła ze strony szefa wydziału policji, który powinien zwalczać przestępczość wśród kibiców – mówi.
Tomaszewski uważa, że powinno się zastosować wszelkie możliwe środki, by zapobiec postępującej przestępczości podczas meczów. – Może zamknięcie dwóch flagowych obiektów polskiej ekstraklasy i uderzenie w finansowe podstawy klubów, bo dziś dochód z biletów staje się dla nich poważnym zastrzykiem, sprawi, że władze tych klubów przestaną "blatować się" z kibolstwem? – twierdzi publicysta.Mimo, iż terror na stadionach wprowadzają niewielkie grupki osób, Tomaszewski uważa, że „kibolska rewolta" grozi Polsce podczas Euro 2012.
żk, "Polska The Times"