20 Polaków demonstrowało przeciw zatrzymaniu 300 mnichów

20 Polaków demonstrowało przeciw zatrzymaniu 300 mnichów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tybetańskie klasztory są postrzegane przez Chińczyków jako siedziby ruchu oporu (fot. Wikipedia) 
Około 20 osób protestowało przed Sejmem w związku przetrzymywaniem przez siły bezpieczeństwa Chin ok. 300 tybetańskich mnichów. Demonstranci zaapelowali do polskich władz o wyrażenie oficjalnego stanowiska potępiającego represje wobec mnichów.
O przetrzymywaniu ok. 300 mnichów z klasztoru Aba Kirti w południowo-zachodnich Chinach poinformowała 23 maja agencja Reutera. Zatrzymania mają związek z napięciami po samospaleniu się jednego z mnichów w marcu, w rocznicę antychińskich wystąpień w Tybecie w 2008 r.

Demonstranci przynieśli przed Sejm flagi: tybetańskie, polską i Unii Europejskiej. Trzymali też transparenty w językach polskim, angielskim, tybetańskim i chińskim: "Solidarni z Ngaba, z Kirit, z Tybetem", "Zakończyć okupację wojskową, uwolnić zatrzymanych mnichów i ludność cywilną". - To od skuteczności działań polityków zależy polepszenie sytuacji zatrzymanych - podkreślił przewodniczący Stowarzyszenia Społeczności Tybetańskiej w Polsce Yeshi Lhosar. Poinformował, że 19 maja skierował m.in. do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, przewodniczącego sejmowej komisji spraw zagranicznych Andrzeja Halickiego, przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuy'a apel o wyrażenie oficjalnego stanowiska potępiającego represje wobec mnichów i miejscowej ludności, która ich broni. - Chcemy wolności religijnej, powrotu Dalajlamy, wolności słowa dla Tybetańczyków. Wojska chińskie weszły do klasztoru i go okupują - chcemy ich wycofania - zaznaczył Lhosar. Podkreślił, że demonstranci solidaryzują się z zatrzymanymi mnichami.

Piotr Cykowski z Programu Tybetańskiego Fundacji Inna Przestrzeń tłumaczył, że klasztory są postrzegane przez władze chińskie jako siedziby ruchu oporu - "nie militarnego, ale prowolnościowego". - Dlatego uderzenia są kierowane właśnie w klasztory - zaznaczył.

Antyrządowe protesty w regionie Aba, w zamieszkanej głównie przez Tybetańczyków północno-zachodniej części prowincji Syczuan, zostały sprowokowane przez samospalenie w marcu 21-letniego mnicha. Organizacja na rzecz Tybetu z siedzibą w Londynie informowała wówczas, że mnich podpalił się w proteście przeciwko stłumieniu antychińskich wystąpień sprzed trzech lat, "wykrzykując wolnościowe hasła". Następnie na ulicę wyszło ok. tysiąca ludzi - mnichów i świeckich, ale demonstracja została stłumiona przez milicję. Demonstracje Tybetańczyków w marcu 2008 r. w ciągu kilku dni przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie wystąpienia, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków obszary poza Tybetańskim Regionem Autonomicznym (TRA), ale w historycznych granicach Tybetu.

PAP, arb