Raport komisji badającej śmierć Blidy: Blida nie chciała się zabić

Raport komisji badającej śmierć Blidy: Blida nie chciała się zabić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard Kalisz (fot. WPROST) Źródło: Wprost
Komisja śledcza badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy oddaliła wniosek PiS w sprawie wezwania dodatkowego świadka, byłego posła SLD Ryszard Z. Po odrzuceniu wniosku PiS przewodniczący komisji Ryszard Kalisz przekazał posłom projekt raportu komisji. W projekcie znajduje się wniosek o postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, a także stwierdzenie, że Barbara Blida nie chciała popełnić samobójstwa.
Wniosek zgłosiła Anna Zalewska z PiS. - Przygotowując się do posiedzenia komisji zauważyłam, że w dokumentach brakuje zeznań Ryszarda Z. - podkreśliła. Argumentowała, że przed komisją był słuchany inny z kluczowych świadków w postępowaniu w sprawie tzw. afery węglowej, czyli Barbary Kmiecik zwanej "śląską Alexis".

Zdaniem Marka Wójcika z PO wniosek był niezasadny i miał na celu przedłużenie prac komisji. Za wnioskiem głosowało dwóch członków komisji z PiS, przeciw było pięciu pozostałych.

Projekt w rękach posłów

Po odrzuceniu wniosku Ryszard Kalisz z SLD przekazał członkom komisji projekt raportu. Wyznaczył posłom termin do 12 lipca na poprawki i zdania odrębne. Komisja spotka się ponownie 19 lipca. Same wnioski z raportu liczą, według Kalisza, 12 stron z 259-stronicowego raportu. Po upływie terminu na zgłoszenie poprawek komisja zbierze się ponownie, by dyskutować o raporcie - i być może także o "kontrraporcie", jaki ma prawo przygotować opozycja. Kalisz podkreślił, że projekt raportu został już zamieszczony na stronie internetowej komisji śledczej.

Wojciech Szarama z PiS oświadczył, że posłowie PiS nie mają jeszcze informacji o raporcie, a inni posłowie - jak twierdzi Szarama - już go znają, a to - jak mówił - nierówne traktowanie członków komisji. - My chcemy móc wiedzieć, do czego się odnosić, a już dziś media będą pytać o to, co jest w raporcie - mówił poseł PiS.

Trybunał dla Kaczyńskiego...

Rekomendacja wniosków o postawienie przed Trybunałem Stanu byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to główna konkluzja projektu raportu sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Barbary Blidy. W związku ze sprawą śledztwa, w którym chciano postawić Blidzie zarzuty, oraz samobójczej śmierci byłej posłanki SLD - według projektu raportu - karnie odpowiadać powinni także m.in.: były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski oraz były wiceszef Agencji Grzegorz Ocieczek. Kaczyński i Ziobro odpowiedzialni są, jak zaznaczono w projekcie, za to, iż "realizując koncepcję wykluczania dużych grup obywateli stworzyli system eliminowania, przy zastosowaniu przepisów prawa karnego, poszczególnych osób zaliczonych do tych grup, w szczególności w stosunku do Barbary Blidy".

Ponadto były premier, jak wskazano w projekcie, naruszył konstytucję m.in. wydając zarządzenie z kwietnia 2007 r. o powołaniu Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Kryminalnej jako organu pomocniczego Rady Ministrów. Szefem tego zespołu był Ziobro, w jego skład wchodzili: szef MSWiA, komendant główny policji, szefowie CBA i ABW. Tym samym ówczesny premier miał - jak głosi projekt raportu - doprowadzić "do ustanowienia wyższej pozycji prawnej ministra sprawiedliwości w stosunku do innych ministrów konstytucyjnych". Jarosław Kaczyński miał również przekroczyć swoje uprawnienia, według ujawnionego projektu raportu, organizując w lutym i marcu 2007 r. dwie nieformalne narady z udziałem Ziobry, a także m.in. szefów MSWiA, ABW, CBA i policji "podczas których podejmowane były decyzje zastrzeżone dla wskazanych przez ustawy urzędników państwowych i przekazywane były niejawne informacje w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa i przekazywane osobom nieuprawnionym". Podczas tych narad omawiana była m.in. sprawa, w której pojawiała się Blida.

...i Ziobry

Wobec Ziobry projekt raportu formułuje z kolei m.in. zarzut "wprowadzenia Sejmu w błąd co do okoliczności śledztwa, w ramach którego Barbara Blida miała być zatrzymana, w szczególności podstaw zarzutu w stosunku do Blidy oraz przebiegu zatrzymań i ich ilości". Chodzi o wieczorne wystąpienie Ziobry na forum Sejmu w dniu śmierci byłej posłanki 25 kwietnia 2007 r. Ponadto Ziobro - jak stwierdzono w projekcie raportu - miał wprowadzić w błąd Sejm podczas tego wystąpienia mówiąc, że wcześniej nie znał okoliczności sprawy, w której planowano postawić Blidzie zarzut. Tymczasem okoliczności te miał poznać - jak utrzymuje projekt - m.in. podczas narady w lutym 2007 r. We wrześniu zeszłego roku, odnosząc się do swojego sejmowego wystąpienia w dniu śmierci Blidy Ziobro mówił przed komisją, że "jest różnica między wiedzą, że sprawa jest, a znajomością sprawy". - Wiedzieć, że jest sprawa, to nie znaczy ją znać - zaznaczał były minister sprawiedliwości.

Zarzuty sformułowane w projekcie sprawozdania wobec Ocieczka dotyczą natomiast wydarzeń w domu Blidów po śmierci byłej posłanki. Ówczesny wiceszef ABW będąc w dniu 25 kwietnia 2007 r. w tym domu po samobójstwie Blidy miał, według zaprezentowanego projektu sprawozdania, sprawując nadzór nad prowadzonymi czynnościami, dopuścić "do popełnienia wielu błędów przez funkcjonariuszy ABW" i utrudnić prawidłowy tok postępowania po śmierci Blidy. Ocieczek zeznając przed komisją w styczniu zeszłego roku wyjaśniał, że na miejscu tragedii odebrał informacje od funkcjonariuszy i zasugerował, że wskazana byłaby pomoc psychologiczna dla rodziny Blidy i członków grupy realizacyjnej. - W żadnym wypadku nie zacierałem śladów, ani nie utrudniałem prowadzenia czynności - podkreślał.

"Program PiS zakładał winę podejrzanych"

Program polityczny PiS tworzył warunki do nieposzanowania godności wielu ludzi przez przyjmowanie dogmatu ich winy - czytamy w projekcie raportu Ryszarda Kalisza, szefa komisji śledczej ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy. Zdaniem Kalisza tragiczna śmierć Barbary Blidy, poza przyczynami bezpośrednimi, miała swoje źródło również w "działaniach o charakterze ideologicznym i politycznym". "Takie działania stwarzały bądź ułatwiały łamanie konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich" - czytamy w raporcie.

Dokument zawiera też stwierdzenie, że program polityczny partii Prawo i Sprawiedliwość przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. i następnie jego realizacja po utworzeniu rządu "tworzyły warunki do nieposzanowania godności wielu ludzi poprzez przyjmowany dogmat ich winy lub szkodliwego postępowania całych grup politycznych, społecznych, zawodowych lub środowiskowych". Takie działania - polegające na stygmatyzowaniu i wykluczaniu przeciwników politycznych metodami karnymi - Kalisz uważa za złamanie konstytucji.

Chciała się tylko okaleczyć...

Barbara Blida 25 kwietnia 2007 r., gdy ABW wkroczyła do jej domu, najprawdopodobniej nie chciała popełnić samobójstwa, zakładała tylko możliwość okaleczenia - czytamy w projekcie raportu. Blida zginęła w łazience swojego domu w Siemianowicach Śląskich strzelając do siebie z rewolweru. Stało się to, gdy około godz. 6 rano do jej domu weszło trzech funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusze mieli prokuratorski nakaz - wydany przez śledczych Prokuratury Okręgowej w Katowicach - przeszukania mieszkania i zatrzymania byłej posłanki w związku ze sprawą tzw. afery węglowej. Tego dnia zatrzymywano też inne osoby w związku ze śledztwami dotyczącymi nieprawidłowości w przemyśle węglowym.

Według tezy zawartej w projekcie sprawozdania z prac komisji śledczej Blida nie chciała być wyprowadzona ze swojego domu w kajdankach "jak pospolity przestępca", mogła także obawiać się sfilmowania momentu wyprowadzania z domu. "Barbara Blida, nie mając, jako kobieta nieznająca się dobrze na broni, świadomości, że także amunicja bezpieczna, która nie powinna mieć właściwości penetrujących może okazać się bardzo niebezpieczna, mogła w zamiarze swojego czynu zakładać jedynie okaleczenie" - napisał Kalisz w projekcie raportu.

Za hipotezą o nieplanowanym wcześniej samobójstwie byłej posłanki przemawia, według projektu raportu, fakt wcześniejszego telefonu Blidy do pełnomocnika prawnego oraz zamiar byłej posłanki "wyjaśnienia sprawy przed prokuratorem i oczyszczenia się z ewentualnych zarzutów". Niewykluczona jest także - jak zaznaczono w projekcie raportu - szamotanina między Blidą a agentką ABW odprowadzającą ją do łazienki, gdy ta ostatnia zobaczyła broń w rękach Blidy i "próbowała ją powstrzymać".

W lutym ubiegłego roku ekspert komisji dr Michał Gramatyka w swojej ekspertyzie oceniał, że hipoteza, iż przed śmiercią Blidy doszło do szamotaniny między byłą posłanką a agentką jest mało prawdopodobna. Jak mówił, po śladach na szlafroku Blidy można stwierdzić, że strzał padł z przyłożenia, a "to do minimum ogranicza hipotezę stawianą przez niektóre media, że na miejscu doszło do szamotaniny". Także łódzka prokuratura badająca sprawę śmierci Blidy wskazywała, że ani z opinii biegłego, ani z żadnego innego dowodu "nie wynikał choćby cień podejrzenia, że mogło dojść do jakiejkolwiek szarpaniny". "Wszelkie badania dotyczące pozostałości prochu na szlafroku, biustonoszu, na rękach pani Blidy, tor lotu pocisku, badania wyskrobin spod paznokci, nie wskazywały na to, żeby pani Barbara Blida z kimkolwiek się szarpała, natomiast uzasadniały tezę o samobójstwie" - oceniała prokuratura.

Ziobro - "brunatny prokurator"

Należy wyeliminować w przyszłości takie sytuacje, gdy na czele policji i służb specjalnych stoją prokuratorzy i to wskazywani przez jedną osobę - dysponenta politycznego - czytamy w dalszej części raportu. Autor projektu - Ryszard Kalisz - mówił, że taka sytuacja zaistniała w 2006 r., gdy Jarosław Kaczyński został premierem, a ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - nie wnosząc nawet o powołanie go na stanowisko wicepremiera - "wbrew konstytucji zrobił >nadministrem<". - Ziobro stworzył >ciąg technologiczny<. Na czele wszystkich organów działających wobec obywateli postawił swoich ludzi - prokuratorów. Szef i wiceszef ABW to byli prokuratorzy - Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek, koledzy Ziobry z aplikacji prokuratorskiej. W MSWiA szefem został wtedy jeszcze kolega Ziobry Janusz Kaczmarek, a na czele policji stanął prokurator Konrad Kornatowski - mówił Kalisz. Rzecznik klubu SLD Tomasz Kalita - nawiązując do projektu raportu Kalisza - określił Ziobrę mianem "brunatnego prokuratora". Dodał, że z dokumentu wynika, że metody jego działań kojarzą się z państwami totalitarnymi - stąd takie określenie.

W projekcie raportu Kalisz napisał też o "jaskrawym przejawie nacisków w wysublimowanej formie", jakie jego zdaniem miały miejsce w katowickiej prokuraturze apelacyjnej. Tak Kalisz nazwał "spotkania poniedziałkowe" u szefa tej prokuratury Tomasza Janeczka. Według projektu spotkania te - z asesorami katowickiej prokuratury, którzy uczestniczyli w części postępowań dotyczących tzw. mafii węglowej - odbywały się w gmachu prokuratury, "co asesorom dawało przeświadczenie o ich oficjalnym charakterze, chociaż takiego nie miały". "Sam ich przebieg, swoista dyskusja prokuratora apelacyjnego Tomasza Janeczka z asesorami - referentami oparta na relacji mistrz-uczeń dawała duże możliwości wpływu na decyzje referentów. Była to perswazja, dająca poczucie asesorom, że sami podejmują decyzje w ramach śledztwa. Tym bardziej, że nie chcieli wchodzić w polemiki z przełożonymi. Od ich opinii zależało, czy asesorzy zostaną prokuratorami i ich dalszy awans" - napisano w dokumencie.

PAP, arb