"Kaczyński chce wykorzystać demobilizację elektoratu PO. Ale Platforma wygra"

"Kaczyński chce wykorzystać demobilizację elektoratu PO. Ale Platforma wygra"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Zarówno ostatni występ Antoniego Macierewicza, jak i aktywność posłów PiS wskazuje na to, że dążą do bardzo wysokiego poziomu mobilizacji elektoratu. Ale nie przez rozszerzanie go, a przez utrzymywanie w gotowości i przekonaniu, że muszą głosować, bo chodzi o sprawy niezwykle ważne i decydujące dla przyszłości kraju - ocenia ostatnie działania PiS-u socjolog prof. Paweł Śpiewak. Zdaniem Śpiewaka PiS "dramatyzując wydarzenia i obraz Polski kreuje się na opozycję radykalną i bardzo poważną".
Śpiewak w rozmowie z "Polską The Times" przekonuje, że Kaczyński chce wykorzystać demobilizację elektoratu PO, który "zdaje się coraz mniej do PO przywiązany". - Jarosław Kaczyński może zakładać, że zmobilizowany elektorat, nawet mniejszy potencjalnie od elektoratu PO, może uzyskać w tej sytuacji wcale niezły wynik wyborczy, a w każdym razie wynik bliski wynikowi PO - tłumaczy socjolog.

Były poseł PO przyznaje, że zarówno "biała księga" Macierewicza, jak i raport komisji Jerzego Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej mogą przysporzyć problemów rządowi, ale mogą być też dla niego szansą. - To będzie poważny problem dla rządu, bo mogą się pojawić poważne zarzuty, co do organizacji lotu, szkolenia pilotów itp., które mogą również zawierać jakieś wnioski personalne. Natomiast z całą pewnością będzie to sukces rządu, jeśli rząd jest w stanie przedstawić raport, który również dla rządu jest niekorzystny. To pokaże, że ta komisja była naprawdę niezależna i wykonała swoją robotę w sposób gwarantujący jej rzetelność - tłumaczy. Dodaje, że dokument przygotowany przez Macierewicza to "zbiór manipulacji" i "próba dowiedzenia z góry tezy politycznej, w której pomówienia łączą się z faktami, gdzie fakty łączą się z manipulacjami".

Śpiewak jest przekonany, że najbliższe wybory wygra Platforma. - Problem jedynie polega na tym, czy wygra je bardzo źle, czy lepiej. Bo dobrze na pewno ich nie wygra. Istota jednak nie tkwi w wyborach, ale w tym, co się nazywa "the day after", czyli dzień później. A mianowicie: w jaki sposób zostanie zawiązana koalicja, w jaki sposób Donald Tusk będzie rozdzielał poszczególne zadania ministrom i jak będzie gospodarował sceną polityczną - wyjaśnia socjolog.

"Polska The Times", arb