"Profesjonalny minister nie musi być popularny wśród wyborców"

"Profesjonalny minister nie musi być popularny wśród wyborców"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katarzyna Hall (fot. WPROST) Źródło:Wprost
Czuję się przygotowana do bycia ministrem edukacji narodowej i chciałabym swoją pracę kontynuować - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" szefowa MEN Katarzyna Hall. Minister dodaje jednak, że pytanie o to, kto po wyborach będzie kierował resortem edukacji należy zadawać premierowi. Podkreśla, że życzy Donaldowi Tuskowi, aby to on nadal kierował pracami rządu.
- Warto, żeby kolejny rząd kontynuował tę samą politykę. Szczególnie w edukacji jest potrzebna kontynuacja - podkreśla Hall, która wystartuje w najbliższych wyborach parlamentarnych z listy PO. Minister, która jest bezpartyjnym członkiem rządu, zapewnia, że nie zamierza zapisywać się do Platformy. - Umówiłam się z panem premierem, że jestem osobą, która bezpartyjnie działa w rządzie, i tej umowy się trzymam - tłumaczy.

Hall zaznacza, że nie traktuje swojego przyszłego wyborczego wyniku jako "cenzurki" za cztery lata spędzone w resorcie edukacji. - Jedna rzecz to profesjonalna praca w rządzie, a druga to popularność wśród wyborców - podkreśla. - Pamiętajmy, że nie mam pierwszego miejsca na gdańskiej liście, tylko trzecie. Myślę, że poparcie w regionie to kwestia tego, w jakim stopniu ludzie mnie tam znają i pamiętają z poprzedniej działalności. Całe swoje życie zawodowe spędziłam na Pomorzu, pracując na rzecz rozwoju edukacji, polityki społecznej, zdrowotnej. Dlatego sądzę, że nie będzie to tylko ocena mojej pracy w rządzie. Tej dokonuje premier. Oceną reform rządu będzie głosowanie na listy PO - wyjaśnia. Na pytanie, czy na PO zagłosują nauczyciele, Hall odpowiada, że "zna bardzo wielu nauczycieli na Pomorzu, również ze środowisk związkowych, którzy popierają to, co robi".

Minister komentuje też swoją sesję dla "Super Expressu", w którym pojawiła się na zdjęciu z opuszczonymi spodniami w czasie badania lekarskiego. - Zostałam zaskoczona. To było nie u lekarza, ale podczas rehabilitacji. Widziały mnie tam w takiej sytuacji przez dwa tygodnie dziesiątki ludzi. Teraz wiem, że powinnam być ostrożniejsza - mówi. - Traktujmy to jako nieszczęśliwy wypadek - apeluje.

"Rzeczpospolita", arb