"Smutno mi". Kaczyński zaskoczony "atakiem prasy niemieckiej"

"Smutno mi". Kaczyński zaskoczony "atakiem prasy niemieckiej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. PiS)
- Nie było żadnych insynuacji; to jest jakaś dziwna wyobraźnia w tych sprawach, dla mnie zupełnie zaskakująca, szczególnie w prasie niemieckiej - oświadczył Jarosław Kaczyński, pytany o swoje słowa na temat kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

Prezes PiS podpisał deklarację "Polska jest jedna", przedstawiając w niej kwestie wymagające ponadpartyjnej współpracy. Chodzi m.in. o środki w nowym budżecie UE, dopłaty dla rolników, czy obronę polskich polityków przed atakami zagranicznych mediów. Kaczyński zadeklarował, że jeśli PiS będzie przy władzy, ale także jeśli będzie w opozycji, to "z całą pewnością politycy, nawet bardzo od PiS odlegli, zaatakowani w niemieckich, rosyjskich czy francuskich mediach będą przez PiS bronieni". - Będziemy bronili także Donalda Tuska, jeśli będzie szefem opozycji czy na przykład jakimś urzędnikiem wyższej rangi w UE - mówił prezes PiS.

Kaczyński: smutno mi

Później w rozmowie z TVP1 Kaczyński – pytany o swoje słowa na temat kanclerz Niemiec Angeli Merkel – powiedział, że został zaatakowany przez niemiecką prasę. - Nie było żadnych insynuacji; to jest jakaś dziwna wyobraźnia w tych sprawach, dla mnie zupełnie zaskakująca, szczególnie w prasie niemieckiej – podkreślił. Dodał, że wolałby, by "tego typu zewnętrzne czynniki nie odgrywały większej roli w polskiej kampanii wyborczej". - Smutno mi, że jest inaczej – powiedział.

W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał, że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". Dopytywany o to w wywiadzie dla "Newsweeka", powiedział: "Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy".

Atak i obrona

Te słowa Kaczyńskiego komentowały niemieckie media. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisał, że prezes PiS znów sięgnął w kampanii wyborczej po niemiecką kartę, a rolę "złego Niemca" odgrywa tym razem Angela Merkel. Pięciu byłych szefów MSZ napisało wspólny list, w którym zaprotestowali przeciw "insynuacjom" szefa PiS.

Z kolei 150 intelektualistów podpisało się pod listem do niemieckiej opinii publicznej. Autorzy listu podkreślili, że w mediach w Niemczech i Polsce pojawiły się manipulacje dotyczące słów Kaczyńskiego. Według intelektualistów, słowa Kaczyńskiego zostały "politycznie nadinterpretowane", a niektóre media i politycy dopuścili się manipulacji.

zew, PAP