Prok. Pasionek usłyszał zarzuty dyscyplinarne, nie przyznał się

Prok. Pasionek usłyszał zarzuty dyscyplinarne, nie przyznał się

Dodano:   /  Zmieniono: 
Postępowanie jest tajne (fot. Wikipedia)
Marek Pasionek, zawieszony prokurator, który nadzorował śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, otrzymał formalne zarzuty natury dyscyplinarnej. Wcześniej podawano, że chodzi o sprawę "przecieków" z tego śledztwa.
O postawieniu zarzutów przez rzecznika dyscyplinarnego prokuratury poinformował Pasionek. Dodał, że jedyne co może powiedzieć, to  fakt, że nie przyznał się do zarzucanych mu przewinień dyscyplinarnych. Nie ujawnił niczego więcej, powołując się na tajność postępowania.

Parulski Pasionka zawiesił

W czerwcu szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski zawiesił Pasionka w  związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa w sprawie katastrofy. Prokurator generalny Andrzej Seremet nie uwzględnił zażalenia Pasionka na tę decyzję, uznając, że "nie jest on wiarygodny w  swoich czynnościach zawodowych". W sprawie wszczęto postępowanie dyscyplinarne w NPW; trwa śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie o  ujawnienie tajemnicy służbowej ze śledztwa smoleńskiego.

Dyscyplinarne postępowania wobec prokuratorów są tajne z mocy prawa.  Postępowanie przed złożonym z prokuratorów sądem dyscyplinarnym (w tym przypadku - z prokuratorów NPW) może się zakończyć oczyszczeniem z  zarzutów, umorzeniem sprawy lub ukaraniem prokuratora - karą od  upomnienia przez naganę, usunięcie z zajmowanej funkcji, przeniesienie na inne miejsce służbowe aż po wydalenie z prokuratury.

Skąd "przeciekło"?

"Przecieki" informacji ze śledztwa smoleńskiego zaczęła badać Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Ponieważ "uprawdopodobniła" ona, że ujawnienia tajemnicy dopuścił się prokurator prokuratury wojskowej - który nie jest oficerem, lecz osobą cywilną - sprawę skierowano do cywilnej prokuratury w Warszawie.

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie toczy się w sprawie "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" (co zagrożone jest karą do trzech lat więzienia) oraz  "rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" (zagrożenie do dwóch lat). Pasionek został już przesłuchany jako świadek - podał prok. Dariusz Ślepokura. Dodał, że przesłuchiwani są też inni świadkowie, w tym pracownicy oraz  prokuratorzy prokuratury wojskowej.

Zarzuty "GW"

Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w  śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i  "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS - o czym miałyby świadczyć jego bilingi.

"GW" pisała, że 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Pasionek spotkał się z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce; śledczy przesłuchali tych agentów. Jeden zeznał, że  spotkanie umówili były szef ABW Bogdan Święczkowski i były wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek (za rządów PiS). Gdy agenci usłyszeli od Pasionka, że  nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, zaproponowali, by przenieść spotkanie do ambasady USA, gdzie Pasionek w  obecności Ocieczka i Święczkowskiego mówił agentom o śledztwie i pytał, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji - podała "GW".

Święczkowski: informacji z postępowania nie przekazywał

- Rozmawialiśmy również o katastrofie smoleńskiej, ale z całą pewnością prokurator Pasionek podczas tego spotkania towarzyskiego, przy kawie i ciastkach nie przekazywał żadnych informacji z postępowania -  mówił Święczkowski, który jest obrońcą Pasionka w postępowaniu dyscyplinarnym. Święczkowski wolałby, by było ono jawne.

Według "GW" amerykański agent zeznał, że chodziło o  prawdopodobieństwo rozpylenia sztucznej mgły, sterowanie samolotem na  odległość i zmianę transmisji danych w wieży kontroli lotów. Agent zeznał też, że ponieważ chodziło "o sprawy ściśle tajne", zaproponował, by do ambasady USA przysłać oficjalną prośbę o pomoc. I rzeczywiście, prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała wkrótce potem do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną.

Oddzielnie trwa śledztwo Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w  sprawie "przecieku" do mediów informacji o sprawie Pasionka. - Śledztwo trwa w sprawie; przesłuchujemy osoby, które miały dostęp do akt postępowania - powiedziała rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.

Kaczyński: sprawdźcie, Parulski był w PZPR

Prezes PiS Jarosław Kaczyński krytykował Parulskiego za zawieszenie Pasionka (byłego współpracownika koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął w Smoleńsku). - Bardzo bym prosił państwa, jesteście dziennikarzami, aby się zapoznać z jego życiorysem, kiedy rozpoczynał służbę, kiedy wstąpił do partii, oczywiście ta partia to PZPR - mówił dziennikarzom. Jak dodał, bardzo niewielu decydowało się wtedy, "tak jednoznacznie stanąć przeciwko narodowi, a z poparciem dla - obcej w  istocie, wspieranej i ustanowionej przez Moskwę - władzy".

Komentując twierdzenia mediów, jakoby Pasionek chciał, by w śledztwie smoleńskim prokuratura postawiła zarzuty szefom MON i kancelarii premiera, NPW informowała latem, że "nigdy nie występował on z tego rodzaju inicjatywami, jak również w żaden inny sposób tego nie  artykułował".

zew, PAP